BOGUMIŁ KOLMASIAK
Dzisiejsze gazety, portale internetowe i blogerzy rozpisują się szczegółowo o szansach Bartosza Arłukowicza na objęcie przywództwa lewicy. Aleksander Kwaśniewski miał w jednym z wywiadów namaścić go na nowego lidera, co nie podoba się Grzegorzowi Napieralskiemu. Scenariusz wzrostu pozycji Arłukowicza w samym SLD wydaje się coraz bardziej realny. Z jaką lewicą będziemy mieli do czynienia, gdyby Arłukowicz został jej liderem?
Polityczny celebryta?
Arłukowicz zaczynał w programie "Agent", który zapewnił mu szeroką rozpoznawalność (przynajmniej w lokalnej, zachodniopomorskiej skali). W województwie był kojarzony również jako popularny lekarz, kawaler Orderu Uśmiechu. Jak wspomniał w jednym z wywiadów ma rodzinne związki z polityką: dziadkowie byli radnymi.
Arłukowicz jest w ostatnich miesiącach jednym z najczęściej zapraszanych do mediów polityków lewicy. Jeszcze nie wstąpił do SLD - czeka na odpowiedni moment. Stosunkowo wcześnie zapomniano przynależność do znienawidzonych przez SLD-owski aparat "Borówek" - Socjaldemokracji Polskiej, mimo iż kandydował na przewodniczącego. Nie uzyskał poparcia Marka Borowskiego. Nowym liderem został mało charyzmatyczny Wojciech Filemonowicz.
Chłopak z sąsiedztwa
Arłukowicz posiada cechę, która jest kluczem do politycznego sukcesu. Sprawia wrażenie "swojaka", chłopaka z sąsiedztwa, z którym można pogadać, pójść na piwo, pożartować. To ważna rzecz - George Bush, Ronald Reagan a na polskim podwórku Donald Tusk i Leszek Miller na wizerunku "zwykłych facetów z Teksasu, Żyrardowa, Gdańska" - zbudowali swoją popularność.
Arłukowicz lubi media, nie przejawia klasycznej u liderów partyjnych pogardy dla dziennikarzy. Ma dość wyraziste poglądy socjalno-lewicowe, choć w kwestiach światopoglądowych jest mało liberalny. Na pewno bliżej mu do myślenia w kategoriach państwa socjalnego niż nowej lewicy. Nie będzie zabiegał o prawa gejów, legalizację konopii, prawo do aborcji. Trochę dlatego, że polityk ten stał się już celebrytą i wyczuwa o czym można mówić, a o czym nie należy.
A może Unia Pracy?
Dwóch polityków, którzy odchodzili z SDPL-u, wraz z Arłukowiczem wstąpiło do Unii Pracy zostając pierwszymi posłami tej partii od kilku lat. Partia Waldemara Witkowskiego widzi podobny scenariusz dla Arłukowicza, który pozwoliłby jej wybić się na samodzielną pozycję. Dla niego samego to scenariusz mocno niebezpieczny. Własna kanapowa formacja na lewo od SLD dla wielu popularnych polityków stawała się gwoździem do trumny.
Co by nie mówić, Arłukowicz to jedna z ciekawszych postaci na firmamencie polskiej polityki ostatnich kilku lat. Choć ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że na bezrybiu i rak ryba.