Mariquita Mariquita
76
BLOG

Malowana opozycja, czyli 500 dni spokoju

Mariquita Mariquita Polityka Obserwuj notkę 7

O tym, że nie rozumiem, po co Tuskowi te 500 dni spokoju już pisałam, a swoich własnych tekstów plagiatować też nie wypada, więc powiem tylko tyle - ja tego NAPRAWDĘ nie panimaju...

Ale tym, co wzbudza we mnie konsternację, jest fakt, że apel ten jest wspierany przez dziennikarzy, politologów i innej maści auorytety. Być może jestem przewrażliwiona. Być może przemawia przeze mnie moja niechęć do partii rządzącej, ale w analogicznej sytuacji, gdyby rządziło PIS, SLD czy Partia Przyjaciół Piwa, moje oburzenie byłoby równie wielkie.

Głównym i niemalże jedynym zadaniem opozycji (w momencie, kiedy istnieje stabilny rząd większościowy) jest krytyka rządzących. Oczywiście może ona wysuwać swoje własne propozycje, projekty ustaw, ma prawo (a nawet obowiązek) zgłaszać odpowiednie poprawki do złych projektów rządowych. Co prawda, później to wszystko ginie w zakamarkach sejmowych i innych zamrażarkach czy niszczarkach, ale w demokratycznym państwie prawa opozycja może to robić i koniec kropka!

Co w takim razie mam sobie pomyśleć, jeśli rządzący chcą de facto kneblować usta tym, którzy do ich partii nie należą? Mówienie, że może to przeszkadzać w naprawianiu Polski jest, delikatnie mówiąc, niepokojące... PIS i SLD nie mają w swoich rękach żadnej realnej władzy, a co za tym idzie PO może robić wszystko, na co jej tylko przyjdzie ochota. Dla premiera Tuska to jednak za mało. On musi mieć jeszcze odpowiedni "klimat", "atmosferę", której nie zapewniają mu ci, którzy nie wychwalają go pod niebiosa za każdym razem, kiedy w końcu uda mu się coś zrobić.

Niepokoi mnie również fakt, iż ci sami intelektualiści, wspierający ideę 500 dni, nazywają nawoływania do należytego wyjaśnienia katastrofy samolotu prezydenckiego retoryką wojenną! Na trumnach można sobie jeździć (patrz: śp. Barbara Blida), ale widocznie nie na każdej... Oczywiście, dla tych samych ludzi retoryki wojennej nie ma w wypowiedziach pana Kutza, Palikota czy Andrzeja Wajdy, mówiącego wprost o wojnie domowej. Zagrożeniem dla demokracji nie jest starszy pan z kotem, który chciałby się dowiedzieć dlaczego w Smoleńsku stało się to, co się stało,  co jest rzeczą naturalną dla każdego innego człowieka na świecie (dla polityka zwłaszcza). Zagrożeniem są ci, którzy mając już wszystko, chcą jeszcze więcej, kosztem ograniczenia wolności słowa i swobód obywatelskich (patrz: CBA pod rządami PO).

I na koniec coś, co szczególnie mnie zniesmaczyło:

http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010/aktualnosci/znany-pisarz-stanal-w-obronie-janusza-palikota,1,3319174,aktualnosc.html

<<Eustachy Rylski: "Gdy słyszę w telewizji, że premier jest wściekły na Palikota za jego wypowiedzi o odpowiedzialności za wyprawę katyńską, to ja jestem wściekły na premiera"

Pisarz podkreśla, że nie ma w polskiej polityce problemu Palikota. Jest natomiast "problem asekuranctwa, przesadnej ostrożności, niezrozumiałej oględności, czasami zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe".>>

O to, co nadęte, a już tym bardziej godnościowe, rzeczywiście nikogo z otoczenia Palikota i Tuska podejrzewać nie trzeba...

Mała aktualizacja (tak to jest, jak się za często nie wchodzi na portal gazeta.pl, można przegapić niektóre smaczki)

"Nie ma w polskiej polityce problemu Palikota jest problem asekuranctwa, przesadnej ostrożności, niezrozumiałej oględności czasami zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe, Niezrozumiałe lub absurdalne jak katastrofa smoleńska. Więcej w niej Mrożka niż Szekspira.Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli. Dlatego gdy słyszę w telewizji, że premier wściekły na Palikota za jego wypowiedzi o odpowiedzialności za wyprawę katyńską, to ja jestem wściekły na premiera. Za obłudę i brak męstwa. Terror jaki mniejszość zastosowała wobec większości, zażenowanej tą idiotyczną katastrofą, Palikot podsumował tak jak to czyni odpowiedzialny obywatel, a nie polityczny awanturnik. Nie miejmy do niego pretensji o to, za co powinniśmy Mu dziękować kiedy decyduje się za nas coś zrobić na rzecz odwagi i niezależności."

Mariquita
O mnie Mariquita

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka