Kilkadziesiąt lat temu, w Polsce i na świecie, nastała moda na kosmopolityzm (ewentualnie na kochanie jednej jedynej ojczyzny jaką wówczas był ZSRR). Patriotyzm odszedł w zapomnienie. Być Europejczykiem - to brzmi dumnie. Polakiem - już niekoniecznie.
Obecnie (zaskakujące jest to, że rzecz się dzieje już w wolnej Polsce) "patriota" okazuje się być synonimem słowa "idiota". Człowiek taki jest z założenia:
- głupi;
- niedouczony;
- mieszka na wsi;
- już w łonie matki był antysemitą i gorliwym katolikiem, takim co to kamieniuje kogoś za niechodzenie na Mszę Św.;
- ma ogromną żądzę mordu, jakby mógł, to by wybił wszystkich komuchów, liberałów, i Bóg jeden raczy wiedzieć kogo jeszcze;
- jest przeciwny wszelkim reformom, a w kolorowy telewizor i dvd rzuca krzyżykiem;
- w historii swojego kraju najbardziej lubi to, że ciągle ktoś ginie; dlatego też tak cieszy się z katastrofy smoleńskiej;
Ja natomiast, chciałabym opisać rzeczywistego polskiego patriotę rodem z XXI w.:
- jest to osoba wykształona, mniej lub bardziej, z miasta lub ze wsi, mieszkająca w Polsce lub za granicą, której najzwyczajniej w świecie leży na sercu dobro ojczyzny;
- człowiek ten zna historię swojego kraju, ubolewa nad jej tragizmem, wspomina ofiary i oddaje im cześć, jednocześnie modląc się, aby nikt więcej już nie musiał ginąć; Polacy pokazali już, że potrafią umierać za ojczyznę, więc teraz muszą pokazać, iz potrafią dla niej żyć;
- patriota jest wierzący lub nie (choć pewnie częściej wierzący, z racji tego, iż nadal religia stanowi bardzo ważną część społeczeństwa polskiego); szanuje osoby innych wyznań, stara się zrozumieć ich racje, i tego samego oczekuje od nich;
- kiedy do władzy dojdzie partia przez niego nielubiana nie liczy na to, że zrobią z państwa ruinę, żeby nikt już na nich nie głosował, ale żeby chociaż zrobili coś dobrego (albo przynajmniej nic nie zepsuli);
- jest to człowiek przywiązany do tradycji, w głębi ducha może i trochę staroświecki, ale pragnący medernizacji kraju, korzystający z najnowszych zdobyczy techniki;
- osoba taka rozumie, że patriotyzmem jest nie tylko wywieszanie flagi czy znajomość wszystkich zwrotek hymnu; dużo ważniejsze są dobre wykształcenie, porządna praca, dzięki której nie będzie nadmiernie obciążał państwa, a może i nawet pomoże współobywatelom;
- patriota nie ma kompleksów, mierzy siły na zamiary, nie macha szabelką, ale też nie pozwala się upokarzać.
- patriota nie jest nekrofilem smoleńskim, on chce poznać prawdę, dlaczego elita jego kraju zginęła i dlaczego jego państwo się tym zbytnio nie interesuje.
Można by tak wyliczać i wyliczać... Jednym słowem, patriotą nie jest jakiś nawiedzony dziadek jeżdżący na białym koniu i tłukący Żydów parasolkami (wbrew twierdzeniom pewnej gaziety). To zwykła osoba, która swoim codziennym życiem okazuje ojczyźnie miłość i szacunek. I nie ma w tym nic upiornego ani strasznego, czy też tragicznego...