Dzisiaj pani poseł Wanda Nowicka oświadczyła w TVN24, że nawet jeśli zostanie usunięta z Klubu RP, nie zrezygnuje z funkcji wicemarszałka sejmu.
Zapowiada w ten sposób wyjątkowe zjawisko w historii polskiego parlamentaryzmu: poseł niezrzeszony w Prezydium Sejmu.
Ciekawe.
Analiza:
Jestem w stanie zrozumieć motywację pani poseł. Jednak analizując całą sprawę dochodzę do wniosku, że to PiS miał rację odmawiając uczestnictwa w głosowaniu dotyczącym jej dalszej misji. To było głosowanie nie "za" lub "przeciw" osobie pani poseł, lecz o fundamentalnych zasadach funkcjonowania polskiego parlamentu. A czy ktoś chciał takiej debaty? A kuriozalne słowa Marszałek Ewy Kopacz, o sympatii do Wandy Nowickiej, świadczą o nierozumności tej pierwszej po Prezydencie. Bo czyż można przedkłdać sympatię ponad interes Państwa?
Jeśli dzisiaj rządząca większość uznaje prawo posła wbrew frakcji parlamentarnej, która go desygnowała do zasiadania w Prezydium, to znaczy, że tworzy groźny precedens. I nawet pomijając skandal dotyczący zmuszenia PiS-u do desygnowania innego kandydata do Komisji ds. Służb Specjalnych niż pierwotny, to jednak ten wypadek jest ewidentnym precedensem.
Za moment większość może nawet marszałków z innych ugrupowań desygnować według własnych upodobań. Dotąd była to suwerenna decyzja partii i klubów parlamentarnych. Czyżby mandat partii był słabszy niż poszczegółnych posłów?
Zapraszam do dyskusji.