O krztę szacunku dla nas samych.
Polska polityka jest chora. Wszyscy powtarzamy to jak mantrę. A przecież te słowa oskarżają nas samych. To my wybieramy, nawet jak odwracamy się od tego obywatelskiego obowiązku.
Kiedy słyszę powszechną krytykę złych rządów Tuska i jego ferajny, to przecież ktoś go poparł... Poparły go miliony ludzi, których nic nie usprawiedliwia. Nie mam ochoty słuchać idiotów, którzy powiadają, że trzeba popierać kogoś, kto każe wybierać irracjonalnie.
Spójrzcie – Donald Tusk nie wygrał dotąd żadnych wyborów programem, ideą czy myślą. Wygrał tylko nieustannym bombardowaniem swoich adwersarzy. I zamiast kierować krajem i proponować społeczeństwu tworzenie każe im się bać. Od 2007 roku niemal wszystkie wybory wygrywa koalicja strachu. Te wierutne bzdury o stabilności i obliczalności są snem szaleńca. Co daje obliczalność nieudaczników i oportunistów?
Tusk i media mu sprzyjające, karmiące nas nic nie znaczącymi rytuałami, to najgorszy sen dla tego społeczeństwa. Z tego chleba nie będzie.
Czym jest demokracja, skoro większość uważa, że sprawy idą źle, a w podtekście idzie przekaz, że przecież nie może być lepiej, bo tylko ci nieudacznicy dają nam poczucie bezpieczeństwa. Co to za stabilność skoro nie walczymy o swoje?
Jak słyszę jazgot kretynów twierdzących, że nie można odwołać ewidentnie złych ministrów bo wniosek składa opozycja, to mam pełne przeświadczenie, że rządzą nami dubeltowi idioci. A szef, który takich dobiera musi mieć coś z głową.
Może właśnie dlatego, że jest postrzelony jest tak wygodny i tak obliczalny w swoim nieuctwie politycznym i intelektualnym. I nawet to, że stworzył nam aksamitny autorytaryzm z domieszką państwa policyjnego nie budzi refleksji. To co wydarzyło się wokół Staruchowicza i Sumlińskiego winno wzbudzić niepokój mediów. Nie wzbudziło.
Może dla niektórych to fajne, że dostaje się od Rostowskiego – na każdej sejmowej debacie – jego adwersarzom.... Ale ten facet zwyczajnie łże, tak samo jak inni ministrowie tego rządu. Na interpelacje poselskie odpowiadają pisemnie podsekretarze stanu, i są to najczęściej odpowiedzi fatalne dla pracy rządu...
I nic z tego nie wynika.
Z mediów dowiemy się tylko kto komu ubliżył, albo kto miał co przy sobie i na sobie. Ale nie dowiemy się o co szło. Kochający inaczej pracownik stacji telewizyjnej mówi nam jak mamy myśleć o związkach partnerskich.... Lubię chłopaka ale obiektywny to on nie może być, a stacja nie informuje, że jest stroną.
Wracając do rzeczy.
Mamy problem z demokracją. JOW-y tego nie rozwiążą, gdyż im mniejsza gmina tym większy wpływ miejscowej sitwy. Nikt nie będzie ryzykował.
To my – jakie całe społeczeństwo musimy chcieć coś zmienić w tym kraju. I to z otwartą przyłbicą.
A jeśli się aż tak boimy, to ta demokracja jest tyle warta co ta socjalistyczna w dobie PRL-u.
Pytanie – czy chcemy. Pytanie – czy mamy odwagę.
O krztę szacunku prosimy cię Panie... Dla samych siebie.
