Ogarnia mnie przerażenie. Andrzej Romanowski, człowiek, który nie rozumie tak prostego materiału źródłowego, jak ten dotyczący rotmistrza Witolda Pileckiego, podejmuje decyzje w sprawie - jak wyglądają oficjalne biografie wybitnych Polaków od początku istnienia pojęcia Polski. Tym jest Polski Słownik Biograficzny, ukazujący się od 1935 roku. I szefem tego Wielkiego Przedsięwzięcia, któremu patronowali tacy ludzie jak profesorowie Konopczyński, Lepszy czy Rostworowski, a pisali artykuły najwybitniejsi naukowcy polscy - jest człowiek, niezrównoważony, poddający się jakimś fobiom, o czym świadczy omawiany artykuł, a jak widać warsztatowo niekompetentny. Groza.
My, którzy walczymy o pamięć, wielkich postaci z zapomnianych czasów I RP, musimy wreszcie stwierdzić, że mamy do czynienia z wielką kampanią wojenną wobec naszej historii, tożsamości, naszych źródeł duchowych, ze wszystkim tym co stanowi istotę pojęcia Polskość. Nie wolno się na to zgodzić.
Moim zdaniem, pierwszym działaniem winno być zapytanie do Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk, czy osoba, która wykazuje tak poważne braki warsztatowe w zakresie rozumienia źródeł historycznych może prowadzić tak trudny i odpowiedzialny projekt.
Zapraszam do debaty.