Afera wokół szwedzkiego brukowca Aftonbladet zdaje się zataczać coraz szersze kręgi. MSZ w Sztokholmie anulowało w czwartek komunikat swojej ambasady w Tel-Awiwie, przepraszający za ciemnoty w sprawie wycinania przez Cahal narządów Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu.
Zaraz potem przeprosiny zniknęły z oficjalnej strony ambasady. W związku z tym szef izraelskiego MSZ Lieberman zażądał wyjaśnień od swego szwedzkiego odpowiednika - Carla Bildta. Wg Liebermana postępowanie Sztokholmu przywodzi na myśl „neutralność w obliczu Holokaustu”.
Szwecja od 1 lipca jest przewodniczącą UE, a Bild wybiera się za 10 dni na Bliski Wschód. Ten wytrawny dyplomata - zamiast zajmować się lodowcami na biegunie i ławicami śledzia w Bałtyku - chce najwyraźniej w ramach szefostwa UE zmierzyć się z wyzwaniami w gorącym Oriencie.
Skandal ze szmatławcem może okazać się zatem wyraźnym sygnałem politycznym, jeśli chodzi o nowe pomysły pokojowe UE na Bliskim Wschodzie. O tym, jak dalece Sztokholm przygotowany jest do tych działań świadczy najlepiej jego odmowa potępienia antyizraelskich bzdetów.
Niezależnie od tego hasło „szwedzka gazeta” robi błyskawiczną karierę w Izraelu, stając się wśród ludzi mediów - synonimem dowcipu dnia.