Po raz kolejny okazało się, że rząd a tym bardziej Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa nie mają najmniejszego pomysłu na to jak mają wyglądać polskie szkoły i uczelnie wyższe.
"Tysiąc złotych miesięcznego stypendium motywacyjnego dostaną na start ci maturzyści, którzy wybiorą studia techniczne. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce w ten sposób zachęcić absolwentów liceów i techników, by wybierali kierunki ścisłe - strategiczne z punktu widzenia gospodarki kraju. Do pomysłu z entuzjazmem podchodzą rektorzy politechnik. Zaś humaniści mówią o dyskryminacji ich dyscyplin - pisze DZIENNIK."
To, że bzdury pociskają ludzie z rządu to jeszcze nawet potrafię zrozumieć - w końcu zostali wybrani przez większość narodu, a skoro większość ludu to idioci to trudno się spodziewać żeby ich przedstawiciele nimi nie byli- ale, że zacni profesorowie politechnik przytakują takim pomysłom?
Chociaż, po dłuższej chwili stwierdzam że nawet ich rozumiem, w końcu nasz debilny system szkolnictwa wyższego, sprawia że chleb kadrze naukowej nie zapewnia to do czego są stworzeni, czyli praca badawcza, a praca dydaktyczna. Nie ma studentów, nie ma pieniędzy.
Powiedzmy sobie raz na zawsze - to rynek weryfikuje jakich ludzi potrzebuje i to rynek powinien sponsorować naukę takich ludzi (jeżeli ich brakuje). Nikt inny!
Czasy gospodarki centralnie sterowanej już minęły. Najwidoczniej PO tęskni za tymi czasami i chce ożywić na nowo krainę czerwonej soc-rzeczywistości.
Przecież to są jawne kpiny i robienie ludzi -a najbardziej przyszłych inżeynierów- w konia !
Uczelnie zyskują bo mają większą liczbę studentów, państwo może liczyć na rozwój technologiczny (chociaż jest to kwestia sporna, bo w Polsce raczej nic się nie wymyśla, a jedynie wdraża wymyślone już technologie), a firmy wykształconych za darmo niewolników do liczenia, których będzie tak dużo, że to pracodawcy będą dyktować warunki. A co ma z tego przyszły inżynier?
Przyszły inżynier nie ma z tego nic! Co mu po pieniądzach od państwa skoro, w momencie gdy wejdzie na rynek, ten będzie już zapełniony inżynierami, więc żeby dostać jakąś pracę będzie musiał zaoferować pracodawcy mniejszą stawkę za swoje umiejętności i pracę. Także stypendium otrzymywane od państwa, przyszły absolwent będzie odrabiał przez wiele lat, aż zapłaci z nawiązką. To trochę jak z becikowym państwo "daje" jednorazowo 1000 zł na początek i myśli że to zachęci ludzi do płodzenia dzieci, a co z kosztami wychowania i wykształcenia dziecka?
Dlatego własnie w interesie inżynierów jest to aby na politechnikach studiowało jak najmniej studentów!
Ludzie nie dajcie robić z siebie idiotów!
Pozostaje jeszcze pytania zwykłej uczciwości. Uczciwości wobec studentów innych kierunków. Niech każdy sobie studiuje co chce, a jeszcze lepiej by było gdyby każdy studiował to co chce za swoje pieniądze.
" Mówią wręcz o dyskryminacji. "Taki pomysł to przejaw pogłębiającej się marginalizacji kierunków humanistycznych" - irytuje się ks. prof. Paweł Bortkiewicz, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu."
Panie profesorze, niech pan nie opowiada bzdur! Gdzie ta marginalizacja!? Z roku na rok przybywa studentów kierunków humanistycznych, a ubywa studentów politechnik. Poza tym nawet w artykule Dziennika jest napisane, że kierunki techniczne wybiera co 8 absolwent szkoły średniej czyli 87% studiuje kierunki humanistyczne. To jest wg Pana margines ?
Ziastawmy ocenę perspektyw pracy abiturientom -każdy wie co dla niego najlepsze.
Źródło
PS: Mówił to przyszły inżynier ;)