Prenonim Prenonim
136
BLOG

Operacja Kataryna

Prenonim Prenonim Polityka Obserwuj notkę 14

Jak widać w tytule bloga, troche się obruszyłem tymi zachętami do całowania jakichś rednaczów w tyłek. Zwyzywał mnie  i innych blogerów. Ze nieby nic tylko klniemy, trolujemy i jesteśmy anonimowi. No to podsumujmy może merytorycznie to co wprowadziło Dziennik na szczyty. No może z niewielkimi ozdobnikami.

1 Kataryna pisze tekst w którym "jest dziwnie przekonana". Wyraża więc opinię, przekonanie,  za co w tym kraju chyba się nie skazuje....jeszcze

2. Krzysztof Czuma, najprawdopodobniej za zgodą i wiedzą taty,  pisze list do Adminów, żądając zdjęcia tekstu i ujawnienia danych osobowych Kataryny. Czyni tak pomimo tego, że mógł napisać bezpośrednio do Kataryny, bo ta swój adres ma na swoim blogu.

3. Administracja odmawia zdjęcia tekstu i ujawnienia posiadanych danych, na które jak wiadomo średnio rozgarniętemu użytkownikowi netu i blogowisk, składa się nick i adres mail, bo tylko to każdy z nas podaje przy rejestracji.            IP pomijam, bo w czasach dynamicznych IP, TOR'ów i innych proxy można sobie je w buty wsadzić,  razem z nickiem i mailem.

4. Admini dają cyng Katarynie, słusznie zresztą,  żeby kiecke w garści trzymała, bo będzie wiało i może ją na tulipana podwiać ( spódnicę podwiewa zgodnie z wektorem noszenia ale o przeciwnym zwrocie, co przypomina kwiat tulipana)

5 Kataryna pisze tekst, który zawiera kopię listu Krzysztofa Czumy do adminów S24. Sprawy nabierają tempa.

6. Czuma senior i junior przepiłowują osobę o niższej niż przeciętna inteligencji, opowiadając to tu, to tam,  że "....jaka Kataryna?" (osobiście mi najbardziej podobał się tekst Czumy o dziwnym głosie Kataryny....)

7. Igor Janke wrzuca na blog listy od Krzystofa Czumy, listy, bo jak się okazało to nie pierwszy raz Kataryna wywołała jego złość i chęć napisania o tym "wrednym babsztylu" do Janke.

8. Pojawia się niewiasta, Sylwia Czubkowska. Robi wywiad z Kataryną. Tak, o Czumie, ale głownie o  anonimowości. Wywiad Pani Czubkowskiej, jak się później okaże, posłużył  za.... wywiad. Tutaj mała retrospekcja, wtrącenie.

Zanim Pani Czubkowska zajęła się wywiadami zachęcającymi do ujawnienia się, anonimowej jeszcze, Kataryny reklamowała na stronach Dziennika taki oto produkt:

Jesteś zadowolony z relacji ze swoim przełożonym? Masz serdecznie dość swojej firmy, niskich zarobków lub niesprawiedliwej protekcji? A może chcesz zmienić pracę i chciałbyś wiedzieć, na co możesz liczyć w nowym miejscu? - tak twórcy portalu xxxxxxxx zachęcają pracowników do wystawienia swoim firmom cenzurki.

.......

Pracownicy anonimowomogą oceniać szefostwo, pewność zatrudnienia, godziny pracy, pensje, benefity, szacunek możliwości rozwoju, lokalizację, kompetencje współpracowników i atmosferę w pracy.

Dalej w tym "artykule"Pani Czubkowska  serwuje smakowite kąski w postaci  mało anonimowych nazw firm, okraszonych anonimowymi ocenami. Nie przeszkadzało Dziennikowi w kwietniu promowanie anonimowości???

Szukając informacji o Pani Czubkowskiej natrafiłem jeszcze na jej profil w jednym z portali społecznościowych. Okazuje się, że  prawdopodobnie (bo bo taka informację można znaleźć tutaj,)zna Adama Bodnara, sekretarza zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, tej samej, która nie tak dawno temu organizowała  wykład: Blogi internetowe jako współczesna Agora. Równość autorytetów i osób anonimowych?Tutaj cisną się na usta dwa pytania:

 - co Pan Bodnar ma ewentualnie do powiedzenia o opisanym niżej zachowaniu Pani Czubkowskiej i całej sprawie?

- czy Rednacz Dziennika,  Pan Tabor i Pani Sylwia był na wykładzie, temat przeciez dla nich topowy? No i ewentualnie, jak byli, to pytanie dodatkowe: czy razem poszli, czy też Rednacz brzydził się iść z Anonimem.

9. Sylwia Czubkowska szantażuje Katarynę mistrzowsko.

Wysyła do Kataryny SMS, . Można powiedzieć, że chyba najważniejszy w jej karierze.  W jednej wiadomości tekstowej, krótkiej jak sama nazwa wskazuje, Pani Sylwia zdołała upchnąć treści na książkę prawie. Postawiła Dziennik w pozycji tego, który Czumów się nie boi i na  rękę im iść nie chce. Złożyła ofertę pracy. Zdiagnozowała swój stan psychiczny - sfrustrowana. Ostrzegła przed złoczyńcami z Faktu, którzy też pewnie  Katarynę chcieli  zatrudnić, ale na gorszych warunkach. Zapweniła o szczerości, a na koniec podkreśliła wolność wyboru oraz  zalety oferty. Ostatnie zdanie może być też sugestią otrzymania pakietu medycznego, ale tu nie jestem pewien.

10. Kataryna, jak to "wredny babsztyl", odrzuca nieroztropnie wypasioną ofertę Dziennika.

11.Parawdopodobnie na tym etapie do Pani Czubkowskiej dołączył Pan Zieliński, Robert alias Dziennikario (forum policyjne), spec od służb, policji itd. Kolega forumowy Adama Rapackiego alias "Małego Rycerza". (podsekretarz MSWiA) i wielu, wielu anonimów z tegoż forum. Słowem właściwe wsparcie. Ma wiedzę,  znajomości i jest oblatany w anonimowych postach.

Poniżej wątek  rozmowy na forum policyjnym.

11 kwietnia 2005 r., w odpowiedzi na pytania red. Zielińskiego, na stronie internetowej Komendy Stołecznej Policji zamieszczono oświadczenie w sprawie przebiegu służby komendanta stołecznego Policji. 12 kwietnia pisma w tej sprawie przesłano do Redaktora Naczelnego „Super Expressu” oraz red. Roberta Zielińskiego. Poinformowano w nich zainteresowanych, że komendant stołeczny Policji nadinsp. Ryszard Siewierski, w swojej karierze zawodowej nigdy nie był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. Służbę w Milicji Obywatelskiej rozpoczął w 1971 r. w Komisariacie Policji w Lwówku Śląskim, najpierw jako milicjant (1971-1974), a następnie jako referent operacyjno-dochodzeniowy. W 1977 r. został mianowany komendantem posterunku MO w...........

Ten tekst  wkleił moderator forum. Poniżej próbka talentu Dziennikario:

..........

Czyli po sześciu latach awansował na Komendanta. Piękna kariera - w tym miejscu chciałbym się dowiedzieć jeszcze co robił tata dzisiejszego generała? Czy przypadkiem nie pracował w IV departamencie, czy nie pracował w Moskwie i czemu go nie ma na liście Wildstaina? Ale może to tylko plotki złośliwe.

Zwracam uwagę, że Dziennikario, anonimowo odnosi się do tekstu, który jest odpowiedzią na jego własne, oficjalne i pod nazwiskiem pytania zadane KSP.  Ładnie  prawda. Nie trafił oficjalnie pałką chciał poprawić anonimowo kijem. Ale tu muszę przyznać,  że zbesztany przez innego forumowicza wycofał się ze swoich słów, nie wiem tylko czy dlatego, że błąd zrozumiał, czy może w obawie o zachowanie anonimmowości

Chcialem przeprosić generała Ryszarda Siewierskiego za rozpowszechnienie nieprawdziwej plotki, ktora na pewno wyrządziła mu krzywdę. Tym bardziej, że ojciec Ryszarda Siewierskiego zmarł tragicznie, gdy dzisiejszy generał miał lat 12. Nie pomyślałem - pisałem pod wpływem emocji i świeżo pozyskanej plotki.

cały wątek można znaleźć tutaj.

NIe wiem w jakich okolicznościach i czy dobrowolnie Dziennikario przedstawił się z imienia i nazwiska na forum. Faktem jest, że teraz podpisuje posty.

10. Kataryna odpowiada notką, która chyba jest rekordem salonu: prawie 600 komentarzy.

11. W kinach Wojna Polsko-Ruska, a w internecie  wojna Blogersko Dziennikarska i masowe samobójstwa internetowe, głownie kolejnych dziennikarzy. Szkoda pisać.

Deser

12.Dziennik zarzuca Salonowi24 wyrzucanie blogerów, którzy piszą żle o Katarynie. Tekst  Dziennika jest wielokrotnie edytowany, następnie zostają usunięte komentarze pod nim (sic!). KOMENTARZE WRACAJĄ, ludzie pytają gdzie tamte...kabaret, choć zasługuje na wnikliwą analizę - bo wydaje mi się, że ŻADEN amator bloger nie pozwoliłby sobie tyle razy zmieniać swój tekst na Salon24 co Dziennik zmieniał swój, profesjonalnego dziennikarza. Coś tam musieli chowac szybciutko...

W jednej z wersji cytują fragment tekstu wyrzuconego z Salon24 blogera:

Portal funduje nagrodę pieniężną w wysokości 5 tysięcy złotych dla pierwszego anonimowego, czy też imiennego świadka, który dostarczy dowodów na to, że Kataryna czerpała korzyści finansowe z kontraktów podpisanych z mediami lub politykami

A tutaj to co opuścili

 Celem akcji jest łączenie przyjemnego z pożytecznym, reklamy portalu z transparentnością fundacji, które mienią się obywatelskimi. 

Jakiś drób wymyślił sobie, że wzleci na Katarynie i Salonie  jak na prawdziwych skrzydłach w obłoki marzeń każdej nioski. Dlatego miał być promowany??A pogrzebać w ziemi pazurkiem samemu nie łaska?

Żeby bardziej dopiec Salonowi24 Dziennik robi taką wstawkę:

www..................... - alternatywa dla Salonu 24?

Pomińmy fakt, że nie podali jako alternatywy dla Salonu24 swojego portalu konkurencyjnego (choć może zrobili to celowo, by zamieszanie nie stało się zbyt oczywiste) i  sprawdźmy, co takiego tam jest, co bardziej podoba się Dziennikowi:

.......to ja raczyłem wykorzystać Dziennik, Salon24 i panią prezes, w tych samych celach, w których oni wykorzystują się wzajemnie. Jeśli ktoś ma chociaż dwa tańczące neurony pod czaszką, ten wie, że to zabawa gigantów, a MY możemy korzystać z tego jak się łupią, bo alternatywą dla Dziennika nie jest Salon24, ale takie miejsca jak.............gdzie promuje się jakość słowa, a nie biuletyny medialne i ideologiczne.

Tak swą przebiegłością chwali się wyrzucony z salonu. No i jakość słowa  na swoim portalu chwali w ostatnim zdaniu. To kuknijmy:

Dopierom co wszedł, a tu kurwa nic prawie oglądać, ani czytac nawet nie można. To jaja jakies, czy nalot CBA czy innej esbecji? Czytam, że awaria jakaś a ten menda... jak mu tam... no nie wazne polazł chyba na piwsko i kontakt z nim czy też jemu urwał sie.

To ja sie tez zrywam i ide donieść komu trzeba. Spadajcie na razie i mozecie mnie pocałowac w dupę, ale nie tak szybko. Dopiero jak pozwole. Wkurwiłem sie.

spadajcie na razie

To w sumie zamyka ten post....bo co tu komentować dalej. I zmęczony jestem. Albo nie, na drugi deser fragment  starego wpisu pani Czubkowskiej  z portalu społecznościowego:

Witam
Właśnie piszę artykuł o homorodzinach. W związku z tym szukam rodzin, ale także dorosłych dzieci wychowanych przez dwie matki lub dwóch ojców. Oczywiście zapewniam całkowitą anonimowość, interesują mnie historie życia, problemy i radości z jakimi spotykali się codziennym życiu, a nie dane osobowe. Gwarantuję też możliwość autoryzacji tekstu, czyli posiadania kontroli nad tym co i w jakiej formie się ukarze.


Zastanawiam się, czy Ci którzy się zgłosili do Pani Sylwii również dostali kilka dni po wywiadzie SMS z ofertą pracy.

 


 

Prenonim
O mnie Prenonim

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka