Karol Kleczka
Karol Kleczka
Pressje Pressje
926
BLOG

Kleczka: Huk antypapieskich kapiszonów

Pressje Pressje Kultura Obserwuj notkę 2

           Z pewnym zdumieniem zauważyłem, że około beatyfikacyjny biznes wydawniczy dosięgnął nawet środowiska „Krytyki Politycznej”. Tomasz Piątek, stały felietonista „Krytyki”, musiał poczuć nieodparte wezwanie do skomentowania pontyfikatu, czego owocem jest krótka książeczka o wielce znamiennym tytule. To chyba właśnie tajemniczy afekt, a nie zracjonalizowane oburzenie, pchnęło Piątka do napisania Antypapieża, gdyż efektem jest nierówna i niezwykle emocjonalnie naładowana książka do czytania „na kolanie”, w trakcie podróży tramwajem trwającej nie dłużej niż czterdzieści minut. Odrobinę szkoda, gdyż wstęp autora sugerował kompetentne i interesujące spojrzenie na odbiór postaci Jana Pawła II w polskiej kulturze, tym bardziej, że Piątek jest protestantem. Nie wspominając o tym, że świetnym pisarzem.

           Nie da się ukryć, że mam wobec środowiska „Krytyki Politycznej” dosyć wygórowane wymagania. Oferta wydawnicza warszawskiej lewicy nieraz pozytywnie mnie zaskoczyła, zaś książki pochodzące spod strzechy „Nowego Wspaniałego Świata” często reprezentują wysoki poziom. Dlatego gdy tylko zobaczyłem zapowiedź książki Piątka oczekiwałem mocnej, krytycznej argumentacji, pozbawionej odwołań do popularnych (populistycznych?) komunałów. Niestety, Tomasz Piątek ze swym Antypapieżem bardzo mnie zawiódł.

           Wydawało się, że mamy z Piątkiem wiele wspólnego. Nas, redakcję „Pressji”, także szczerze irytuje powszechny odbiór pontyfikatu i dzieła Papieża–Polaka. Także my staramy się wieloaspektowo wytknąć niedoczytania czy przekłamania w interpretacji przesłania Jana Pawła II, obecne w dyskursie publicznym, świeckim czy kościelnym. Wreszcie – nam także jest obcy cały ten medialny szum, skutecznie zaciemniający faktyczny wpływ Jana Pawła II na oblicze Kościoła katolickiego czy współczesnej Polski. Najlepszym efektem naszej pracy jest najbliższa teka „Pressji”. Ale podobieństwo do felietonisty „Krytyki” zatrzymuje się na poziomie deklaratywnym.

           Tomasz Piątek, w celu uporządkowania dyskursu, przedstawia zarzuty jako listę „dziesięciorga przeświadczeń”, mających ujmować panujące w społeczeństwie stereotypy na temat Ojca Świętego. Problem polega na tym, że część z nich trudno przypisać racjonalnie myślącym jednostkom. Przyznam, że nigdy nie spotkałem się z przeświadczeniem jakoby Jan Paweł II był głową całego chrześcijaństwa. Wyznawcy podobnego zdania musieli w przenośni przespać co najmniej dwie schizmy. Pozostałe zarzuty w większości wypadków są mocno podejrzane, zaś ich wyłożenie sprowadza się do stronniczo zinterpretowanych banałów.

           Burzenie pomnika przychodzi Piątkowi z ogromną łatwością. Być może dla wielu będzie przekonywujące, co wcale nie przynosi im dobrego świadectwa.[i] Jednak nie znajdziesz, drogi czytelniku, w Antypapieżu rzeczowych wytknięć, a jedynie takie, które można określić za Piątkiem argumentem „to w końcu Marek czy Jurek?” podniesionym po usłyszeniu frazy „Marek Jurek”. Próba uderzenia w antykomunizm Jana Pawła II ze względu na stosunek do teologii wyzwolenia spala na panewce. Piątek nie waży racji za i przeciw stosunkowi Jana Pawła II do teologów z karabinami w Ameryce Łacińskiej, strzelającymi z tychże karabinów z Chrystusem na ustach. Właściwie rzecz biorąc w ogóle nie waży racji, gdyż podobnie wypadają zarzuty przeciwko pontyfikatowi, który niczego nie wniósł w oblicze Kościoła (prócz medialnego show), czy uwagi na temat ekumenizmu (pocałowanie Koranu to pryszcz, wizyta w synagodze też). Argumenty Piątka ujawniają daleko posuniętą stronniczość, zaś subiektywizm podkopuje ambicje krytyczne. Nie wyobrażam sobie krytyki prowadzonej przez kogoś, kto sam pozostaje bezkrytyczny, zamrażając własne przeświadczenia. Jeśli jako przykład pozytywny zostaje podane spotkanie Jana XXIII z arcybiskupem Canterbury, to dlaczego nie odpowiedzieć modlitwą Jana Pawła II pod Ścianą Płaczu? Wyniesienie rekordowej liczby osób na ołtarze także nie jest błahostką. Przynajmniej z perspektywy katolickiej. Gdy nie uznaje się świętych, trudno uważać to za przełom. Ale właściwie dlaczego krytykować beatyfikację, gdy nie uznaje się świętych? Chyba jedynie jako element chrześcijańskiego folkloru. Argumenty z prezerwatyw i polityki antyaborcyjnej to stare przyśpiewki, które nie raz słyszało papistowskie ucho. Zaś te, stanowiące największy wydawać by się mogło, zapalnik Antypapieża, czyli gromy w neoliberalizm z długimi rękoma Opus Dei, odsłaniają głębokie niezrozumienie wizji ekonomii Jana Pawła II (odsyłam do artykułu Marcina Kędzierskiego, w tece „Pressji” wyżej wspomnianej). Oczywiście, momenty były, jak chociażby zaskakujące u ludzi lewicy peany na cześć Benedykta XVI, ale niestety bliższe wywołaniu szoku medialnego, aniżeli ciekawego porównania dwóch pontyfikatów. Powoływanie się na uznanie za dozwoloną antykoncepcji przy użyciu prezerwatyw, świadczy o nieuważnej lekturze wywiadu z Ojcem Świętym, w którym owo rzekome „uznanie” się pojawia.

           Czekałem na „drugiego Bartosia”, został mi w ręku zeszycik z pomysłową okładką.

 

Karol Kleczka

 

Tomasz Piątek, Antypapież, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011



[i]    Znacznie lepiej wypada dekonstrukcja pontyfikatu w wywiadzie Nikt nie chce psuć święta z Agatą Bielik-Robson [w:] http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/Bielik-RobsonNiktniechcepsucswieta/menuid-1.html

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura