Pressje Pressje
2245
BLOG

Wilczyński: O obciachu uwag kilka

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 24

Przemówienie Donalda Tuska spotkało się, jak powszechnie wiadomo, z bezpośrednią i ostrą krytyką ze strony (nie tylko) polskich europarlamentarzystów. Rozpoczęło ono burzliwą i w swej istocie kolejną bezsensowną debatę, tym razem na temat tego, kto bardziej kompromituje Polskę – czy premier poprzez banalną przemowę, czy parlamentarzyści wywołujący obciachową kłótnię na forum ogólnoeuropejskim. Od razu rzuca się na myśl -  bardzo dobrze, niech Europa zobaczy problem. Podziały bowiem dotyczą nie tylko areny międzynarodowej, ale i po prostu obywatelskiej.

Po dokładnym przestudiowaniu słów Donalda Tuska jestem pewien, że w większości kwestii miał rację i cieszę się, że to przemówienie wyglądało tak, jak wyglądało. Może zabrakło tam istotnych kilku istotnych spraw, ale myślę, że w porównaniu do wielu pozostałych przemówień samego premiera bądź innych europejskich przywódców wypadło całkiem zadowalająco. Nie zgadzam się jednak z sugestią Mariusza Kamińskiego żeby nie eksportować obciachu (choć wypowiedział to w innym kontekście, nieco usprawiedliwiającym takie przekonanie). Po to jest Parlament Europejski a w nim reprezentanci obywateli UE, aby „eksportować” przekonania swych wyborców – czy to obciachowe, czy nie. To jest wolność słowa – i dopóki debata nie przerodzi się w ataki personalne nie należy jej ignorować, bądź osądzać jako kompromitacja.

Poza tym, mamy prawo do obciachu – bo czymże on jest? Kompromitującą sytuacją, wstydliwym zachowaniem; tutaj: ośmieszaniem dobrego imienia Polski. Najbardziej kompromitującym Polskę zachowaniem byłby brak jakiejkolwiek odpowiedzi, bądź bezsensowna gadanina. Ma ona miejsce teraz, gdy rolę komentatora przejęły media i użytkownicy facebooka, którzy ograniczają się do określeń typu „żal.pl”, „premier nasłuchał się prawdy”, „ale mu dołożyli”, czy  „cyrk tym razem też w PE”. To jest raczej obciachowe, pokazuje jak bardzo Polacy nisko cenią sobie politykę, nie siląc się nawet na rzeczową dyskusję.

Kompromituje się też polityka europejska, która boi się słów typu „dobro wspólne”, „rzecz wspólna”, które – jeśli nie wyśmiane – pojawiają się jedynie w kontekście bezpieczeństwa i gospodarki, ale to i tak rzadko. Premier wykorzystał te pojęcia kilkakrotnie i to również w kontekście wartości. Aż dziw, że przyklasnęli temu komuniści czy zieloni, wszak to tak obciachowe słowo.

Czego brakowało w przemówieniu premiera? Polskiej energii, wspomnianej na końcu. Jeden z komentatorów (Witold Waszczykowski) krytykując Donalda Tuska zapytał prześmiewczo, czy nie zabrakło tam propozycji lotu w kosmos. Tak, zabrakło. Polska, aby zarazić Europę ideą, musi przedstawić konkretne sposoby jej realizacji – nawet jeśli obciachowe. Jestem pewien, że fascynująca sprawa, jakim byłby wspólny projekt ekspedycji na Księżyc, pozwoliłby na zwarcie sił i zjednoczenie obywateli UE w dążeniu do jednego celu. Czyż nie tak było w przypadku Wielkiego Zderzacza Hadronów, który również jest projektem ogólnoeuropejskim?

Nie bójmy się kompromitacji ze względu na dziwne, „obciachowe” idee – i tak niewiele znaczymy w Europie, można zaryzykować. Tym bardziej, że obecny kształt polityki nie daje szans na przetrwanie Unii Europejskiej jako federacji państw. Nie ma chyba wątpliwości, że partykularyzm (szczególnie większych państw), strach przed ideowością, poczucie bezsensu prowadzi Unię do przepaści – również tej gospodarczej.

Jestem pewien, że to co powiedział Donald Tusk na temat Grecji i trywialności  jej problemów gospodarczych jest słuszne, szczególnie w kontekście obciachowej bezideowości UE. Jak wskazał niegdyś prof. Andrzej Nowak, najintensywniejszy rozwój gospodarczy polskich ziem na terenie zaboru rosyjskiego można zauważyć w okresie największego ograniczenia wolności i najsilniejszej rusyfikacji. Jeśli UE ma być tylko luźnym i liberalnym związkiem gospodarczym, to dlaczego nie oddamy urzędów w ręce Amerykanów lub, jeszcze lepiej, Chińczyków?

 

Odpowiedź brzmi: bo wtedy federacja nie miałaby sensu – sensem bowiem wspólnego celu (zjednoczonej Europy) jest pokój, stabilność i stały rozwój, choćby powolny. Dlatego takie projekty jak ratunek Grecji, lot w kosmos, ale i bezpieczeństwo granic są ważne. To jest wytwór solidarności ogólnoeuropejskiej, która ma zapewniać nieco więcej niż bezpieczeństwo i rozwój gospodarczy. Nie wiem co stanie się z państwami Europy jeśli cała federacja upadnie, ale nie chciałbym aby ludzie znów musieli oglądać swoje dzieci ginące z bronią w ręku w wojnie dwóch europejskich narodów. Nie bójmy się głosić obciachowych idei – na tym polega wolność słowa!

 

Karol Wilczyński

Autor jest redaktorem Pressji.  

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka