Errata
Od jutra nie będę złośliwym dziwakiem
Pogromcą na arenie w cyrku pcheł kąśliwych
Przysięgam, że przestanę być wrednym pijakiem
Przyłączę się do sekty ludzi sprawiedliwych
Żeby chronić przed mafią krakowską rodzinę
Gdy przychodzi po haracz, spalić me kantory
Wypierdolę bossowi starą konkubinę
Przywiezioną z kibucu z cycami jak wory
Przysięgam, że od jutra przestanę już grzeszyć
Spowiadając u klechy w kruchcie na Stradomiu
Który próbuje fałszywie pocieszyć
Lęk przed powrotem do zimnego domu
Tonę z żydowskich długach straszony zajadle
Przez osiłków z siłowni udających panów
Macerują mi palce w ślusarskim imadle
Gdy przychodzą po haracz z targowych straganów
Policji nie mam na swoją obronę
Bo forsy na łapówkę nie przynoszą szpaki
Trzeba drabom zapłacić lub podstawić żonę
A oni ciebie pudłują do paki
Episkopaty, sędziowie, zbrodniarze
Dają nam za pieniądze bon na emetyki
Kładą na mam bez Chrystusa mace na ołtarze
Aptekarze sprzedają miękkie narkotyki
Ja płaczę, jak ten kretyn, popijając wódą
Boleść liszajca, keloida skóry
Żałość psich rodzin rodzin z ich stuletnią budą
Którą Chrystus uświęcił męką sekatury
Krwią przelaną na krzyżu pogodzić zabójcę
Z krzywdą ofiary usiłował w sobie
Wspólniczką zbrodni zrobił Świętą Trójcę
Przerzucając część winy na biedaka w grobie
Niech goj nie myśli, gdy go pobił możny
Że jest człowiekiem w oczach Przedwiecznego
Bo w porządku stworzenia jest wołem dwunożnym
Poddanym Mojżeszowi z plemienia judzkiego
Cała perfidia trefnego mesjasza
Polega na tym, że umarł za Żydów
Którym dane było oglądać cud Jonasza
Ale zwierzęcym gojom na nic się nie przyda
Bóg na to patrzy i ma wszystko w dupie
Nasze prośby o litość, Jego mać nieboska
Dopiero kiedy czekasz w nieboszczyków kupie
Na grabarza z łopatą, pokaże się troska
W trójkątnym oku bestii, która kości chrupie
Za to ja, goj, od jutra całkiem się poprawię
I modlitwą pokutną szybko się pocieszę
Za karę naiwności utopię się w stawie
Albo czym prędzej na haku powieszę
