Niby prozaiczne, a trudne pytanie. Przeważnie przy zwiedzaniu zamków, turyści mogą zajrzeć w głąb starej studni, wrzucić tam grosiki albo posłuchać legendy o Brunhildzie i Bogusławie. Tymczasem, na terenie Wzgórza Wawelskiego studni nie widać. Skąd więc król miał wodę?
Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w ciekawym artykule odnośnie geologii Wawelu. Okazuje się, że studni było kilka. Jedna z nich znajdowała się w piwnicach zamku, na wschód od Dziedzińca Arkadowego. Dojść można było do niej przez sień studzienną, która łączyła się z górnym tarasem ogrodu królewskiego. Jedną część ogrodu określano nawet jako "ogród przed studnią". Studnia miała 35m głębokości, a lustro wody na poziomie Wisły. Obecnie trwają intensywne prace przy odtwarzaniu renesansowych ogrodów na Wawelu, więc może w najbliższej przyszłości będzie można poznać i okolice studni.
Dodatkowe ujęcie wody stworzyli na wzgórzu Austriacy, którzy w XIXw. przemienili ten teren w koszary wojskowe. Do budynku szpitala wojskowego (dzisiaj Centrum Wystawowo-Konferencyjnego) pompowali wodę z zalanych części Smoczej Jamy, której jedna odnoga, niedostępna dla turystów, ciągnie się właśnie pod były szpital.