Twierdzenie, że Ślązacy niczym nie odróżniają się od reszty, jest moim zdaniem próbą zaklinania rzeczywistości. A także przykrym powrotem do metod poprzedniego systemu, który chciał Polaków ujednolicić do jednej, ogólnej masy, o jednej barwie i jednej drodze.
Na szczęście w dobie wolności poglądowej i ideologicznej, a także licznym drogom jej ekspozycji, dziś co raz więcej Ślązaków budzi się z post-socjalistycznego letargu, zaczynając dostrzegać kolory i kontrasty w tak przecież pięknej i złożonej (a także wiekowej!) kulturze jaką są Ślązacy. Opierają się próbom przypięcia ich do politycznych czy wręcz geopolitycznych frakcji, chcąc być po prostu sobą. Nie Niemcami, nie Czechami, nie Eskimosami - po prostu Ślązakami. Ponad 800 tysięcy ludzi tutaj jest o tym przekonanych, ale to tylko oficjalne dane. Wierzę jednak, że ten wynik (oraz miejmy nadzieję kolejne w przyszłości) spowoduje pewne poruszenie kwestii dziedzictwa kulturowego. Dziś Śląsk (zwłaszcza dawniej Górny) jest w złotej erze rewolucji industrialnej, ale w tym zamęcie gdzieś gubi się zamysł pielęgnacji korzeni społeczno-kulturowych. A przecież gdyby Ślązacy postawili na swój unikalny folklor, oraz na to co w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu powstawało na ich terenie, dało by to Polsce (a także turystom z zagranicy) możliwość podziwiania niezwykłego regionu a także równie niezwykłej ludności, która ma prawo czuć się wyróżniona z racji bycia częścią jego historii.
Wymaga to niestety innego podejścia ze strony politycznej. Należy porzucić wrogość i stereotypy, a także polityczne przepychanki. Dziś Górny Śląsk najczęściej kojarzy się wciąż z licznymi hutami i kopalniami, oraz mrocznymi osiedlami spowitymi dymem i pyłem, na których podwórkach grają w "balę" pół-nadzy chłopcy pobrudzeni do tego węglem. Zaś co poniektórym prawicowym politykom kojarzy się on z poniemieckimi buntownikami, którzy obrażeni na Polskę nagle chcą odłączenia Śląska i dołączenia do naszych germańskich sąsiadów. W dobie krzywdzącego spojrzenia w ten sposób na sprawę śląską, dużo ludzi woli na Śląsku pozostać w cieniu. Choć ich przynależność tli i goreje w ich sercach, a na co dzień czasami wymyka się w różnych sytuacjach, tak obawa przed dyskryminacją bywa silniejsza. Bo z natury Ślązacy chcą być z dala od tego. Mam jednak nadzieję, że niedługo to się zmieni. Oby nie było wtedy "po ptokach".