pwilkin pwilkin
79
BLOG

Krytyka a oszczerstwa

pwilkin pwilkin Rozmaitości Obserwuj notkę 20

Mamy sobie nową, salonową aferkę. Tym razem poszło o wyjątkowo ostry tekst Aleksandra Ściosaapropos obecnego rządu. Tekst powisiał sobie na SG, po czym został zdjęty ze wględu na potencjalnie grożące pozwem treści. Na to oburzeniem zareagowała znaczna część salonu Salon24: blogerzy popierający Ściosa, że w ogóle ktoś zdjął tekst ze strony głównej, blogerzy go zwalczający, że dopiero tak późno. Nawet Rybitzky, nie tak daleko sytuujący się przecież na spektrum politycznym od Ściosa, napisał na ten temat krytyczną notkę.

O tekstach p. Ściosa mam swoje zdanie, które tutaj parokrotnie wyrażałem, ogólnie rzecz biorąc: nie jestem wielkim fanem jego analiz ani specjalnym zwolennikem stawianych przez niego tez. Wspomniany tekst bynajmniej nie zmienia mojej opinii na jego temat - przeciwnie, potwierdza mój poprzedni ogląd jako osoby jednostronnie postrzegającej rzeczywistość, podporządkowywującej swoją działalność "śledczą" z góry przyjętej tezie. Gdyby chodziło o ocenę wartości tego tekstu, zgodziłbym się z opiniami mocno krytycznymi. Tym razem jednak pojawiło się coś innego - sugestie, że wymienionym tekście znajdują się oszczerstwa pod adresem rządu i że tekst może narazić autora, a może i portal, na proces.

Przyznam szczerze, że taka postawa mnie dziwi, a nawet momentami niepokoi. Stawia, moim zdaniem, zupełnie w niedopuszczalnym miejscu granicę między krytyką a oszczerstwami. Co innego bowiem, gdyby tekst Ściosa dotyczył konkretnej osoby prywatnej, dajmy na to Jana Kowalskiego. W takim wypadku faktycznie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że tekst jest jednym wielkim pomówieniem i umieszczanie go na Salonie jest niestosowne. W tym wypadku jednak tekst nie dotyczy osoby prywatnej, tylko premiera rządu RP. Do tego nie dotyczy prywatnej działalności premiera, tylko jego aktywności jako premiera.

Politycy, zwłaszcza ci uczestniczący we władzy, powinni mieć wyjątkowo małą osłonę przed krytyką, nawet najostrzejszą, swoich poczynań. Lepiej bowiem, jeśli jakiś polityk zostanie skrytykowany zbyt ostro, niż gdyby jakieś jego niecne postępki miały pozostać ukryte ze względu przez obawy osób je ujawniających. Jedno pole, na którym powinna im przysługiwać taka sama ochrona, jak zwykłym obywatelom, to ochrona przed oszczerstwami "pospolitymi", czyli po prostu przed przypisywaniem im udziału w konkretnych faktach i sytuacjach, które nie miały miejsca. Gdyby A.Ś. napisał, że Tusk spotykał się podczas swojego urzędowania w tajemnicy z agentami rosyjskiego KGB, to byłoby to, przy braku dowodów, niedopuszczalne. Tekst Ściosa zawiera jednak ogólnikowe sugestie dotyczące sposobu działania premiera i jego motywacji, nie zaś twardych faktów i sytuacji. To, że są one skrajnie nieprzychylne, to już sprawa Ściosa i osób, które go czytają i się z nim zgadzają. Ale nawet skrajnie nieprzychylne, ba, nawet absurdalne z czyjegoś punktu widzenia zarzuty powinny być dopuszczalne w przestrzeni publicznej. Inaczej tracimy pluralizm i ryzykujemy, że przegapimy istotne zagrożenia dla porządku demokratycznego w naszym kraju.

pwilkin
O mnie pwilkin

W pewnym momencie człowiek już nie wytrzymuje i musi te parę słow napisać... Dlaczego nudny? Bo postaram się, aby nie było płomiennych mów, wielkich słów i rzucania gromami, tylko chłodne, rzeczowe analizy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości