Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski
301
BLOG

Nie jesteśmy moherowymi talibami!

Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski Polityka Obserwuj notkę 2

Z dużym niepokojem przyglądałem się akcji zainicjowanej przez jednego z blogerów, której celem miało być wsparcie Antoniego Macierewicza - sportretowanego na okładce tygodnika Newsweek z turbanem na głowie i ucharakteryzowanego tak, aby budzić skojarzenia z Osamą bin Ladenem. Nie podlega dyskusji poziom tego zabiegu, który słusznie został porównany do propagandy nienawiści Urbana albo Goebbelsa. Natomiast warto zastanowić się przez chwilę, czy deklaracja prawie tysiąca internautów, którzy przyłączyli się do grupy "Jestem moherowym talibem!" na portalu facebook rzeczywiście jest solidarnym wsparciem Antoniego Macierewicza i całej formacji PiS?

Uczestnicy tej akcji umieszczali na wspomnianej witrynie swoje zdjęcia w okryciach symulujących turbany. Najczęściej w ręcznikach. Ciężko mi zrozumieć lekkość, z jaką niektórzy z nas przypisują sobie wszystkie negatywne emocje związane z przeciętnym wyobrażeniem taliba. Zamachowiec. Terrorysta. Fanatyk. Czy to nobilitujące określenie? Oczywiście, że nie. W odróżnieniu do sformułowania "moherowe berety", Osama bin Laden kojarzy się jednoznacznie. Możemy być "moherami", bo już niejedna nasza inicjatywa wykazała obłudę i prawdziwą intencję tego określenia, użytego przez Donalda Tuska, który chciał dokonać nieuprawnionego podziału Polaków na lepszych i gorszych. Dlatego możemy kpiąco mówić, że nie jesteśmy w grupie "młodych, wykształconych, z dużych ośrodków", a jednocześnie kończyć studia w Gdańsku, Warszawie, Krakowie albo Białymstoku. Określenie wartościujące ludzi według ich wieku, a za atrybut zacofania uznające okrycie głowy jest w gruncie rzeczy proste do rozbrojenia. Wystarczy przypomnieć wybory prezydenckie w 2010 roku, gdy Jarosław Kaczyński po wyjściu ze studia telewizyjnego został otoczony wianuszkiem ślicznych dziewczyn w koszulkach "Głosuję na Jarka" albo ostatnią kampanię parlamentarną, gdy Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało na billboardach w całym kraju inteligentne, młode i urodziwe kandydatki do Sejmu. To są działania, które pozwalają zmieniać narzucony przez usłużne Platformie Obywatelskiej media wizerunek Prawa i Sprawiedliwości, jako partii ludzi ze średniowiecznego ciemnogrodu. Kongres Polska Wielki Projekt to kolejny przykład odkłamywania rzeczywistości, w której my nie mamy pomysłu na Polskę. Mamy! I jest nas cała masa, ludzi młodych, w średnim wieku i starszych.

Jesteśmy na marszach, protestach, w fundacjach i stowarzyszeniach. Sprawiamy, że ciężko o dobre ujęcie, psujemy zdjęcia prorządowym gazetom, które wciąż boją się pokazać, że w pierwszych szeregach wszystkich uroczystości i wydarzeń prawicowych idą z podniesionymi dumnie głowami młodzi ludzie. Dlatego tak bardzo dziwię się, że wciąż zdarza się nam reagować, zamiast coś inicjować. Tomasz Lis publikując tak ordynarną okładkę tylko potwierdził swój poziom. Jak najbardziej wskazaną reakcją powinien być pozew sądowy, kilka rzeczowych opinii publicystycznych, ostrzeżenie przed skutkami tego typu zachowań, nawiązania do przeszłości. I koniec. Nie rozumiem, jak potwierdzanie tezy, że "jesteśmy moherowymi talibami" ma pomóc naszej sprawie? Bo przecież naszym celem jest przekonanie do naszych poglądów jakiejś części z 50% niegłosujących Polaków. Czy osiągniemy to skwapliwie zapisując się do szeregów ludzi, którzy na całym świecie budzą tak jednoznaczne skojarzenia? Nie sądzę. A gdyby Newsweek wypuścił okładkę z podobizną polityka Prawa i Sprawiedliwości stylizowaną na żołnierza bolszewickiego albo funkcjonariusza SS? Co wtedy?

Bodajże rok temu, również na facebooku, powstała grupa "Jestem z watahy, nie dam się dorżnąć". Nazwa miała nawiązywać do żenujących słów Radosława Sikorskiego i była symbolizowana rysunkiem potężnego wilka. Również wtedy duża część z nas bezrefleksyjnie zgłaszała akces do tej społeczności. Staliśmy się stadem zaszczutych zwierząt walczących o przetrwanie. A przecież tak nie jest. Nie jesteśmy ani dożynanymi wilkami, ani moherowymi beretami, ani wojownikami Al Kaidy. Nie potrzebujemy tych etykiet. Jesteśmy Polakami, wolnymi ludźmi, dla których dobro naszego wspólnego państwa stanowi jedną z najwyższych wartości. Żadna dodatkowa nazwa nie jest tu potrzebna. A już na pewno nie taka, którą nadają nam nasi przeciwnicy. Czy zwolennicy Platformy Obywatelskiej dostosowują się do naszego nazewnictwa i organizują spotkania o wdzięcznie brzmiącej nazwie Lemingi 2011? Dlatego warto przepuścić każdy pomysł, który chcemy realizować przez bardzo prosty filtr - czy to działanie pomoże naszej wspólnej sprawie? Bo nakładanie ręczników na głowę i radosne strzelanie sobie fotek w takiej stylizacji nie przyczyni się do przekonania obojętnych. A już na pewno nie pomoże Anotniemu Macierewiczowi. Boskoro bycie "moherowym talibem" jest takie trendy, to po co podawać sprawę do sądu?

 

Od 2006 roku prowadzi własny biznes w branży IT. Zaangażowany w działalność społeczną i publicystyczną od 10/04.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka