Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz
224
BLOG

Kto by się gniewał na wuja Sama?

Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz Polityka Obserwuj notkę 111
Wiele ludziom potrafię wybaczyć, pod warunkiem, że są konsekwentni. Tak samo jest z akcją "bojkotowania lustracji", do której wezwało kilkoro znanych dziennikarzy, a zdaniem dzisiejszego "Życia Warszawy" ma się ona rozciągnąć na naukowców, prawników i kogo tam. Szukam uważnie wyjaśnienia o co właściwie chodzi tym, którzy zapowiadają, że nie złożą oświadczenia lustracyjnego. Wyjaśnienie jest właściwie jedno - mniej więcej takie, jak zwerbalizował to w dzisiejszym "Dzienniku" Żakowski. Oni nie złożą, bo uważają, że złożenie takiej deklaracji ich upokarza. Że państwo nie może żądać od nikogo oświadczenia, że nie jest złodziejem, bo to znaczy, że wszyscy są z założenia uważani za złodziei. A oni nie pozwalają się tak traktować, i już. Można by z tym oczywiście dyskutować poważnymi argumentami - choćby takim, że w Niemczech wszyscy bez wyjątku dziennikarze skłądali oświadczenia lustracyjne i jakoś nie było takich oporów. Że instrument prawny oświadczeń jest wygodny i przez to w ogóle, stosowany często, bo, właśnie wręcz przeciwnie, zakłada on domniemanie prawdomówności obywatela, który, skoro twierdzi, że nie był, to się mu wierzy, a nie sprawdza wszystkich. Ale ja mam tylko jedno pytanie: Czy urażeni koniecznością składania oświadczeń byli kiedy w USA? Sądzę, że wszyscy byli. A jeśli byli, to musieli wypełniać papiery na amerykańską wizę. A to znaczy, że każdy z nich złożył oświadczenia, że nie jest terrorystą, narkomanem, nosisielem HIV, alfonsem ani prostytutką, i być może czymś jeszcze, sam wypełniałem ten formularz bardzo dawno i może o czymś zapomniałem. I co, to ich jakoś nie upokarzało? Bo chcieli za wielką wodę, a żeby się dostać za wielką wodę, to trzeba złożyć oświadczenie, że się tam nie jedzie kraść ani prostytuować. Polska nie ma prawa żądać od obywateli takich oświadczeń, twierdzą, ugodzeni w swej dumie do żywego. Nie będę się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem, powtarzają. Ale jak żądał takiego tłumaczenia się Wuj Sam, no to inna sprawa. Kto by umiał mu odmówić? No i znowu się kłania niezastąpiony Kali.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka