Może przesadzam, ale tak odczytałem dzisiejsze przesłanie naczelnego „Wyborczej”. A skierował je do swych licznych uczniów wszelkich maści: od rechocących w tokszołach, po szykujących się, by przejąć po im schedę w "Gazecie". Zrobił coś, na co żaden szanujący się wykształciuch by się nie ośmielił. A on to zrobił: napisał, że Lech Kaczyński zrobił coś dobrego.
Cisza zaległa nad salonem. Całkowita dezorientacja. I tylko gdzie niegdzie pojawiają się pierwsze głosy zawsze wiernych: „Zaiste Adam wielkim jest!”