reakcjonistka reakcjonistka
363
BLOG

Irena Lipowicz Rzecznikiem Praw Obywatelskich

reakcjonistka reakcjonistka Polityka Obserwuj notkę 4

Od trzech miesięcy żyję przygaszona i przybita. Katastrofę smoleńską odebrałam jako własny dramat. Wydarzenie to wstrząsnęło mną jako człowiekiem i do dziś czuję ogromny smutek, żal i współczucie dla osób, których życie zostało tragicznie przerwane. Ale przeżywałam tę katastrofę również jako obywatelka i jako taka, czułam się przede wszystkim upokorzona. A upokorzona zostałam faktem, że dwie dekady po odzyskaniu przez Polskę suwerenności wybrane przez nas władze nie szanują państwa, na którego służbę zostały powołane.

Nie dołożyły starań, aby zapewnić bezpieczeństwo Prezydentowi Rzeczpospolitej, który jest tejże symbolem i reprezentantem, a w takiej materii jak życie głowy państwa, dokładanie wszelkich starań to opcja minimum. Te  władze nie zrobiły wszystkiego, aby sprowadzić do kraju doczesne szczątki ofiar, reprezentantów polskiego narodu. Owe władze, w sprawie śledztwa nad przyczynami katastrofy, zdają się tańczyć tak, jak im rosyjska strona zagra.

W moim przekonaniu te władze są również odpowiedzialne za to, że przez "wielkie mocarstwa"  jesteśmy jawnie traktowani jak trzecioligowy gracz znad Wisły, którego wystarczy trochę postraszyć a odda mecz walkowerem. Gdyby nie zgięte kolana i pochylone karki polskiego rządu, przedstawiciele tych państw może nie poczuliby się zwolnieni z obecności na pogrzebie Lecha Kaczyńskiego, bo nie wierzę, aby do tego stopnia przestraszyła ich chmura wulkanicznego pyłu.

Ale dziś, dziś mogę się autentycznie uśmiechnąć,  ponieważ ślubowanie na Rzecznika Praw Obywatelskich złożyła w Sejmie Irena Lipowicz. Mało jest osób, które darzę takim szacunkiem, jak panią profesor.

Profesor Lipowicz poznałam w 2005 roku na zajęciach prowadzonych przez nią na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jej wykłady były dla mnie przełomem w spojrzeniu na rolę prawa i administracji w państwie. To pani Lipowicz nauczyła mnie, że prawnik nie musi być pozbawionym zasad moralnych cwaniakiem, który za pomocą różnych kruczków pomaga przestępcom uniknąć sprawiedliwości. Ona pokazała mi, że istotą prawa jest realizowanie dobra publicznego. Od pani Lipowicz  usłyszałam o dobrej administracji, o etosie dobrego urzędnika, który służy państwu, zamiast angażować się w polityczne przepychanki. I to pani Lipowicz uczyła mnie samorządu terytorialnego, a uczyła najlepiej jak można, bo sama reformę samorządową współtworzyła.

Podczas tych wykładów dała się poznać jako osoba surowa, wyrzucała z sali wszystkich spóźnialskich, niezależnie od usprawiedliwienia, jakie przedstawiali. Ale też jako człowiek niezwykle wrażliwy na krzywdę innych (do dziś pamiętam z jakim zaangażowaniem mówiła nam o kłopotach polskich obywateli w Niemczech). Była też otwarta na poglądy swoich studentów, wysłuchiwała ich z wielką uwagą i szacunkiem, nawet jeśli - a to zdarzało się dość często - nasze pomysły były po prostu głupie.

Nie zostałam adwokatem, ani urzędnikiem administracji. Ale moją pracę traktuję jako służbę dla państwa, w którym żyję i które kocham. W dużej mierze zawdzięczam to pani Irenie Lipowicz. Pani Profesor, powodzenia w nowej misji! Życzę go Pani z całego serca.

Reakcjonista nie pisze, aby kogokolwiek przekonać. Po prostu przekazuje swym przyszłym wspólnikom akta świętego sporu. (Mikołaj Gomez Davila)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka