Mamy rok 1945, kończy się II wojna światowa. Niedługo dojdzie do ustalenia nowego ładu światowego i wykrystalizowania się świata dwubiegunowego. Rywalizacja USA i ZSRR w drugiej dekadzie XX wieku znacząco przyczyniła się do rozwoju ludzkości. Ostateczne zwycięstwo w tym starciu Stanów Zjednoczonych doprowadziło do upadku sowieckiego molocha. Skąd jednak wziął się tryumf amerykańskiego programu kosmicznego i przewaga w innych dziedzinach naukowych? Odpowiedź na to pytanie musi szokować, gdyż za ową wiktorią stał nikt inny jak nazistowscy naukowcy!
Mało kto słyszał, co po wojnie stało się z tysiącami zagorzałych narodowych socjalistów, którzy prężnie budowali potęgę III Rzeszy. Twórcy komór gazowych, wynalazcy rakiet V2, czy chemicy tworzący broń biologiczną. Czy zostali za swe czyny ukarani i skazani na śmierć w Norymberdze? Otóż nie!
Już pod koniec wojny otrzymali oni paszporty do Stanów Zjednoczonych i rozpoczęli pracę dla swych nowych mocodawców. W ciągu jednego dnia nazistowski zbrodniarz stał się porządnym amerykańskim obywatelem. Ta wizja wydaję się być tak nierealna, że trudno uwierzyć, iż opisuje ona fakt, któremu władze amerykańskie nadały nazwę – „Operacja Paperclip”.
Nawet po latach szokuje jak długo Operacja była utajniona przed społeczeństwem. Niesamowita jest także skala samego przedsięwzięcia. Według dostępnych danych do USA ściągnięto 16 tys. nazistowskich naukowców, a powyższa książka skupia się na opisie dwudziestu jeden z nich.
Ci ludzie to wrogowie! – powiedział Robert Patterson, podsekretarz stanu w Departamencie Wojny podczas debaty nad “Operacją Paperclip”. Czy miał rację? Z pewnością. Przedstawionych w książce naukowców zaliczano w poczet największych umysłów III Rzeszy. Większość z nich współpracowało osobiście z Adolfem Hitlerem oraz należało do SA czy SS.
Skutkiem wieloletnich prac naukowych w ramach „Operacji Paperclip” było rozszerzenie arsenału wojskowego o nowe śmiercionośne technologie jak: rakiety balistyczne, zarazki dżumy wykorzystywane do celów wojskowych, czy bomby kasetowe z sarinem.
Czy Niemieccy zbrodniarze doczekali się sprawiedliwych wyroków za swe czyny? Absolutnie nie. Najlepiej obrazuje to przykład Arthura Rudolpha. Dzięki działalności Eli Rosenbaum, wyszło na jaw, że ten wybitny naukowiec podczas swojej pracy dla III Rzeszy, przyczynił się i akceptował niewolniczą pracę więźniów w fabryce w Mittelwerk. Obecnie szacuje się, że w tym obozie pracy przymusowej zginęło około 30 tys. ludzi. Co zrobiły władze amerykańskie kiedy sprawa wypłynęła do mass mediów? Poprosiły Rudolpha o zrzeczenie się amerykańskiego obywatelstwa i udanie się na emigrację, aby nie poniósł konsekwencji swoich czynów.
Bawi dzisiejszy dualizm moralny amerykańskich władz i społeczeństwa, gdyż wymuszają od innych państwa deklaracji lub zadośćuczynienia dla Żydów, którzy przeżyli Holokaust, a z drugiej strony, to oni tych morderców z Auschwitz i Dachau przygarnęli jako najlepszych przyjaciół.
Po przeczytaniu tej książki każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie – Czy w tym wypadku wszystko można usprawiedliwić pragmatyzmem?