Rekinek Rekinek
497
BLOG

A czy Donald Tusk po przegranych wyborach 2005 się wycofał?

Rekinek Rekinek Polityka Obserwuj notkę 0

Mentalność kibolska nie jest niczym rzadkim w partii władzy, o czym świadczy ostatni wpis pani poseł Pomaski.

Ba, nawet pewien opozycyjny ornitolog zaraził się tym podwórkowym rozumieniem polityki: "wygrał-przegrał".
Obszczekiwany przez panią Pomaskę polityk wygrał na obszarze prawie połowy Polski. Zdobył 47% poparcia Polaków - ten Kaczyński znienawidzony, nie partia tej pani, która nigdy takiego poparcia nie uzyskała (maksymalnie 42%).
W polityce nie wygrywa się meczów, tylko zdobywa poparcie. 
PIS nie wygrał wyborów w 2007, ale zwiększył poparcie o 2 miliony, z 27% (2005) do 32%, i to nie z powodu nienawiści rozsiewanej przez bezwstydnych starców, popierających w 2007 PO, tylko dzięki swoim osiągnięciom wypracowanym w krótkim okresie rządzenia: realny wzrost płac o 15%, podwyżka płacy minimalnej oraz wzrost gospodarczy powyżej 6%, radykalny spadek bezrobocia, a faktyczna likwidacja bezrobocia w miastach, zmniejszenie zasięgu biedy, zahamowanie korupcji.
 
Trzeba popaść w zupełne skretynienie, jak Migalski, żeby taki zasięg poparcia uważać za nieistniejący, jakież w tym lekceważenie dla tych milionów Polaków, których głos taki Migalski czy taka Pomaska uważają w swojej durnej pysze za nieważny.
 
A czy Donald Tusk po przegranych wyborach 2005 się wycofał?
A czy po "wygranych" wyborach 2007 mógł sam ze swoimi zwycięzcami stworzyć rząd?
Czy musiał handlować stanowiskami żeby sklecić koalicję? 
Musiał. 
Więc co to znaczy że wygrał? Wygrałby, gdyby mógł sam rządzić.
A nie mógł.
Jak to słusznie ktoś zauważył, Tusk właściwie nie wygrał żadnych wyborów.
Niech więc się  tak tym nie szczycą jego niewiele znaczący pomagierzy z czwartego szeregu, któzy sami zresztą swoje malutkie wybory przegrali i weszli jako rezerwowi gdy się zwolnił mandat. I ktoś taki chce wyznaczać standardy w polityce.

Ponieważ pani Pomaska na właściwym sobie poziomie argumentuje "nie tankowałeś - nie mów nic o benzynie" warto skomentować post Rosemanna, kpiącego z Tuska, który sobie znowu przydeptał sznurowadła w trampkach próbując wbić efektownego gola w szybę Kaczyńskiemu. 
Kaczyński to piroman polityczny, chce gasić pożar benzyną. 
 
 
Wytłumaczył to zaraz Rosemannowi jakiś miłośnik piłkarskiej elokwencji Donka: przecież chodziło tylko o to, żeby skarcić idiotę, który pożar chce gasić benzyną.
"Przecież to nie znaczy, że jest jakiś pożar."
No i tu mamy problem.
Bo pożaru nie ma, ale jest benzyna.
A jeśli pożaru nie ma, to benzyna nie jest zabawką piromana.
Powinien to wiedzieć ktoś, kto ma prawo jazdy i jeździ sam do pracy.
Przecież kiedyś tankuje. To już raczej on jest piromanem, niż ktoś, kto nie ma prawa jazdy i nigdy benzyną się nie bawi. Tak więc tu - nie po raz pierwszy zresztą, Tuskowi się pozajączkowało.
 
Zaczął huczeć na nas: Dziadu-dziadu! Aby zasłonić fakt, że Kaczyński dobrze wie o czym mówi, bo rząd PIS zwiększył w nagłej sytuacji akcyzę na benzynę, ale gdy ceny spadły, z powrotem akcyzę zredukował.
Właśnie spadły ceny ropy, nawet Pawlak się zgadza z redukcją akcyzy.
Więc czy nie to powinien sobie najpierw Tusk wyjaśnić w koalicji?
Gdzie tam, chodziło przecież tylko o to, żeby plunąć na Kaczyńskiego kolejną obelgą.
 
Tak jak wtedy, kiedy chciał wprowadzić w Polsce euro już w 2011 roku.
W powszeechnym entuzjazmie zabrzmiał wówczas negatywny głos Kaczyńskiego.
Najmądrzejszy premier Tusk: "Wszyscy rozumieją, tylko ten jeden nie rozumie."
No i kto naprawdę rozumiał? 
 
Co rozumiał Donald Tusk, który po przegranych wyborach w 2005 straszył: Polacy trzymajcie się za portfele, dolar będzie po 6 złotych, benzyna po 5 złotych. Czy on wiedział, co może premier, kiedy odpytywał Kaczyńskiego podczas debaty o wyuczone przedtem przez swoich magików ceny jabłek i pietruszki, kłamiąc przy tym bez zmrużenia oka na temat swojej rzekomej rozmowy z panią Ewą
 

 

Rekinek
O mnie Rekinek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka