rekontra rekontra
1870
BLOG

SPRAWA MICHNIKA

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 27

 

„ … ta wolność to już nie jest Twoja sprawa. I teraz nie możesz się już nazywać przyjacielem Jerzego Giedroycia i Zofii Hertzowej, także Konstanty Jeleński nie jest już Twoim przyjacielem. Bo Oni byli przyjaciółmi wolności. Więcej – byli obrońcami naszej wolności i wiedzieli, że musimy ją mieć w jej wspaniałej całości. Twoimi przyjaciółmi nie są już także Janka i Antoni Słonimscy. Antoni był człowiekiem wolności i na Twój widok, gdyby spotkał Cię w Alei Róż, pewnie by się odwrócił, a nawet (wiemy obaj, że potrafił być brutalny – był brutalnym obrońcą wolności) splunąłby Ci pod nogi. Tego właśnie się doczekałeś. Żeby bronić wolności, nie wystarczy wygłaszać moralnych kazań. Trzeba jej bronić całym swoim życiem…- Jarosław Marek Rymkiewicz – z „Listu do Michnika”.
 
W styczniu 2001 roku Telewizja Polska wyemitowała film Jerzego Zalewskiego o Zbigniewie Herbercie zatytułowany „Obywatel Poeta”. Doskonale pamiętam ten dzień, gdyż to jest początek mojego pisania w sieci – mija właśnie dziesięć lat, tysiące tekstów dłuższych i krótszych, ale zapewniam - to nie jest nałóg, to jest wybór. To jest forma obecności, uczestniczenia w publicznej debacie.
I przez ponad dwa tygodnie na stronie internetowej TVP toczyła się dzień i noc dyskusja o wszystkim - o Herbercie i Miłoszu, o Michniku i stalinizmie, o Polsce, i pamiętam głosy wielu dyskutantów. Zresztą tygodnik „Nasza Polska” (nr 15 z 10 kwietnia 2001) zatytułował wybór wpisów internautów (spośród kilkuset stron tekstu) „Spór o Herberta – spór o Polskę” – Nocne Polaków „czaty”.
Jeden z dyskutantów pisał, że film jest wspaniały – „Wielkie brawa dla Pana Zalewskiego” i pytał, czy uczestnicy dyskusji po filmie (Jacek Żakowski i Mirosław Chojecki trzymali stronę telewizyjnych cenzorów) „mają Polaków za idiotów?”. Film „Obywatel Poeta” przyniósł efekt porównywalny z wydaniem „Hańby domowej” Jacka Trznadla.
Dlaczego to wszystko przypominam?
Gdyż jutro ma się odbyć pierwsza rozprawa w procesie, który „Gazeta Wyborcza” wytoczyła innemu Poecie - Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.
Poeta zaprasza na swój proces pisząc, że: „To będzie proces, który pokaże, na czym polega i jak wygląda wolność słowa w tym państwie, w którym teraz żyjemy, a które miało być – Niepodległą Polską”.
Ale po kolei – wróćmy do Herberta.
Według programu tv film Jerzego Zaleskiego miał być nadany o godzinie 22.35, ale „zdołano” czas emisji przesunąć na 23.15. Dlaczego? Wyjaśnienie jest banalnie proste. Po prostu robiono wszystko, by film miał jak najmniejszą widownię.
Przez ponad pół roku telewizja trzymała film „na półce” i w tym czasie czyniono wszelkie możliwe starania („starania” to oczywisty eufemizm), by reżysera złamać (to właściwe określenie), naciskano i szantażowano, aby film ocenzurował, wyciął z niego kilka fragmentów. Jerzy Zalewski się nie ugiął.
Był to jawny skandal, który uprzytomnił telewidzom, że tv „publiczna” jeszcze w 2001 roku stosowała praktyki rodem z PRL-u.
Człowiek złej woli
Co chciano ocenzurować?
Słowa, które dzisiaj zna prawie każdy internauta, które weszły do kanonu polemik sieciowych. Słowa Zbigniewa Herberta, które są cytowane, gdy dyskusja na internetowym forum zejdzie na Czerską i jej okolice: "Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny".
Dzisiaj już wiadomo, że środowisko Michnika (tzw. Czerska – słowo to funkcjonuje jako epitet) osiągnęło skutek odwrotny od zamierzonego. Wszyscy już wiedzą, w jak niskim poważaniu miał swojego byłego przyjaciela Michnika Zbigniew Herbert.
Dlaczego byłego?
Otóż poeta w rozmowie z Jackiem Trznadlem („Hańba domowa” – „Wypluć z siebie wszystko”) mówiąc o zniewoleniu elit w okresie stalinowskim, przywołał znane stwierdzenie Stalina: nie trzeba kupować narodu, wystarczy mieć „inżynierów dusz” - właśnie zniewoloną elitę. To załatwiało problem zniewolenia społeczeństwa. I Herbert mówiąc, że ten czas „hańby domowej” nie pozostawił po sobie w literaturze dzieł nawet znośnych użył słów: „mój przyjaciel Adam Michnik, spierałby się o pewne pozycje”.
Widz „Obywatela Poety” dowiaduje się, że Herbert przekreślił tę „przyjaźń”. Profesor Jacek Trznadel mówi, że kiedy przygotowywał do druku rozszerzone wydanie „Hańby domowej”, Herbert go poprosił, aby z tekstu usunął kilka słów: „Słowa „mój najukochańszy przyjaciel” skreślić grubą kreską”. Życzenie zostało spełnione.
„Michnik człowiekiem złej woli” – nie miejsce, by analizować spostrzeżenie Herberta, ale zacytuję inne jego słowa, mniej znane. W wywiadzie dla tygodnika „Solidarność” (nr 48 z 11 listopada 1994) Obywatel Poeta powiedział – konieczny obszerny cytat, który będzie jednocześnie uzasadnieniem osądu:
„Z Michnikiem bardzo się przyjaźniłem. Teraz jest to dla mnie zamknięta historia. Dlaczego nasza przyjaźń się skończyła? Otóż przestałem rozumieć meandry jego myślenia, wierzyłem w jego intelekt, a także w zwykłą uczciwość – zawiodłem się.
Nie rozumiem, dlaczego tylu moich znajomych oburza, gniewa, irytuje Michnik. Jest on klasycznym przykładem komunistycznego DYZMY. Smutna historia wyjątkowo uzdolnionego, pełnego talentu chłopca, który doszedł do lat, kiedy to ludzie natarczywie pytają, „co właściwie uczyniłeś ze swoją heroiczną młodością”?
A on stacza się po równi pochyłej w gorączkowy aktywizm. Cynizm godny admiratora „Księcia” i najpospolitszy nihilizm. Zawiódł niemal wszystkich swoich przyjaciół … „.
Z kronikarskiego obowiązku dodam, że Herbert zerwał kontakty z Michnikiem po jego reakcji na „Hańbę domową”.
 
Przyjaciele
Odkładam „Solidarność” i biorę do ręki numer krakowskich „Arcanów” z lutego 1998 roku i czytam rozmowę z kolejnym „zawiedzionym przyjacielem”: „Między 1966 a 1968 poznałem osobiście Michnika, piliśmy sobie wtedy z ust, on czytał wszystko, co ja gdzieś pisałem, ja interesowałem się nim”.
Autor tych słów to krytyk literacki Tomasz Burek, który przyjaźnił się z redaktorem GW ponad dwadzieścia lat, a z jego rodzicami podtrzymywał serdeczne więzi towarzyskie.
Rozejście nastąpiło w okolicach roku 90, kiedy podczas rozmowy na pytanie „czego się boi” Tomasz Burek odpowiedział Michnikowi, że boi się mentalności komunistycznej i tego peerelu, który zszedł (osławiona gruba kreska) na inną płaszczyznę – zakamuflowanych układów interesów, boi się tego PRL, po którym zostały postawy, poglądy i ludzie wciąż operatywni we wszystkich środowiskach.
Tymczasem dla Michnika w tym czasie – tuż po „upadku” komunizmu głównym zagrożeniem był nacjonalizm i ksenofobia, a więc wszystkie „polskie strachy”. Ostateczne zerwanie przyjaźni nastąpiło, gdy Tomasz Burek w ankiecie o Jaruzelskim dla „Pulsu" powiedział: jest to postać straszna, o żadnej rehabilitacji nie może być mowy, a stan wojenny był zbrodnią.
Michnik publicznie skomentował wypowiedź Tomasza Burka takimi słowami, że ten podczas rozmowy z "Arcanami" nie chciał ich przytoczyć.
Dzisiaj te „strachy” Michnika są powszechnie znane, gdyż wielokrotnie dzielił się nimi – ale ważniejsze są inne spostrzeżenia Tomasza Burka, który w różnych sytuacjach widywał „przyjaciela”. Miał go za człowieka ideowego, ale ci, którzy obserwowali go bardziej krytycznie uważali go za gracza i ambicjonera. Postrzegali go jako szachistę, który musi wygrać każdą partię, a jak nie wygrywa, to po prostu kopie szachownicę, zwalając ją ze stołu.
 
„Tak trzeba widzieć jego poczynania za kulisami wydarzeń i działalność w „Gazecie Wyborczej" w latach 90. — on nie pozwala polskiej szachownicy stać i partnerom grać. Uprawia perfidną dywersję przeszkadzając w ukonstytuowaniu się sceny politycznej na normalnych demokratycznych zasadach”.
 
Czy Tomasz Burek potrafiący wykazać, że błędy, które wyolbrzymiało się jako błędy endeckie, są niczym w stosunku do błędów formacji lewicowych postępowców mógłby być dzisiaj nie tylko przyjacielem, ale i bliskim znajomym Michnika? Tomasz Burek mówi w rozmowie wprost: lęk Michnika przed nacjonalizmem czy ksenofobią polską jest albo manipulacją, albo błądzeniem we mgle, albo aberracją.
Obstawiam manipulację. Te lewackie lęki są przecież dogodnym alibi dla „hańby domowej”, czyż nie?
Proces
Zbigniew Herbert o Michniku –to manipulator i człowiek zlej woli, komunistyczny DYZMA, Tomasz Burek – nie pozwala polskiej szachownicy stać i dzisiaj Jarosław Marek Rymkiewicz, kolejny były przyjaciel: „Adam Michnik jest skończony. To jest koniec jego fałszywego mitu”.
Michnik nie wytoczył Herbertowi procesu, Czerska w inny sposób postanowiła rozprawić się z Poetą. Nie będę przypominał, w jaki sposób zemszczono się na Herbercie za jego słowa, ale leżą przede mną artykuły z tamtego czasu, których tytuły mówią wszystko: Aleksander Małachowski „Druga twarz Herberta”, Wiktor Woroszylski – „Potęga złego smaku”, Podziomek - „Pan Cogito w WC” czy Marek Beylin - „Pan Cogito ma kłopot z demokracją”.
Potem GieWu zamieściła wywiad red. Żakowskiego z wdową po poecie, i przeprowadzono akcję lustracyjną „pań śledczych” (określenie Herlinga) z „Gazety Wyborczej” w Neapolu u Gustawa Herlinga – Grudzińskiego. Usiłowano posłużyć się autorytetem pisarza, ale intryga lustracyjna się nie udała. Herling powiedział, że to nie był zwykły wywiad, ale przesłuchanie. „Śledcze” z GW przedstawiły pisarzowi spreparowany i niepełny tekst listu Herberta do Miłosza.
 
Czasy się zmieniają, trudniej o grubszą intrygę, więc dzisiaj Czerska poetów ciąga po sądach. „Wyborcza” może do woli lżyć i znieważać – ale niech ktoś powie choć jedno słowo prawdy o tych panach: „O, na to oni nigdy się nie zgodzą. Są nietykalni – mówi Rymkiewicz.
A w liście otwartym napisał do Michnika: „Kiedyś – dawno temu – byliśmy przyjaciółmi.
Teraz pragniesz mnie postawić przed sądem, ponieważ napisałem prawdę: że jesteście – Ty i Twoi ludzie – spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei wynarodowienia Polaków (oraz wszystkich innych narodów) – idei podjętej potem przez Komunistyczną Partię Polski”. Uważasz, że się mylę? Świetnie! To dlaczego grozisz mi sądem, zamiast podjąć ze mną dyskusję?”
 
„Ten proces to jest koniec Adama Michnika. W naszym języku istnieje pojęcie śmierci cywilnej. Okazuje się, że możliwe jest także cywilne samobójstwo. Zapraszam wszystkich na moje przemówienie na sali sądowej”.
 Cenzor
Bronisław Wildstein uważa, że na sali sądowej spotkają się Poeta z Cenzorem, spotka się Polska Rymkiewicza z Polską Michnika.
Gdybyż to było takie proste, gdybyż tylko o to chodziło.
Po pierwsze nie sądzę by istniało coś takiego jak „Polska Michnika”, napisałbym raczej o świecie Michnika i przede wszystkim to, co jest najważniejsze – dlaczego Michnik jest cenzorem? O jaką stawkę toczy grę?
 
O tym zapewne za tydzień, przecież jestem również michnikologiem. Punktem wyjścia uczynię świeżo odkryty w organie PZPR artykuł z 1954 roku – „Nasza Tradycja”. Chodzi o tajemniczą sprawę rehabilitacji przywódców KPP.
Chyba, że wydarzy się coś niezwykłego, wymagającego natychmiastowej reakcji.
Tekst opublikowany w Nr. 11/2011 Warszawskiej Gazety
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka