rekontra rekontra
3485
BLOG

WSTYD ZA OLEJNIK

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 37

 

„Kucharka miała kiedyś rządzić państwem, nie udało się. Dziś polemizuje” – osaczony przez Moniki Piotr Zaremba
 
Obiecywałem - zresztą pisałem o tym oficjalnie z końcem roku - rzucam Monikę Olejnik. Nie dało się. Ale po kolei. Najpierw przypomnę powód porzucenia. Żeby rzecz ująć zwięźle, zmieścić w jednym argumencie. Redaktor Olejnik i jej dziennikarstwo, to jak pochód wiewiórki w klatce, nużąca bezrefleksyjność, ale i do mdłości przewidywalność. Dzisiaj wiewiórek prawie nikt nie hoduje, więc opisując obrazowo – jej rozmowy w TV i radio, to jak bieg chomika w kołowrotku.
„Ten” z Biłgoraju, następnego dnia Niesiołowski, ktoś z PJN, Kwaśniewski, Nałęcz, Kalisz, … i ten z Biłgoraju i Niesiołowski i ktoś … . Dla chwili oddechu minister Nowak czy z przybyły z puszczy Cimoszewicz i jakieś tło oraz zawsze „kropka nad i”, założona teza, czyli to, co telewizyjny kołtun („kołtuna” pożyczam od Wildsteina, zamiennik medioty) powinien zapamiętać. Co trzeba mu wdrukować w mózgowe zwoje.
Cóż więc spowodowało, że sięgnąłem po tekst kobiety roku „Twojego Stylu” z 1999 roku? Głupota. Zwykła głupota. Otóż na portalu „wpolityce” przeczytałem na stronie głównej tytuł:  „Zootechnik poucza historyka jak należy rozumieć tragedię Jedwabnego. Brutalny atak Olejnik na Zarembę. Morze głupoty”.
Lubię Piotra Zarembę, i myślę, że za jakieś dziesięć lat, góra dwadzieścia, będę ważył słowa podobnie jak on. Łagodność to jego drugie imię. A tutaj taki pasztet. Wprost z rewirów Czerskiej brutalny napad Moniki O.
Jakże nieczęsto w mediach zdarza się, by komuś zarzucić nieodpowiednie wykształcenie i nieczęsto się - stawiając „kropkę nad i” - napisać o „morzu głupoty”. I to uczynili koledzy koleżance. Swoją drogą – dla celu wywodu - czy Monika Olejnik odróżnia zakresy nazw: „morze” – „ocean”?
Najpierw odfajkujmy kwestię wykształcenia, czyli tego, że od wczesnej młodości pasją mojej bohaterki było zgłębianie nauk o racjonalnym żywieniu rogacizny krętorogiej i jej osobistej higienie. Paszoznawstwo ma w małym palcu, potrafi przyrządzić zielonkę i wie wszystko o jej strawności i niestrawności, wie jak kiszonkę organoleptycznie przebadać i jak zakonserwować, ale co z tego? Tematyka hodowlana rzadko pojawia się w „Kropce nad i”, a właściwie rzecz przemyślawszy, to wcale.
Zootechnik wiele lat temu pomaszerowała inną ścieżką.
Ale – jako dziennikarka -  cóż złego byłoby, gdyby w ogóle nie miała wyższych studiów, a w młodości byłaby – pozostając w klimacie hodowlanym – pasterką? Taką prawdziwą, dajmy na to pacholęciem będąc pasłaby gęsi? I co z tego zapytam ponownie?
Nie tak dawno studiując (słowo trochę na wyrost, ale czytaniem trudno to nazwać) Henryka Elzenberga, czyli umiłowanego mistrza Zbigniewa Herberta, natrafiłem na jego przemyślenia jak znalazł.
Otóż filozof zastanawia się nad kwestią istnienia. Pisze, że przecież nikt nie wie, jakie imię nosił autor wedyckiego „Hymnu Stworzenia” (trzy tysiące lat temu jakby nie było) – i głośno myśli: ten człowiek może pasł krowy?
Ten anonimowy pasterz przebił się przez to wszystko, męczył się i wątpił. Droga do dotknięcia rzeczywistości, choćby przez postawione pytanie, prowadziła go przez myśl i natchnienie. I Elzenberg pyta retorycznie – czy warto było się urodzić, by ułożyć „Hymn Stworzenia”?
Czy warto było?
Muszę stanąć w obronie osób nieodpowiednio wykształconych i zauważyć - to był cios poniżej pasa koledzy z zespołu „wpolityce”.
Ale z drugiej strony, schodząc na ziemię. Monika Olejnik i natchnienie? Redaktor Olejnik i jakieś pytania i wątpliwości? Przebijanie się przez słabości duszy i umysłu? Oto wprost monumentalne paradoksy. Stanąłem w obronie telewizyjnej blond gwiazdy, ale co do meritum muszę przyznać rację autorom tekstu.
Przeskoczę nad ich złośliwościami – albo nie, koniecznie należy je odnotować, powyciągać zatrute szpile z ciała redaktor Olejnik. Dlaczego? Gdyż dzisiaj brakuje polemik prasowych czy telewizyjnych, jakichkolwiek, nuuuda. Całoroczna ogórkowa nuda. Mamy mizianie się wzajemne, pozorowanie różnicy zdań – nawet jeżeli istnieje i jest zasadniczą, półcienie i picie sobie z dziobków, współbrzmienie no i koszmarna autocenzura. Redaktorzy w telewizji barwią się ochronnie. Nie mówią, co myślą. Jest dzielenie własnego zdania na czworo i ściszonym głosem artykułowanie którejś jego ćwierci. Lisicki (to Paweł) i Wołek (Jasiek), pierwszy defensywnie właśnie ścisza głos i jest ledwo słyszalny, drugi kolejny raz oblizuje spierzchnięte wargi zanim ruszy do szarży, ale to, co mówi można puszczać z playbacku. Kryzys - przecież Kaczyński i składka rentowa. Zielona wysepka – Kaczyński. Szósta rano – to samo. Upartyjnienie telewizji publicznej – to PiS. Niesiołowski powiedział – Kaczyński. Tusk nie zrobił – prezes.
Oprócz tej pary polemistów kogo mamy -  (…) i Szostkiewicz, (…) i Dębski no i coraz rzadziej Piotr Zaremba. Brakuje par. Pisząc uzmysłowiłem sobie, że w Loży Prasowej nie ma dziennikarzy z dostrzegalnie innym zdaniem. Rozkłada się tylko akcenty – wszystkie drogi prowadzą do Kaczyńskiego. Czerska czasowo ma szlaban, a prawicy o zdeklarowanych poglądach nie było nigdy. Jan Wróbel? Obecnie z Superstacji?
W TVN nie ma drugiej strony. Jest trzech na jednego koncesjonowanego, albo cztery do zera i czujna Małgorzata Łaszcz na lewej flance, a w uchu słuchawka na wszelki wypadek.
Żeby skończyć z artykułem zamieszczonym „wpolityce”, jak zapowiedziałem z kronikarskiego obowiązku wynotowuję złośliwe szpile – tych, którzy często rozmawiają za kulisami, znają się jak łyse konie.
Czytam - doskonale zdając sobie z tego sprawę - że … Olejniksłynie z doskonałej organizacji bezsensownych pyskówek, a nie ze skłonności do poważnej debaty.
Pytam - czy ktoś zaprzeczy?
Czytam, że do nagonki ruszyła osoba znana z zamiłowania do historii i następnie opisuje się ją słowami – „Zachowuje się tak, jakby kompletnie nie znała polskiej historii”. Czytelnika informuje się, że prawda dla Olejnik nie jest ważna - zrobi wszystko by dowalić Zarembie.
Czy pamięta ktoś w mainstreamie tak ostrą ocenę redaktora przez redaktora?
Ale zapytajmy widzów i słuchaczy. Czy przez wiele lat dziennikarska celebrytka zdradziła się posiadaną wiedzą, czy raczej robiła karierę dzięki organizacji medialnych ustawek w swoich programach? Napuszczanie jednych na drugich? A czy potrafiła zaskoczyć własnym poglądem?
Dalej czytamy - postać świata celebryckiego, nieznana z przywiązania do chrześcijaństwa podpiera się biskupami. I kolejne zdanie, trafne uzasadnienie powyższego osądu – o tymże „przywiązaniu”: „czekamy na głębszą refleksję w kolejnych programach. Najlepiej tych z Palikotem”.
I dalej - cyrk i biedna Polska, w której prawo rozstrzygania sporów o historię oddano takim autorytetom.  I czytamy, lepiej żeby udzielały się w dziwnych sesjach dla offowych pism – to już końcowa szpila.
Czy po przeczytaniu tych słów dziwi, że sięgnąłem do Olejnik, do inkryminowanego tekstu, niby „polemiki” z tekstem Piotra Zaremby – „Polacy nie są współsprawcami Holokaustu”)? Okazał się zdumiewająco krótki i pomijając rytualne pouczenia, typowe dla Czerskiej złapałem się za głowę czytając: „Bo dla niego kim innym jest naród, a kim innym "ludzie polskiej krwi".
A dla wielce doświadczonej redaktor Olejnik nie? Naród to to samo, co ludzie polskiej krwi? Przecież Zaremba rozróżnia – a w kontekście nawet właściwie przeciwstawia te pojęcia i należałoby wymagać chwili refleksji. Ale czy była ona możliwą?
I w tym miejscu pojawia się problem zootechnicznego wykształcenia i ogarniania przez nią rzeczywistości. Na studiach nie miała logiki. Nie jakiejś tam formalnej, ale tej zwykłej, naturalnej, logiki praktycznej.
I skoro pewna swoich racji i siły argumentacji pisze: „Piotrowi Zarembie polecam wstrząsającą książkę Barbary Engelking”, to można i należy – jak najszybciej - polecić jej, wetknąć w ręce, książkę Zygmunta Ziembińskiego – „Logika praktyczna”. Ze szczególną uwagą powinna spróbować przestudiować rozdziały zatytułowane – „Nazwy” oraz „Stosunki między zakresami nazw”.
Gdyż nie ma bladego pojęcia, jak kompromitującym jest to zdanie i jak bezbronne są oparte na nim wywody „o przepraszaniu za Jedwabne”. I całe jej wnioskowanie – oparte na błędnie rozumianych stosunkach między zakresami nazw – nie nadaje się nawet na paszę. 
I powinna zrozumieć – skoro chce pouczać i dokształcać innych - że nie tylko dla Piotra Zaremby, ale dla każdego myślącego logicznie – bez wątpienia, kim innym jest „naród”, a kim innym „ludzie polskiej krwi”.
I dziwię się, że portal „wpolityce” tego kluczowego argumentu nie zauważył i mógłby na nim litościwie poprzestać. 
Tymczasem, na stronie Prezydenta słowa „Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą” są nawet wytłuszczone. Czy pozostawiają miejsce na nadinterpretację? Kolejna wpadka, a może przyczyną zestaw doradców z Czerskiej, czy też …. dalekosiężny zamysł?
Bronisław Wildstein zauważył – ruszył z odsieczą Zarembie - że czasami wstyd mu za profesora Sadurskiego, ale nie przyszłoby mu do głowy przepraszać za niego nawet w imieniu „Rzeczpospolitej”.
Co prawda pół roku temu rzuciłem redaktorkę TVN, pisałem o tym, ale to mnie nie usprawiedliwia. Nie przepraszam, ale się wstydzę takiego warsztatu i wstyd za Monikę Olejnik.
Zacytuję jej słowa z tekstu „Kaci i ofiary”, może uważny widz po wakacjach dostrzeże maleńki rumieniec na policzkach: „Rozumiem, że mieszkańcy miasteczka chcą wyprzeć ze swojej świadomości to zdarzenie sprzed 70 lat, ale Piotr Zaremba, historyk, powinien mieć głębszą refleksję”.
Życzyć należy refleksji, jakiejkolwiek. Wstyd, zwykły wstyd.
Ps. Po napisaniu tego tekstu Piotr Zaremba osobiście odpowiedział na brutalny atak: „Osaczony przez Moniki”. Słowa "Wydaje się, że Piotra Zarembę bardziej smucą słowa prezydenta niż to, co się zdarzyło 70 lat temu" skwitował w następujący sposób: „Kucharka miała kiedyś rządzić państwem, nie udało się. Dziś polemizuje”.
Piszę o tym gdyż ktoś mógłby moją ocenę uznać za zbyt surową. A w ogóle, to brakuje polemik – mizianie się, zabezpieczanie odwrotu. Chociaż  wieloetapowy „ideowiec”, nie przywiązany przesadnie do jakichś swoich swoich poglądów Cezary Michalski szuka zaczepki.
Tekst opublikowany w Nr. 29/2011 Warszawskiej Gazety.
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka