Rafał Gołębiowski Rafał Gołębiowski
626
BLOG

Wielkanocne "Last Christmas"?

Rafał Gołębiowski Rafał Gołębiowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

„Kurczaczki, kurczaczki w stodole były, malutką dziureczką powychodziły. Widziałeś chłopczyku? Widziałem panie, malutką dziureczką patrzyłem na nie.” Tak sobie kiedyś pod nosem śpiewałem. Obecnie (czyli jakieś dwadzieścia kilka lat później), pomyślało mi się, że mogłaby to być fajna piosenka na Wielkanoc! No dobra. Tekst nie jest może jakiś wybitny, ale czy zna ktoś lepsze?

„Last Christmas” duetu Wham!, kojarzą chyba wszyscy. A zwłaszcza ci, którzy kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem, chociaż przez jeden dzień słuchają jakiejkolwiek stacji radiowej. Nie sposób tej piosenki przegapić. Generalnie, w tym właśnie okresie, bardzo często w radiu katują nas wszelkimi utworami muzycznymi, w których motywem przewodnim są: Mikołaj, choinka, renifery, sanie, prezenty, opłatek, bombeczki, dzwoneczki, cukiereczki i różnorakie gadżety, ze świętami grudniowymi kojarzone.

Dlaczego nie ma takich hitów radiowych na Wielkanoc? Moim zdaniem, wszystkiemu winni są Amerykanie. Ja wiem, że większość świata ciągle za coś ich obwinia i staje się to powoli trochę nudne, ale ja obecnie winię ich właśnie za to. Za brak porządnych przebojów wielkanocnych! Wszystko przez to, że święta wielkanocne w USA obchodzone są trochę tak… po macoszemu. Trwają tylko jeden dzień i generalnie mało kto je zauważa. Dużo ważniejsze dla nich jest Boże Narodzenie, Święto Dziękczynienia, czy nawet Dzień Niepodległości.

Co innego natomiast w Meksyku. Wielkanoc jest zdecydowanie najważniejszym świętem w roku i obchodzone jest przez dwa tygodnie (ustawowo wolne od pracy i od szkoły)! Uliczne balangi, parady, zabawy w wesołych miasteczkach, pokazy sztucznych ogni, tańce, hulanki, swawole… Gdyby to Meksykanie byli światową potęgą (nie tyle może militarną lub gospodarczą, ile kulturową), a Hollywood znajdowałoby się w Monterrey, a nie w Los Angeles, to coś mi się wydaje, że niejeden wielkanocny przebój w radiu moglibyśmy usłyszeć.

Skaldowie nie śpiewaliby, że „Z kopyta kulig rwie”, tylko o tym, jak to zajączki sobie po trawce wesoło kicają. Krzysztof Krawczyk na pewno zmajstrowałby jakiś przebój o kurczaczkach. Maryla Rodowicz śpiewałaby o barankach, a i Piotr Rubik jakieś oratorium by napisał z tej okazji zapewne. Lady Pank zamiast „Zimowego Graffiti” wydaliby płytę „Wiosenne jajeczka” i w piosence „Święta święta” w refrenie nie byłoby o choince, tylko o pisankach. Ale póki co, to Hollywood jest w Los Angeles i niestety, ale przebojów wielkanocnych raczej długo jeszcze nie będzie.

Na pocieszenie przyjmuję jednak do wiadomości fakt, iż jako nieliczni na świecie, mamy lany poniedziałek. Skoro pośpiewać nie można, to chociaż polejmy się wodą. „Kurczaczki, kurczaczki w stodole były…” Idę zrobić sobie sikawkę z butelki.
 

Dziennikarz, felietonista. Prywatnie – autor tekstów piosenek, kompozytor, a także gitarzysta w amatorskim zespole rockowym. W przeszłości chciał zostać listonoszem, poganiaczem bydła lub otworzyć własny skup butelek. Tymczasem, został jednak… magistrem. Trochę podróżuje. Bywał na Bałkanach. W Meksyku szukał śladów Pierzastego Węża. Nadal czegoś szuka. Lubi wschody i zachody słońca oraz wiatr.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo