Z informacji jakie do mnie dotarły ostatnimi dniami, wyłania sie obraz rozpaczliwego poszukiwania tratw ratunkowych dla wielu prominentów PO. Scenariusz w istocie jest prosty i łatwy w odczytaniu. Obecny rząd i sam Tusk, są definitywnie skreśleni z dalszego działania a to że jeszcze sie tych funkcji trzymają, wynika z kiepskich sondaży i braku wyłonienia następcy obecnego układu. Oczywiście przejąć władzę mógłby PiS ale nie takie jest wszakże przesłanie "trzymających wodze". Zatem z braku alternatywy a czasu jest coraz mniej, szuka się nowych rozwiązań. Powstaje zatem całkiem spora ilość różnych stowarzyszeń, grup społecznych itp, składających się z osób poszkodowanych przez urzędników aparatu państwa jak "skarbówka", wymiar sprawiedliwości, stróże porządku itd. czy grup "tradycjonalistycznych" lub "wspólnotowych". W skład tych grup wchodzą postacie może niespecjalnie znane w skali ogólnopolskiej ale już lokalnie jak najbardziej znaczące. Jednakże za niektórymi osobami delegowanymi w składy takich stowarzyszeń, stoją juz bardzo poważne tuzy z okolic lub bezpośrednio rządu czy tez wierchuszki PO. Jest to dobrze zorganizowane i przemyślane przesięwzięcie, działające dwustronne. Z jednej bowiem strony, jeśli uda się wyprowadzić taką grupę na szersze wody, jest argument do ustawienia się w roli negocjatora i potencjalnego wywalczenia sobie przywilejów. Z drugiej strony, jeśli wydany będzie rozkaz że Tuska trzymamy jednak dalej w górze, w wypadku fiaska znalezienia dla niego następcy, łatwo będzie takie nowe grupy dosłownie rozstrzaskać o glebę. Tu będzie się wskazywało na ich infiltrację, by w ten sposób spacyfikować całkiem sporą liczbę osób, do dalszego działania w polityce. Nie dziwi zatem odwracanie kota ogonem i pojawienie się w mediach Piotra Piętaka, który jakby nie patrzeć, dość skutecznie przesłonił walki pod dywanem w PO.