Dzisiaj o godz 14.37, elektryczne stopery puściły stojący na pochylni B-1 prom a w zasadzie kadłub promu, dla norweskiego armatora.
Zabezpieczenia cieśielskie już zdjęte, statek jeszcze stoi dzięki stoperom elektrycznym
Było to ostatnie wodowanie rufowe w Stoczni Gdańsk SA, na jedynej mogącej od kilku lat funkcjonować w zgodzie z zarządzeniem Łuni Jewropejskiej, pochylni. Mimo wielkich tłumów które chciały zobaczyć to wydarzenie, podkreślam ostatnie tego rodzaju w Gdańsku, to atmosfery radości i święta wśród nich nie było a pośród stoczniowców zdało się zauważyć smutek.
Otwarto bramy dla chcących obejrzeć ostatnie wodowanie w SG
No bo i z czego się tu cieszyć, skoro przydomek morski do Gdańska coraz mniej przystaje i juz ten przymiotnik można niemal zupełnie skreślić. Owszem powie ktoś, że przecież na terenie d. Stoczni Północnej a należącej do Grupy Stoczni Remontowej SA, są budowane statki ale to są maleństwa wodowane na pochylniach bocznych.
Prom Bergensfjord ma 170 m długości
Cały teren stoczni czy już właściwie terenów postoczniowych, to obecnie poligon walki developerów i właścicieli tych terenów. Nawet w ostatnich dniach kłótnia o wizję ulicy przebiegającej przez tereny Młodego Miasta, pod techniczną nazwą Nowa Wałowa, wskazuje że szmal zalał niemal wszystkim uczestnikom tego sporu mózgi na trwałe i że liczy się tylko co moje i nic więcej.
Bergensfjord już na wodzie
Kiedy już kadłub statku znalazł się na Martwej Wiśle, do akcji weszły holowniki mające wyhamować jednostkę bezwłądnie zsuwającą się z pochylni. Okazało się że jedna z cum mająca spełnić to zadanie pękła i trzeba było awaryjnie opuszczać obie kotwice umieszczone jeszcze przed wodowaniem na specjalnycn trapach. Decyzję podjęto w sam czas, bowiem rufa statku na szczęście ledwie dotknęła starych drewnianych zabezpieczeń nabrzeży na wyspie Ostrów. Ponieważ było to ostatnie wodowanie a w portfelu brak zamówień, (któż bowiem chciałby współpracować z stocznią mająca jedną pochylnię) złośliwcy twierdzą że była ona tania i pochodziła z Chin albo była juz po kilkukrotnym użyciu w wodowaniu. W każdym razie pękła razem z historią stoczni.
Tu statek stoi na opuszczonych awaryjnie kotwicach zaś holownik odciąga rufę
Dzięki doświadczonej obsłudze, szybko uporano się z problemem i statek już jest ustawiony należycie by ...
... po minięciu mostu pontonowego, opuścić miejsce swych narodzin
P.S. Ciężko mi się pisze tę notkę, bo nastroju nie mam zupełnie ale jakis ślad po tym wydarzeniu jak i samej stoczni pozostawić trzeba.
