roko roko
675
BLOG

O praktycznym wykorzystaniu narzędzi propagandy

roko roko Polityka Obserwuj notkę 1

 

Teatr mój widzę ogromny
wielkie powietrzne przestrzenie
ludzie je pełnią i cienie
ja jestem grze ich przytomny

Stanisław Wyspiański

 

Stosy te widzę ogromne...

 

Nie mogłem już patrzeć na te małe, chytre, rozbiegane oczka pełne strachu ale i szczurzego sprytu, na ten tłuszczyk oblewający gęby bez wyrazu, widomą oznakę regresu cywilizacyjnego, nie mogłem uczestniczyć w tysiącach bredni wylewających się z ekranu, nie mogłem oglądać czterech odrapanych beczek z farbą olejną wodoodporną pokazywanych jako groźna dla świata broń masowego rażenia. Nie mogłem słuchać panienek zza szyby, absolwentek szkół zawodowych zwanych wyższymi uczelniami, które w życiu zajmowały się tylko czytaniem nie swoich tekstów ale mówiły do maszynistów kolejowych, rolników, kapitanów statków, konstruktorów maszyn, budowniczych mostów, pisarzy, spawaczy, filozofów i profesorów medycyny „ musimy państwu wytłumaczyć bo być może państwo nie rozumieją”. To wchodzenie omalże w szaty kapłańskie, to bezczelne przeświadczenie, że mówią do maluczkich, to zmienianie co dwa lata zeznań i liczenie na to, że nasza pamięć nie sięga tak daleko. Wielu instynktownie czuje dyskomfort, coś im nie gra. W naiwności swojej przerzucają kanały licząc, że znajdą coś szlachetnego wielkiego, mądrego i głębokiego ale wszystko na nic wszędzie to samo przetykane 25 minutową reklamą musztardy, podpasek higienicznych i keczupu. Jeszcze najlepiej jest na tureckim bo tam to się już nic nie rozumie a przynajmniej spikerka jest egzotycznej urody. Zastanawiając się na fenomenem sukcesu piramidalnej bredni zwanej telewizją nagle doznałem olśnienia. Przecież to wszystko można wyrzucić. Przecież ja ich mogę wyrzucić, ja ich mogę po prostu odciąć, przecież to waży zaledwie kilka kilogramów, biorę pod pachę idę i … trach gratem o śmietnik.

I wtedy pojawiło się marzenie. „Miałem sen. Widziałem górę”. Zobaczyłem nie jedną górę ale wiele gór. Setki i tysiące gór. Zobaczyłem długie szeregi zmierzające w kierunku śmietników. Każdy dzierżył w ramionach „pudło”. Stosy rosły i rosły aż wreszcie trzeba było ustawić na dole przenośniki taśmowe takie same jak te, które usypują hałdy w pobliżu kopalń. A co dalej? A dalej to już wiem. Jak wyrzucimy wszystkie staniemy z łopatami i będziemy na te przenośniki ładować ziemię. Ziemia pokryje ten wynalazek szatana i powstaną pagórki. Na tych pagórkach postawimy wyciągi narciarskie. Stok narciarski w każdej wsi i w każdym miasteczku. Takie hasło. A w dużych miastach to nawet pięć a może i siedem. Na stokach będą głośniki z muzyką. Bolero Ravela. To takie optymistyczne. Śliczne dziewczyny będą zjeżdżały po przysypanych ziemią „pudłach” i jak to dziewczyny kręcąc z pewną przesadą kuperkami będą udawały że tego właśnie wymaga sztuka narciarska. A w dołach, które powstaną po wybraniu ziemi na stoki, powstaną jeziora. A na tych jeziorach będzie kajakarstwo, wioślarstwo, żeglarstwo a może nawet windsurfing. A zimą jak zamarznie – moje ukochane łyżwiarstwo. Raj na ziemi. I to wszystko w kilka godzin. Nie trzeba żadnych dotacji z Unii Europejskiej. Sami to wszystko zrobimy. I nikt już nie będzie nam mówił jak mamy to rozumieć i co przez to mamy rozumieć. Będziemy rozumieli tak jak będziemy chcieli.

Jedną męską decyzją odetniemy ich od naszego życia. Odetniemy Grupińskiego i Grasia, Passenta i Arabskiego, Blumsztajna i Chlebowskiego, Clintona z Clintonową i Lewińską, Pochanke i Bartoszewskiego, Olejnik z Milerem i Oleksym, Williama i Kate, Kwaśniewskiego z Jolantą i Olą i Anastazję Potocką też. Kraśkę i Durczoka i poseł Sawicką, Obamę z córeczkami i pieskiem, Mrozowskiego z Rymanowskim, Zapatero i Van Rumpoya. Odetniemy Michnika, Najsztuba i Olbrychskiego i Sarkozego też i Bruni – chociaż? Może by Bruni nie odcinać, może Bruni zostawić? Ale jak wszyscy to wszyscy – Bruni też. Odetniemy Donka i minister Muchę i Gowina a także trenera Smudę i trenera Fornalika i Roberta Lewandowskiego a nawet Leo Messiego. Sami pogramy w piłkę zamiast gapić się na nich. Odetniemy Szaranowicza i Kurzajewskiego i Serenę Williams i Busha seniora i Busha juniora, Miedwiediewa z Władimirem i nawet Justynę Kowalczyk, I redaktor Paradowską i prof. Krzemińskiego i prof. Śpiewaka i prof. Miodka. Odetniemy Kudrycką, Środę i Biedronia a także Pawlaka z Piechocińskim i oczywiście Angelę, zwłaszcza Angelę. Wszystkich odetniemy. Wszystkich. Cały potworny wysiłek jaki wkładają żeby nam wytłumaczyć jak mamy rozumieć obróciłby się wniwecz. Zrobilibyśmy ich w konia, puścilibyśmy ich w liny, zrobilibyśmy ich w bambuko. Niech sobie pogadają – do ściany. Może nie którzy wpadną na genialny pomysł żeby zmienić zajęcie. Potrzeba przecież cukierników, kierowców ciężarówek i kominiarzy. A Panie mogły by opiekować się chorymi w hospicjach. A my zamiast zajmować się nimi zajęlibyśmy się sobą. Zajęlibyśmy się pieleniem ogródków, spacerami nad rzeką i grą w dwa ognie. Wieczorem czytalibyśmy Norwida i próbowali skopiować w miarę możliwości wiszącą na ścianie „Zatrutą studnię” Malczewskiego. A późnym wieczorem – już zmęczeni, słuchalibyśmy Chopina w wykonaniu boskiej Marty Argerich. A rano przy śniadaniu równie wielka Nana Mouskouri – Aide to Malone albo Ximeroni – duch Grecji w naszym domu zamiast Niesiołowskiego.

A w niedzielę … W niedzielę pędzilibyśmy (zimą oczywiście) po zaśnieżonych nowo powstałych stokach. Nic za to byśmy nie płacili bo przecież stoki nasze, robota nasza, ziemia nasza, bo przecież nasi przodkowie przybyli tu z Wielkiej Niziny Syberyjskiej i utrzymali tę ziemię przez parę tysięcy lat, a więc 1/38 milionowa tej ziemi jest moja i mogę jej użyć do usypywania stosów, tylko za prąd do wyciągów trzeba by zapłacić elektrowni bo tam chłopaki ciężko pracują, ciężko harują w pocie czoła i trzeba by im za tę harówkę zapłacić. Trzeba by na nich zrzutę zrobić ale z tym to nie było by kłopotu bo przy kopaniu, przy łopatowaniu tym uciążliwym serdecznie byśmy się zaprzyjaźnili zakumplowalibyśmy się, bo nic tak nie łączy jak ciężka praca dla dobra powszechnego i zrzutę z kumplami każdy by zrobił.

A latem … Latem to byśmy zabierali te dziewczyny ze stoków na nowo powstałe jeziora na kajakowanie, wiosłowanie i żeglowanie. A jak by był wiater – jak mówią na Pomorzu – a jak by był wiater no to przechyły, piski i tak dalej. Raj na ziemi. Żyć nie umierać. Mam marzenie. Stosy te widzę ogromne …

 

Zbigniew Gołębiewski.

 

roko
O mnie roko

... Swój albo ... do końca :) Nie Masz z Kim jechać na narty, zajrzyj Drauzio Varella - W dzisiejszym świecie wydaje się więcej pieniędzy na środki zwiększające potencje czy silikon dla kobiet, pięć razy więcej niż na lekarstwa przeciw chorobie Alzheimera. Wynika z tego, że za kilka lat, będziemy mieli mnóstwo starych kobiet z dużymi biustami oraz starych mężczyzn z twardymi członkami. Za to Nikt z Nich nie będzie w stanie sobie przypomnieć do czego im to jest potrzebne!!!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka