Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
2267
BLOG

Kaczyński mniejszym złem

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 31

Zastanawiam się, co jest przyczyną, iż następuje tak gwałtowna erupcja społecznego niezadowolenia, którą od kilku lat obserwujemy podczas marszu niepodległości? Wg jakiego kryterium doorientowują się demonstranci, ostro artykułujący sprzeciw wobec obecnego porządku społeczno-politycznego? Myślę, że czynnikiem kluczowym jest podział a właściwie splot rozmaitych podziałów.

Przy czym, wiodącą rolę odgrywa podział społeczno-ekonomiczny. Nie wypada wchodzić mi w filozofię Marksa, ale istotna jest ta materialna baza na której tworzą się inne podziały (byt kształtuje świadomość). Wokół tego powstają rozmaite narracje kulturowe. Na poziomie fenomenów, przedstawień rzeczy, zjawisko wygląda jako nacechowane pierwiastkami kulturowymi, jednak w gruncie rzeczy, determinuje je i napędza, podział społeczno-ekonomiczny.

Zwróćmy uwagę na jedną subtelność. Siła marszu niepodległości wyrażająca się we frekwencji oraz intensywności postaw rośnie od 2010 r., w którym jak wszyscy wiemy, wydarzyła się katastrofa smoleńska. Czy pomiędzy obydwoma mementami istnieje jakiś związek przyczynowo-skutkowy? Wydarzenie smoleńskie pociągnęło za sobą, a właściwie zrodziło, kilka przesłanek, niedostrzeganych przez analityków.

Typowy, aczkolwiek bardzo ostry, podział społeczno-ekonomiczny ubrał się w szaty polityczne a nawet kulturowe. Ludzie skrzywdzeni w okresie transformacji albo nie potrafiący odnaleźć się w nowej rzeczywistości, otrzymali ideologię rozładowującą frustracje. Patriotyzm stał się dla wielu z nich czymś w rodzaju alibi, racjonalizującym protest. Biało-czerwona flaga traktowana jest jako zasłona dymna, za którą można ukrywać różnego rodzaju kompleksy.   

Nastąpiła aktywizacja alienacji. Wykluczenie może mieć dwie postacie. Zazwyczaj jest jak wulkan, kumulujący potężne siły, ale pozostający w stanie nieaktywności (pewnego uśpienia). Albo występuje w postaci czynnej, organizującej oraz eskalującej protest. Alegoria wulkanu dobrze oddaje specyfikę problemu, bo mobilizacja sił (czy mobilizacja zasobów, używając pojęcia popularnego w teorii gier) najczęściej poprzedza wybuch.

Establishment wytracił (obniżył) kulturową zdolność do przewodzenia społeczeństwu. Jest wiele barier dzięki którym elity odgradzają się od reszty wspólnoty. Istotne są przewagi polityczne, biznesowe, charakterologiczne. Ale kluczową rolę odgrywa kurtyna kulturowa, utkana na podstawie elementów strukturalnych. Czynnikiem za pomocą którego establishment odgradza się od reszty społeczeństwa jest kultura.   

Nie można nie zauważyć, że kwalifikacje kulturowe obecnych polskich elit są dość niskie. Elita traci legitymację kulturową do przewodzenia. W debacie publicznej posługuje się paternalizmem oraz pretensjonalną deprecjacją środowisk inaczej myślących. To nie są przymioty establishmentu. Elity powinny cierpliwie tłumaczyć istotę problemów. Jaskrawą personifikacją tego stanu rzeczy są profesorowie Czapiński oraz Krzemiński, którzy w dyskusjach publicznych sięgają po argumenty deprecjonujące ludzi a nie tylko postawy. Wynika to z kompleksów.

Z drugiej strony, katastrofa smoleńska podniosła poziom kulturowej zdolności do artykulacji protestu ze strony grup kontestujących dorobek III Rzeczpospolitej. Wokół tego symbolu organizowane jest społeczne niezadowolenie wszelkich grup, których transformacja ustrojowa Polski, postawiła w gorszym położeniu. Dlatego PiS, wbrew doraźnej kalkulacji politycznej oraz nie zważając na bieżące koszty polityczne które z tego wynikają, nie rezygnuje z narracji smoleńskiej lecz jeszcze ją nasila. To może mieć sens w dłuższej perspektywie, np. gdy nastąpi głębsze tąpnięcie sytuacji gospodarczej Polski i zaostrzenie podziału społeczno-ekonomicznego, który stanowi strukturalną bazę dla procesu budowania smoleńskiej ideologii. Odejście przez PiS od Smoleńska mogłoby oznaczać zwolnienie przestrzeni, tymczasem rzeczywistość (a rzeczywistość polityczna w szczególności), nie cierpi próżni.

Można spekulować, że 80 (może nawet 90) proc. uczestników marszu niepodległości, to zdeklarowani wyborcy PiS albo potencjalny elektorat tego ugrupowania. Pomijam poboczną oraz drugorzędną okoliczność, czy PiS stanowi dla tych ludzi opcję pierwszego czy drugiego wyboru.

Ale jest coś bardzo ciekawego, niedocenianego w analizach politycznych. Z perspektywy aktualnego establishmentu, Kaczyński przy całej swojej antyestablishmentowości, stanowi paradoksalnie mniejsze zło w kontekście politycznej materializacji niezadowolenia społecznego. Kaczyński kanalizuje protest, nadając mu formę zinstytucjonalizowaną. Jest politykiem antyestablishmentowym, ale wbrew pozorom, nie antysystemowym. Najgroźniejszy dla elit byłby protest prowadzony z pozycji antysystemowych (w opozycji do systemu) a także na tym obszarze organizowany.

Następcy Kaczyńskiego (nie w sensie zmiany warty w PiS lecz głębszego przepozycjonowania ról w całym obozie protestu), mogą okazać się o wiele bardziej skuteczni i sięgnąć po działania bezpruderyjne. PiS jest emanacją polityczną pewnych procesów społecznych, które nie znikną wraz ze zniknięciem Kaczyńskiego bądź jego partii. Obserwatorzy demonizując PiS, w klasyczny sposób mylą skutek z przyczyną. Polska polityka cały czas obraca się wokół podziału zdefiniowanego przez Michała Kamińskiego w 2005 r., w kategoriach polski solidarnej w opozycji do liberalnej (chociaż ten drugi człon zafałszowuje istotę sporu). Ta polaryzacja przyjmuje aktualnie mutację kulturową, odwołując się do symboli smoleńskich.

Jednak jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi, Kaczyński stanowi dla elit najbezpieczniejszy wariant skanalizowania protestu. Dostrzegł to Michnik, zapraszając lidera PiS do rozmów.

Jest jeszcze jeden niedoceniany aspekt całej sytuacji, związanej z marszem niepodległości. Zaszczepienie patriotyzmu w grupach młodzieży gorzej pozycjonowanej w ramach systemu społeczno-politycznego Polski, czy nawet chuligańskiej, na dłuższą metę może okazać się rzeczą pozytywną i przynosić dobre efekty. Z niepodległością jest podobnie jak z kobietą, wymaga ciągłych pieszczot. Nie wiemy co będzie w Europie i na świecie za 10 lat. Polityka, a geopolityka tym bardziej, jest bardzo dynamiczną sferą życia. Z perspektywy historiozoficznej nie mówi się o stabilizacji lecz, tempie destabilizacji. Być może w przyszłości przyjdzie nam znów walczyć o suwerenny byt Polski. Oceniam, że osoby bardziej świadome, zaangażowane w życie obywatelskie, nie będą miały problemów z przyjęciem postawy patriotycznej; natomiast popularyzacja takiego zachowania w grupach gorzej usytuowanych, w jakiś sposób wykluczonych z aktywności politycznej, jest na długi horyzont, mimo wszystkich wad sytuacji, trafnym posunięciem. Tak czy owak, rośnie znaczenie emocji patriotycznych. A one mogą się stać motorem resocjalizacji oraz edukacji obywatelskiej.         

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka