Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
1828
BLOG

Donald Rekonstrukcja Tusk

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 29

Leszek Miller lubuje się w erotycznych interpretacjach różnych wydarzeń. Czasami warto iść jego śladem. Rekonstrukcja rządu Tuska to najdłuższa gra wstępna jaką w życiu widziałem, tyle tylko że z każdą upływającą chwilą podniecenie nie rosło lecz opadało. W końcu wyszedł sflaczały Tusk ciamcialamcia, jak go kiedyś "ochrzcił" Giertych, i coś tam ogłosił. Gdybym był złośliwy powiedziałbym, że premier ..., ale nie chcę być złośliwy i ordynarny. Po takim występie każda partnerka wyrzuciłaby Tuska z łóżka.   

Efekt rekonstrukcji będzie żaden. To jest w ogóle przedsięwzięcie niepoważne – przez wiele miesięcy budowano napięcie a na końcu, góra urodziła mysz. Nigdy nie sądziłem, że doczekam czasów, kiedy bycie ministrem rządu Rzeczpospolitej stanie się obciachem. A z rekonstrukcji Tuska wynika właśnie taki wniosek: ci których chciał premier, nie chcieli; innych chętnych oprócz tych którzy chcieli, nie było. Czyli brak alternatywy. Kłania się potoczne powiedzenie: jak się nie ma co się chce, to się chce co się ma. itd., itp.

Natomiast jedna rzecz rzuciła mi się w oczy, która może świadczyć o tym, że proces anihilacji PO powoli staje się nieodwracalny: ucieczka do Europy, – wielu dotychczas prominentnych polityków rządzącej partii próbuje dostać się na szalupę pod nazwą: „parlament europejski”, i bezpiecznie przeczekać pięć chudych politycznie lat. Szczur to zwierze inteligentniejsze od leminga, bezbłędnie wyczuwa nadchodzącą katastrofę. Mądry człowiek w analogicznej sytuacji powiedziałby: chcesz przewidzieć zatonięcie okrętu zanim nadejdą pierwsze zauważalne symptomy, obserwuj szczury, – one powiedzą ci o tym pierwsze.

W tym przypadku słowo „szczur” jest nobilitujące a nie deprecjonujące; jest synonimem inteligencji oraz oportunizmu, zapobiegliwości.

Podobnie było w PiS, Kamiński i Bielan swego czasu też w porę dali nogę do Strasburga.

Za kilka miesięcy może okazać się, że gwiazdy rekonstrukcji (a więc nowi ministrowie) chcą również do parlamentu europejskiego. Założę się, że Joanna Kluzik-Rostkowska wręcz o tym marzy: wygodne życie, odpowiedzialność żadna, dieta zdecydowanie większa od ministerialnej, to jej program polityczny. Rafał Trzaskowski może uznać, że w resorcie administracji i cyfryzacji się dusi. Podobnie minister finansów Mateusz Szczurek, prędzej czy później, ale raczej prędzej niż później, zatęskni za życiem bankiera.

Co wtedy zrobi Tusk? Kolejną rekonstrukcję?

Żaden z nowych ministrów nie powala na ziemię. Trudno oceniać ich po krótkich autoprezentacyjnych wypowiedziach, może okazać się, że niektórzy staną się w przyszłości ludźmi wybitnymi, ale pierwsze wrażenie jest przeciętne, nie zachwycili. Piszę te słowa, uwzględniając zasady poprawności kulturowej (typowej w tego typu sytuacjach kurtuazji). Szczerze rzecz ujmując, większe wrażenie robi na mnie rekonstrukcja dokonana przez selekcjonera Nawałkę, w składzie polskiej reprezentacji piłkarskiej, bo jest przynajmniej autentyczna a nie determinowana względami wizerunkowymi. I kadrze Nawałki wróże lepszą przyszłość niż rządowi Tuska.

Rekonstrukcja premiera jest jałowa. Zwraca uwagę nazwisko Elżbiety Bieńkowskiej oraz jej awans na stanowisko wiceTuska. Jednak bycie wiceTuskiem w aktualnej sytuacji politycznej, to wyjątkowo niewdzięczna rola. Jak mawiają trenerzy piłkarscy: „trawa wszystko zweryfikuje”. Dopiero teraz dowiemy się, ile warta jest Bieńkowska jako urzędnik i polityk.

Do tej pory miała dobrą prasę. Jest tu pewien paradoks. Media postrzegały ją dobrze, bo było jej mało. Czasami osoby rzadko eksponowane są oceniane pozytywnie. Bieńkowska prowadziła działania operacyjne, ale raczej na tyłach przestrzeni publicznej; w dodatku kierując takimi przedsięwzięciami co do których jest narodowa zgoda oraz poczucie interesu ponda podziałami – fundusze europejskie.

Od tej chwili Bieńkowska będzie musiała walczyć na pierwszym froncie. Pokazać, że jest frontwomanką. Nie ma temperamentu. Na tej funkcji potrzebne są zupełnie inne predyspozycje. To co dotychczas sprzyjało Bieńkowskiej, może okazać się jej piętą achillesową.

Paradoksalnie w tej roli lepiej mogłaby się sprawdzić Joanna Mucha, ostro krytykowana jako minister sportu, ale mająca wdzięk i pewne polityczne atuty. Lepiej wygadana od Bieńkowskiej; co nie oznacza, że bardziej kompetentna, ale dla wyborców liczą się wrażenia i emocje. Bieńkowska jest nijaka.

Przykład Muchy jest ciekawy. Pokazuje, że jak media się na kogoś od początku uwezmą, trudno później ten trend odwrócić. Oczywiście ministrze zdarzały się kompromitujące wpadki, ale innym członkom rządu również się zdarzają a nie są tak bezwzględnie krytykowani. Np. Tusk powiedział na konferencji prasowej na temat dokonanej rekonstrukcji, uzasadniając fakt zastąpienia Rostowskiego – Szczurkiem na stanowisku szefa resortu finansów, że Jan Domarski strzelił Anglii bramkę na Wembley i został w domu (w domyśle nie pojechał na mistrzostwa świata do Niemiec).

Nikt tego premierowi nie wytchnął a to bzdura, kompromitująca tak zawziętego kibica piłki nożnej jak Tusk. Kazimierz Górski zabrał Domarskiego na Fussball Weltmeisterschaft 1974, tyle tylko, że jako rezerwowego.

Tusk podobnie jak Mucha, też słabo zna się na sporcie, ale nikt mu tego nie wypomina.       

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka