rossonero rossonero
678
BLOG

OBIECAJ LODY czyli CUDA NA KIJU

rossonero rossonero Polityka Obserwuj notkę 3

 

Gdy po raz pierwszy od wielu nie miesięcy, ale lat – partia opozycyjna dystansuje partię rządzącą – musi być to wydarzenie. Wprawdzie dystansuje tylko w sondażu, ale jeśli była naprzemian w mniejszym lub większym cieniu bezkonkurencyjnych liderów sondaży przez ponad cztery lata, można odnieść wrażenie, że dokonują się zmiany. Jak w legendarnej już piosence Scorpionsów zaczyna wiać wiatr przemian. Skąd ów wiatr wieje? Wieje zewsząd. Ale po kolei.
 
Daleki jestem od hurraoptymizmu, nadmiernego entuzjazmu, a także szoku, w który, mimo wszystko, popadły łże-elity. Mało tego, sądzę, iż wynik sondażu jest zmanipulowany. Zmanipulowany na tyle, aby rudowłosy kapitan drużyny piłkarskiej wziął się w garść i kolejny raz przeprowadził indywidualną akcję, która pozwoli objąć prowadzenie. Kibice bowiem dają znać o sobie i wymagają zwycięstw. Presja jest. Tusku, k…a, zrób coś. Obiecaj ludziom lody, albo co. I to głosi człowiek mający tytuł profesora, wykładowca prestiżowej uczelni. Nie ma co się zatem dziwić dziś, że aspirujący do wykształcenia w wielkim mieście młodzicy mają potem, że się posłużę cytatem z klasyka współczesnej komedii polskiej – w głowie łiskas zamiast mózgu. Problem w tym, profesorze Janie Hartmanie, że lody już, k…a, nie wystarczą… Celebryta Figurski, który już zdążył się nieco dorobić, publicznie skomlił, że skończyły się dobre czasy, gdy raz w tygodniu zajadał sushi. Tak więc wychodzi na to, że pier…licie towarzyszu Hartman, jak potłuczony; sushi i to codziennie trzeba obiecać, nie lody.
 
Wracając jednak do sondażu. Tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, czy Prawo i Sprawiedliwość wyprzedziło platformersów o 6 punktów procentowych, czy może tylko zbliżyło się na odległość jednego procenta. Ważniejsze jest to, że coraz większa liczba ludzi widzi, że cudów nie ma, że wschodnioeuropejska Irlandia jakoś za specjalnie to nie działa. I nie pomoże tu żadne zaklinanie rzeczywistości, nie pomogą żadne statystyki czy tabele. Bo ludzie mają w dupie „zieloną wyspę” i rzekomy wzrost PKB, jeśli zarabiają dziś tyle co zarabiali 3 lata temu. Bo wiedzą, że ani benzyna, ani prąd, ani chleb, ani warzywa ani wiele innych rzeczy nie kosztuje tyle samo ile trzy lata temu. Nie mogłem wprost uwierzyć własnym uszom jak jeden z celebryckich fachmanów od ekonomii (niestety nie pamiętam nazwiska tego jegomościa) w styczniu bieżącego roku piał z zachwytu na krajem, którego obywatelom musi żyć się dobrze, bowiem podczas świątecznych zakupów zostawili oni tyle a tyle więcej złotówek w kasach, niż w analogicznym okresie w ubiegłych latach, co miało oznaczać, że coraz lepiej żyje się tu Polakom. O tym jak ceny poleciały w górę względem ubiegłych lat – nawet ów mędrzec się nie zająknął.
 
Inną kwestią jest upadek kolejnego mitu tworzonego przez mainstream czyli media głównego nurtu szamba. Tłukło się do łba ludziom. PiS słaby, opozycja bezradna, bez Smoleńska byliby niczym, nie mają nic do zaoferowania. A tu, tymczasem… Debata o gospodarce, w dodatku bez bakałarza dwojga imion, przedstawienie kandydatury „technicznego premiera”, faszystowski marsz, podczas którego nie spalił się ze wstydu żaden samochód ani TVNu ani państwowej policji, nikt nikogo (ku oczywistemu rozczarowaniu) nie wieszał, ani nie szturmował Belwederu… mało tego – piszący te słowa widział prześliczne dziewczyny i mnóstwo młodych ludzi, tacy jak ci z Białegostoku (staliśmy obok siebie u wlotu Mysiej w Nowy Świat), którzy na oko nie mieli nawet 18 lat… trudno się dziwić zatem, że już po wielkiej manifestacji zaczęły obowiązywać kąśliwe uwagi w stylu - no i co z tego, co się zmieniło, itp.
 
Po trzecie – Pani Anna Walentynowicz. Niebezpieczna dla władzy za życia, niebezpieczna jak się okazało po śmierci. Spowodowała lawinę, której już się nie da zatrzymać, mimo iż sam Gajowy zapewniał, że państwo zdało egzamin. Ostatnio kolega, bardzo zdystansowany od bieżących spraw wtrącił się do mojej polemiki z wiernym wyznawcą czerskiej prawdy, który bagatelizował zamianę ciał – nie no, facet, to jest skandal. Za sprawą Anny Solidarność rodziny smoleńskie przerywają milczenie odsłaniając kolejne skandaliczne fakty związane ze smoleńską tragedią.
 
Sytaucja w kraju wygląda źle, a zaklęcia oraz dryblingi Tuska i jego ekipy przestają działać na ludzi. Bo skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Wróble ćwierkają, że premier w swoim kolejny expose będzie mówił, że idzie trudne, że trzeba będzie zaciskać pasa. Jest to w pewien sposób nawet zabawne, bo ja o zaciskaniu pasa z telewizorów od różnych blagierów słyszę, od kiedy pamiętam. Czy naród się budzi – nie wiem, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ludzie zaczynają zauważać, że od lat komunikaty z gazet, radia, telewizji najzwyczajniej w świecie obrażały ich inteligencję, bo przecież rzeczywistość jest zupełnie inna. I jak pisałem wyżej – nie ma znaczenia jak bliski prawdzie jest ów „rewolucyjny” sondaż, ważne że jest istotnym pomrukiem niezadowolenia z rządów Tuska. I mam przeczucie, że ono będzie narastać, a Tusk nie dokończy tej kadencji.
 
 
 
 
rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka