budujemy camera obscura 1
budujemy camera obscura 1
rozanystok rozanystok
481
BLOG

I am a scientist – talk to me!

rozanystok rozanystok Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
 
Warsztat naukowy to jest pewne wyzwanie:
bo trzeba zainteresować młodzież nie swoją wyjątkową sprawnością fizyczną, a - że tak to określę – intelektualną, co nie zawsze i nie dla każdego odbiorcy bywa efektowne.

A gdy rozmawiamy o chemii, to skomplikowanie problemu rośnie, bo wchodzimy na teren nauk ścisłych, który po reformie szkolnictwa stał się terra incognita dla ogromnej części młodzieży, nawet tej, przepraszam - „normalnej”, co najlepiej widać po wynikach tegorocznych matur z matematyki:

nie zdało 30 (trzydzieści) procent.

A gdy warsztaty prowadzi młoda, ładna kobieta, to aż się prosi, żeby jej poprzeszkadzać, tym bardziej, że to ona jest tu gościem, przyszła na nasze terytorium, żadnych ocen nam nie wystawi i sobie za dwa dni wyjedzie.

Gdyby nie początek lata, postronny obserwator mógłby uznać, że Pani Monika chyba urwała się z bożonarodzeniowej choinki, bo jak inaczej nazwać próbę wyjaśnienia naszym chłopcom związku pomiędzy kolorem świecenia spalanej soli metalu ze zmianą rozmieszczenia elektronu w atomie?

I wytłumaczenia, że aby doszło do tej zmiany, należy dostarczyć elektronom energii, np. w postaci ciepła palnika?

I wtedy dopiero ta energia, którą elektron dostaje z zewnątrz, wprawia go w stan wzbudzenia (przeniesienie na powłokę o wyższej energii), następuje wzbudzenie atomu, który oddaje
nadmiar posiadanej energii przez wyemitowanie wiązki światła?

Brzmi skomplikowanie, prawda? Ale wcale nie, gdy się tego nie przeczyta, a ZOBACZY.

Pani Monika jest asertywna:

podczas demonstrowania tego mechanizmu w praktyce, na przykładzie kolorów spalanych roztworów soli, podpala zapałką sprawnie nakapane pipetą na szklany talerzyk, który za moich czasów nazywano szalką Petriego, ciecze.

Zapałka jest krótka i podczas zapalania zawartości kilku szalek po kolei, jej płomień niebezpiecznie blisko zbliża się do palców Pani Moniki.

Tipsy sobie pani zniszczy! woła jakiś dowcipniś.
 
Pani Monika, nie przerywając demonstracji, rzuca tylko spokojnym, uprzejmym, ale nie niepozostawiającym wątpliwości co do tego, kto tu panuje nad sytuacją głosem - „ja nie mam tipsów”.
 
Prowadzi swój wywód, nie – ona TŁUMACZY - jasno, spokojnie, bez zbędnych słów, za każdym razem przechodząc do zademonstrowania kolejnej, kolorystycznej reakcji.

Młodzież zaczyna odkrywać, że spalane związki litu dają kolor karminowo-czerwony, a wapnia - ceglasto-czerwony. Za to miedzi – zielony, podczas gdy sodu - pomarańczowy, a potasu  - jasnoniebieski.

Skutek tego jest i taki, że następnego dnia przez pierwszych 40 minut warsztatu, cała grupa sprawnie i bez szemrania wykleja metalową folią i taśmą samoprzylepną szyby tej improwizowanej pracowni, pieczołowicie uszczelniając wszelkie szpary, aż do otrzymania prawie idealnej ciemni.

Bo właśnie konstruują coś, co się camera obscura nazywa i jest niezbędne do odbycia kolejnej, pasjonującej wyprawy w świat nauki.
 
I nikomu już na myśl nie przyjdzie rzucanie głupich komentarzy.
 
Na koniec wyjaśnienie, skąd tytuł tej notki:

z fartucha Pani Moniki, a dokładnie ze znaczka, który ma wpięty w kieszonkę.

To krótkie zdanie (a nasi chłopcy są w angielskim niezgorsi) jednocześnie wzbudza szacunek i ośmiela.
 

Taka idealna synteza relacji nauczyciel-uczeń. 

Zobacz galerię zdjęć:

budujemy camera obscura 2
budujemy camera obscura 2 budujemy camera obscura 3 budujemy camera obscura 4 budujemy camera obscura 5 Jest! Nasza camera obscura ! taką folią robilismy camera obscura Po to zbudowaliśmy camera obscura Podpalamy na wietrze rozpryśnięte krople roztworów 1 Podpalamy na wietrze rozpryśnięte krople roztworów 2 na deser o kolorach - Różanystok przez lawendę widziany
rozanystok
O mnie rozanystok

DUCHOWI SYNOWIE ŚW. JANA BOSKO - OJCA I NAUCZYCIELA MŁODZIEŻY

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie