Tadeusz Rozłucki Tadeusz Rozłucki
282
BLOG

Chcą nam zamknąć usta?

Tadeusz Rozłucki Tadeusz Rozłucki Polityka Obserwuj notkę 1

Każdy totalitaryzm zaczynał się od górnolotnych deklaracji dotyczących rzekomej troski o nasze dobro i wolność. Niestety na ogół rzeczywistość w tych systemach bardzo różniła się od początkowych zapewnień i gwarancji. Tym razem swe ogromne zatroskanie kwestią tzw. „mowy nienawiści” wyraziła partia „miłości”. PO chce karać za „mowę nienawiści”. W swoim nowym projekcie zmiany prawa przewiduje 2 lata więzienia za nawoływanie do nienawiści na tle przynależności narodowej, etnicznej, rasowej czy politycznej (!!!)

Może nie warto byłoby się szerzej tym zajmować, gdyby nie wydarzenia ostatnich tygodni. Po pamiętnym artykule „Rzeczpospolitej” i wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, został on przez niektórych polityków Platformy oskarżony właśnie o sianie nienawiści. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należałoby sądzić, że na podobne zarzuty byłby wystawiony każdy, którego przekonania odbiegają nieco od oficjalnej wersji zdarzeń.

Niestety oświadczenie, że z danym politykiem nie da się żyć w jednym kraju, pozostało właściwie niezauważone. Rozumiem więc, że rząd ma w tej sprawie wyłączność i w sposób arbitralny może wskazywać na tych, którzy go nie lubią. Bo czymże jest tak naprawdę „mowa nienawiści”. Jeśli przyjmiemy, że nienawiścią jest życzenie zła drugiej stronie. To przecież dążenie partii opozycyjnej do przejęcia władzy z punktu widzenia partii rządzącej jest właśnie złem, czyli ,jak się teraz okazuje, czynem za który trzeba karać więzieniem.

Powie ktoś, że przesadzam. Ale niestety następna sekwencja zdarzeń tylko to potwierdza. Weźmy zamieszki z 11 listopada. Rozumiem, że policja może posłużyć się prowokacją by skarcić tych, którzy nie preferują spaceru z prezydentem. I w tym wypadku okładanie przypadkowych ludzi można z pełnym przekonaniem uznać nie tylko za mowę miłości, ale za jej czysty przejaw w zachowaniu.

Niestety są pewne kręgi w Polsce, które mają przyzwolenie na określanie swych przeciwników politycznych faszystami. Miało to między innymi miejsce w programie telewizyjnym znanego dziennikarza. W tym tygodniu zaś, jeden z publicystów oskarżył wprost prawicowe portale o sianie nienawiści. Rozumiem więc, że polityczna debata nie znosi różnic i sporu. A przedstawiciele jaśnie oświeconego salonu mają wyłączność na spieranie się o to czy samolot z Lechem Kaczyńskim podchodził do lądowania cztery razy czy tylko dwa.

Niestety mam paskudne wrażenie, że nowelizacja prawa w tym względzie ma za zadanie ograniczenie wolności słowa a nie troskę o poziom debaty publicznej. Gdyby było inaczej znaczna część medialnych pupilów władzy musiała by już dawno siedzieć za kratkami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka