Tadeusz Rozłucki Tadeusz Rozłucki
541
BLOG

Gowin: Ja wiem ciut więcej, to nie był zamach

Tadeusz Rozłucki Tadeusz Rozłucki Polityka Obserwuj notkę 4

Swoje pięć groszy na temat katastrofy smoleńskiej dorzucił we wczorajszej „Kropce nad i” minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jak zapewnił na antenie TVN 24 - to była katastrofa, nie zamach. Zaraz potem dodał, że na na temat katastrofy smoleńskiej wie ciut więcej niż ogół obywateli i może to powiedzieć z ręką na sercu. Inna sprawa, że gdyby uważał inaczej pewnie w TVN by w ogóle nie zagościł i nie mógł wyrazić swoich szczerych przekonań.

 

Jak poinformował portal Onet zdaniem ministra, przekonanie wielu osób o zamachu w Smoleńsku jest „kwestią wiary, a nie racjonalnych argumentów”. - Nie znajduję żadnych racjonalnych argumentów, żeby mówić, że to było cokolwiek innego niż tragiczna katastrofa – stwierdził Gowin w TVN24. To bardzo szkoda, że minister, który chwali się, że wie lepiej, nie bierze pod uwagę właśnie racjonalnych argumentów. Nie tak dawno przecież była zorganizowana specjalna konferencja naukowa na warszawskim UKSW, na której eksperci nie pozostawili suchej nitki na raporcie Millera. Wielu z nich było początkowo sceptycznych co do tezy, że był to zamach, ale z obliczeń matematycznych tak wynika. Po prostu miejsce szczątków dowodzi, że to w żadnym wypadku nie mogła to być „pancerna” brzoza.

Po drugie: krótko, po katastrofie smoleńskiej w Rosji doszło do podobnego wypadku z udziałem samolotu Tu 154. O ile mnie pamięć nie myli rozbił się on przy podejściu do lądowania. Przeżyli prawie wszyscy pasażerowie tutki, a drzewa, które rosły przed lotniskiem nie zrobiły z bryły samolotu porozrywanej miazgi.

Po trzecie: skoro nie był to zamach to po co tyle fałszywych tropów. Po co głosić, że samolot podchodził cztery razy do lądowania. Po co rozpuszczać i utrwalać pogłoskę, że za sterami był pijany generał, po co komentarze typu „tak lądują debeściaki” czy „jak nie wylądujemy to nas zabije”.

Po czwarte: po co te manipulacje z czarnymi skrzynkami oraz urządzeniem nagrywającym Jaka. Chyba minęło już dość czasu od katastrofy i właśnie teraz po śmierci chorążego Remigiusza Musia można by było je w końcu upublicznić.

Po piąte: po co te jawne manipulacje Prokuratury Wojskowej. Średnio rozgarnięty widz na pierwszy rzut oka stwierdzi sprzeczność pomiędzy jej stwierdzeniami. Ale może chodzi tu nie o prawdę, tylko właśnie o zamęt w głowach widzów. Pomijam już tu ślady trotylu na szczątkach tutki oraz występujące na miejscu katastrofy.

Myślę, że to jest właśnie średnia wiedza na temat przyczyn katastrofy i jak znaczna część tych właśnie średniaków uważam, że sprawą powinien się zająć niezależny zespół ekspercki z nadzorem przedstawicieli NATO.

I na koniec pytanie do pana ministra Gowina, jeśli pana wiedza jest naprawdę większa, to czy mógłby pan to udowodnić? Posiada pan swoje własne obliczenia ekspertów lotniczych? Ma pan wytłumaczenie czemu z tutki została miazga? A może, ktoś zaufany, no wie pan... KTOŚ – powiedział panu w tajemnicy, że to był zwykły wypadek spowodowany niechlujstwem Rosjan i że dla dobra opinii publicznej trzeba to po prostu ukryć. Sprawdzamy panie ministrze! Proszę wyłożyć swoje karty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka