Janusz Łyszkiewicz Janusz Łyszkiewicz
358
BLOG

Rozmowa z Bogiem.

Janusz Łyszkiewicz Janusz Łyszkiewicz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Wszystko Co Jest, wiedziało że nie ma nic innego. Nie mogło więc poznać siebie w odniesieniu do czegoś innego. Istniał bowiem tylko jeden punkt odniesienia, samotny punkt w środku. ,,Jest Nie jest”. „Jestem, Który Nie Jest”.

Mimo to Wszech - Jedność postanowiła poznać siebie doświadczalnie.

Ta energia – czysta, niewidzialna, niesłyszalna, niepoznawalna dla niczego innego – postanowiła doświadczyć siebie w całej świetności, jaką była. Jednak zdała sobie sprawę, że aby tego dokonać, musi posłużyć się innym punktem odniesienia w sobie.

Rozumowała, całkiem poprawnie, że każda Jej cząstka siłą rzeczy nie będzie dorównywać całościi w związku z tym, jeśli się podzieli, każda cześć jako nie dorównująca całości, spojrzy na pozostałość i ujrzy świetność.

Zatem Wszystko Co Jest podzieliło się w jednej cudownej chwili stając się tym oraz tamtym. Po raz pierwszy to i tamto zaistniały niezależnie od siebie. Oba istniały jednocześnie, podobnie jak to, co nie było ani tym, ani tamtym.

Powstały więc nagle trzy rzeczy: to, co jest tutaj, to co jest tam, i to co nie jest ani tutaj, ani tam. Bez tego nie mogłyby istnieć tutaj i tam. To nic, które mieści wszystko. To pustka, która mieści przestrzeń. To całość, która mieści części.

Nadążasz za mną? Rozumiesz to?

Chyba tak. To niesamowite, ale wyjaśniłeś to tak przejrzyście, że chyba rozumiem.

Idźmy dalej. To nic, które zawiera wszystko, zwane jest przez niektórych Bogiem. Ale nie jest to zbyt ścisłe, gdyż sugeruje, że jest coś, czym Bóg nie jest – to znaczy, wszystko inne niż „nic”. Ale Ja jestem Wszystkimi Rzeczami – widzialnymi i niewidzialnymi – toteż opisanie Mnie jako Tego Ukrytego, jako Wielką Pustkę, w myśl Wschodniej mistycznej definicji Boga, jest równie niedokładne jak zasadniczo praktyczne widzenie Boga na Zachodzie we wszystkim, co jest. Słusznie sadzą ci, którzy uważają, że Bóg to Wszystko, Co Jest i zarazem Wszystko, Co Nie Jest.

Otóż stwarzając „tutaj” i „tam”, Bóg umożliwił Bogu poznanie swej Boskości. Z tą wielką odśrodkową eksplozją narodziła się relatywność i relacyjność – największy dar, jakiego udzielił sobie Bóg. Dlatego też relacje (osobowe) są największym darem Boga dla ciebie, o czym szerzej pomówimy przy innej okazji.

Wracając do naszego wywodu: Z niczego powstało Wszystko – w duchowym akcie, który zbiega się całkowicie z tym, co wasi naukowcy nazywają Wielkim Wybuchem.

Gdy ruszyły na zewnątrz pierwiastki wszech rzeczy, zrodził się czas, gdyż rzecz najpierw była tu, potem tam – a okres, jaki trwało dotarcie stąd tam, można było zmierzyć.

Kiedy cząstki widzialne zaczęły się określać we wzajemnych relacjach do siebie, podobny proces przebiegał wśród cząstek niewidzialnych.

Bóg wiedział, że aby mogła zaistnieć miłość – i poznać siebie jako czystą miłość – niezbędna jest jej dokładna odwrotność. Zatem stworzył Bóg wielką biegunowość: powołał do istnienia absolutne przeciwieństwo miłości, wszystko to, co nie jest miłością, a obecnie nazywa się strachem. Z chwilą pojawienia się strachu miłość stała się czymś, czego można doświadczyć.

Do powstania dualizmu miłości i jej przeciwieństwa nawiązują ludzkie mitologie mówiąc o narodzinach zła, upadku Adama, buncie Szatana przeciwko Bogu.

Tak jak z własnej woli nadaliście czystej miłości postać, którą zwiecie Bogiem, tak i nadaliście niegodziwemu strachowi postać, która zwiecie diabłem.

Wokół tego zdarzenia osnuto rozmaite, dość wymyślne mity, które mówią o toczonej w niebiosach wojnie, anielskich żołnierzach i piekielnych wojownikach, siłach dobra i zła, światłości i mroku.

Z pomocą tych opowieści dawni ludzie próbowali pojąć, i przekazać innym w zrozumiały dla nich sposób, kosmiczne wydarzenie, którego głęboką świadomość zachowała dusza, ale które umysł z trudem może sobie wyobrazić.

Powołując wszechświat jako rozdrobnioną postać siebie, Bóg z czystej energii stworzył wszystkie rzeczy, widzialne i niewidzialne, obecnie istniejące.

Innymi słowy, powstał nie tylko Wszechświat fizyczny, ale także metafizyczny. Druga połowa Boskiego Bytu Nie-Bytu również rozpadła się na nieskończoną liczbę jednostek, które wy określilibyście jako duchowe.

Niektóre religijne przekazy opowiadają o tym, jak „Bóg Ojciec” dał początek licznemu duchowemu potomstwu. To odniesienie do ludzkiego doświadczenia mnożącego się życia wydaje się jedynym sposobem przystępnego dla szerokich mas przedstawienia idei nagłego powstania w „Królestwie Niebieskim” niezliczonych duchowych bytów.

Pod tym względem mityczne opowieści nie mijają się nawet zbytnio z rzeczywistością, bowiem niezliczone duchowe byty, które składają się na całość Mnie, stanowią, w kosmicznym wymiarze, Moje potomstwo.

Celem owego podziału było doprowadzenie do powstania cząstek Mnie, abym mógł poznać siebie na drodze doświadczenia. Tylko w jeden sposób Stwórca może poznać doświadczalnie swą istotę Stwórcy, a mianowicie przez Stworzenie. Toteż wszystkim mym duchowym potomkom udzieliłem tej mocy tworzenia, którą posiadam jako całość.

To właśnie mają na myśli wasze religie mówiąc, że zostaliście stworzeni na „obraz i podobieństwo Boga”. Nie znaczy to, że nasze ciała wyglądają podobnie (choć Bóg może przyjąć dowolną postać). Chodzi tu o identyczność naszej esencji. Jesteśmy z takiego samego tworzywa. STANOWIMY „jedno i to samo” tworzywo! Z identycznymi właściwościami i zdolnościami – włącznie ze zdolnością tworzenia fizycznej rzeczywistości „z powietrza”.

Celem, dla którego stworzyłem was, swoje duchowe potomstwo, było Boskie samopoznanie. Nie mogę poznać w sobie Boga inaczej jak przez was. Stąd można by powiedzieć (jak mówiono to już nie raz), że celem, jaki wam wyznaczyłem, jest to, abyście poznali siebie jako Mnie.

To zadziwiająco proste zadanie, ale mimo to staje się nader zawiłe – ponieważ punktem wyjścia do tego, abyście poznali siebie jako Mnie, jest poznanie wpierw swej odrębności.

Postaraj się teraz nadążyć za moim wywodem, ponieważ wkraczamy w bardzo subtelne obszary. Jesteś gotów?

Chyba tak.

Dobrze. Pamiętaj, że o to wyjaśnienie zabiegałeś, czekałeś na nie całe lata. Prosiłeś, abym wyłożył ci to w sposób przystępny, nie w postaci doktryny teologicznej czy naukowej teorii.

Tak – wiem, o co prosiłem.

A skoroś prosił, takoż i otrzymasz.

Dla uproszczenia posłużę się waszym mitologicznym modelem potomków Boga jako podstawą rozważań, gdyż jest on wam znajomy – i w sumie niezbyt daleki od prawdy.

Powróćmy więc do tego, jak przebiega ów proces samopoznania.

Otóż mogłem sprawić, aby Moje duchowe dzieci poznały siebie jako cząstki Mnie w jeden prosty sposób – powiedzieć im o tym. Tak też uczyniłem. Ale musisz wiedzieć, że Duchowi nie wystarczy sama wiedza, że jest Bogiem, czy częścią lub potomstwem Boga (dziedzicem królestwa, w innym ujęciu mitologicznym).

Jak już ci tłumaczyłem, wiedzieć coś, a doświadczyć czegoś, to dwie różne rzeczy. Duch pragnął poznać siebie w doświadczeniu (podobnie jak Ja!). Sama świadomość koncepcyjna to za mało. Wymyśliłem więc plan. To najbardziej niesamowity pomysł w całym wszechświecie – a zarazem przykład niecodziennego partnerstwa. Mówię partnerstwa, ponieważ wszyscy uczestniczycie w nim ze Mną.

W myśl tego planu wy, czysty duch, mieliście wejść do właśnie stworzonego fizycznego wszechświata. A to dlatego, że tylko w wymiarze fizycznym można poznać doświadczalnie to, co się zna od strony koncepcyjnej. To zresztą główny powód, dla którego powołałem do istnienia kosmos – oraz rządzące nim zasady względności.

Raz znalazłszy się w fizycznym świecie, wy, me duchowe potomstwo, mogliście doświadczyć swojej wiedzy o sobie – ale najpierw musieliście poznać swoje przeciwieństwo. Biorąc to na chłopski rozum, nie możesz wiedzieć, że jesteś wysoki, jeśli i dopóki nie poznasz, co znaczy niski. Niemożliwe jest doświadczenie grubości, jeśli nie ma świadomości chudości. Wyciągając stąd ostateczne konsekwencje logiczne, nie możesz doświadczyć siebie takim, jakim jesteś, jeśli nie natrafiłeś wpierw na to, czym nie jesteś. Takie jest przeznaczenie względności i całego fizycznego życia. Zostajesz określony przez to, czym nie jesteś.

A co się tyczy wiedzy ostatecznej – wiedzy o sobie jako Stwórcy – nie możesz poznać swej istoty Stwórcy, jeśli i dopóki czegoś nie stworzysz. A nie możesz siebie stworzyć, dopóki siebie wpierw nie unicestwisz. W pewnym sensie, musisz przestać być, aby móc się stać. Rozumiesz?

Mniej więcej...

Tak trzymaj.

Oczywiście, nie sposób unicestwić tego, Czym W Istocie Jesteś – zawsze byłeś, jesteś i będziesz czystym, twórczym duchem. Toteż wykonałeś inne znakomite posuniecie: celowo zapomniałeś, Kim W Istocie Jesteś.

Wkraczając do fizycznego świata, wyzbyłeś się pamięci o sobie. To umożliwia ci zostanie z wyboru tym, Kim W Istocie Jesteś, zamiast zwykłego pogodzenia się z faktem.

To właśnie w chwili postanowienia, że jesteś częścią Boga (zamiast po prostu dowiadywać się o tym), doświadczasz w pełni swej istoty – niczym nieograniczonego wyboru, co z definicji oznacza Boga. Ale jakim sposobem możesz wybierać w sprawie, gdzie żadnego wyboru nie ma? Nie możesz przekreślić swego pochodzenia ode Mnie – ale możesz o nim zapomnieć.

Na zawsze pozostaniesz Boską cząstką Boskiej całości, członkiem Boskiego ciała. Powrót do Boga, złączenie się na powrót z Całością nazywane jest przebudzeniem, obudzeniem uśpionej pamięci.

Przeto waszym zadaniem na Ziemi jest nie dowiedzenie się (gdyż to już wiecie), lecz przypomnienie sobie, i wszystkim innym, Waszej Prawdziwej Istoty. Dlatego tak ważne jest działanie na rzecz obudzenia umysłów, wyrwania ich z mroków niepamięci, oświecenia.

Oddawali się temu wszyscy wspaniali nauczyciele duchowi. Taki też przyświeca cel tobie, i zarazem oświeca mroki twojej niepamięci.

N.D.Walsch, Rozmowy z Bogiem, ks. 1.

 

wszelkie reklamy na blogu (w tym religijne) nie zostały zamieszczone przez autora ! 

Jestem autorem Realnej Teorii Koloru powstającej od 2010 r., która negatywnie weryfikuje wielowiekowe dogmaty w niutonowskiej fizyce barwy i koloru. / Moja strona - realcolortheory.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie