Zabójca czterech chłopców z Piotrkowa Trybunalskiego skazany na karę śmierci po amnestii odsiedział wyrok 25 lat i lada dzień ma wyjść na wolność. Władze dostały takiej biegunki jakby Mariusz Trynkiewicz po wyjściu z więzienia miał zabić całą Polskę.
Trynkiewicz stał się negatywnym bohaterem mediów, policji, zajął się nim nawet sam prezydent. Wszyscy robią wszystko, żeby Trynkiewicza na wolność nie wypuścić. Trwa ponoć wyścig z czasem, żeby papiery nabrały mocy. Jest to wyścig z głupotą polską.
Jak doszło do problemu Trynkiewicza? Otóż przy zmianie ustroju nieudolni, krótkowzroczni, zwyczajnie głupi Polacy zamienili karę śmierci na 25 lat więzienia. Dlaczego nie na dożywocie, z którego w dalekiej perspektywie mogło migotać światełko wolności. Kto na taką „amnestię” wpadł? Kto to zrobił? Kiszczak z Michnikiem i Wałęsą?
Dlaczego w mediach rozpoczęto ten serial horroru, który rzekomo nas czeka. Czy nie rozsądniej było zachować w tajemnicy wyjście Trynkiewicza z więzienia. Czy policja teraz musi się chwalić jakie to niezawodne środki ma do swej dyspozycji, żeby pilnować byłego więźnia na każdym kroku?
Może Trynkiewicz chce prowadzić normalne życie, zmienić nazwisko, wyjechać, jeszcze popracować. Jednak kiedy widzi, że już jest traktowany jak niezresocjalizowana bestia, być może zachowa się jak seryjni mordercy amerykańscy, którzy wodzą za nos policję.
Być może zabije jeszcze dwóch chłopców i dwóch policjantów, którzy będą za nim łazić. Przecież nie strzelą do niego.
Mariusz Trynkiewicz nieźle pisze. Mógłby napisać o sobie wielką powieść. Sergiusz Piasecki, skazany za zabójstwo i przemyt napisał w więzieniu bestseller pt. „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Za tę książkę wyciągnął go z więzienia Melchior Wańkowicz.
Przez ponad dwadzieścia lat nikt nie uregulował spraw związanych z tamtą poronioną amnestią. Polska mentalność. W Niemczech byłoby to nie do pomyślenia.