echo24 echo24
244
BLOG

Jak mało kto wiem, co czuły i nadal czują Żona i Córki prezydenta Pawła Adamowicza

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 8
Konsekwencje mowy nienawiści

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1353099,manifestacja-w-gdansku-donald-tusk-wspomina-pawla-adamowicza informuje:

W 5. rocznicę tragicznej śmierci Pawła Adamowicza przy tablicy upamiętniającej prezydenta, na placu między Katownią a Złotą Bramą, zabłysło Światełko dla Pawła Adamowicza. W wiecu w Gdańsku bierze udział premier Donald Tusk i prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Jest również najbliższa rodzina Pawła Adamowicza - żona, córki i brat.

– Pięć lat temu, dosłownie kilka godzin po tym, jak dowiedzieliśmy się, że Paweł Adamowicz nie żyje, spotkaliśmy się nieopodal, wtedy powiedziałem przez ściśnięte gardło, wszyscy mieliśmy oczy pełne łez, powiedziałem, że będę do końca życia pamiętał jego i mojej ulubionej pieśni, w której wszyscy prosimy Boga, by uchronił nas od pogardy i nienawiści – mówił premier Donald Tusk.

– Paweł swoją ofiarą pomaga uchronić każdego z nas z osobna, Gdańsk, ale też całą Polskę, od pogardy i nienawiści. Ta tragiczna i zdawałoby się bezsensowna śmierć nadała jednak bardzo głęboki sens temu przekonaniu, że, tak jak w jego marzeniach, Gdańsk i Polska mogą i muszą być miejscem dla ludzi, którzy wyzbyli się pogardy i nienawiści – dodał szef rządu.

Premier mówił: „Paweł by to na pewno nam wszystkim powiedział: nie możemy spocząć, dzisiaj staje przed nami wielkie pytanie. W jaką stronę pójdzie nasz naród, czy ulegniemy pogardzie, nienawiści, kłamstwu, czy przezwyciężymy ten dramatyczny moment w historii naszego kraju i czy to dziedzictwo Pawła Adamowicza okaże się silniejsze od zła, które rozpleniło się w ostatnich latach w naszej ojczyźnie”.

– Pawle, przyrzekam tobie i myślę, że mogę to zrobić w imieniu nas wszystkich, że nie spoczniemy, dopóki nie będziemy pewni, że Polska, polski naród, będą wolne od pogardy i nienawiści, od kłamstwa, że już nigdy złe słowo nie zabije uczciwego człowieka. Przyrzekamy to tobie – zadeklarował lider Koalicji Obywatelskiej…

Mój komentarz:

Pytacie Państwo skąd taki tytuł notki? No, - to coś Państwu opowiem.

Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi powiedział, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa. Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem.

 Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie się przytulę do Ojca. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała wykonana domowym sposobem klepsydra z napisem:

Mgr inż. Michał Pasierbiewicz

ukochany mąż i ojciec

żołnierz Armii Krajowej

zmarł przeżywszy lat 46…

Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość, - vide: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/143605 

Nie wytrzymał ciemiężenia i upokorzeń w pracy, nienawistnych intryg, prowokacji, pomówień i insynuacji, bezustannego śledzenia, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece. Zaś owdowiałej matce i osieroconym synom piętno odrzucenia i zaszczucia, - każdego dnia coraz głębiej wkłuwało się w duszę.

Na pogrzebie Taty było tyle samo bliskich i przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały krakowski Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za przyległymi grobowcami.

Z tego, co było potem zapamiętałem jedynie, że jak trumnę spuszczano do grobu, Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek, aż mi z bólu pociemniało w oczach.

Zaś, jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie…

Ból minął, lecz trauma pozostała na całe moje życie!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka