Dlaczego o to pytam?
Już wyjaśniam.
Bo prawdziwy dżentelmen (patrz wiosenne zdjęcie pod tekstem), - to nie tylko szarmancko uprzejmy mężczyzna o kurtuazyjnych manierach.
Bo równie ważnym, jeśli nie ważniejszym jest, by miał naturalną charyzmę, przyjazny ludziom sposób bycia i magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływa na innych, poprawia im samopoczucie, poszerza horyzonty, a co najważniejsze budzi w nich chęć życia i działania.
Do tego musi mieć jeszcze polot, niezwyczajną wrażliwość, buńczuczną wyobraźnię, wrodzony instynkt aktorski, poczucie dobrego smaku, odrobinę malarskiej fantazji i cały ocean dobroduszności.
Ale to jeszcze nie wszystko.
Godny zaufania dżentelmen musi mieć dość odwagi, by nie dać się oprawić w ramy zaściankowych konwenansów i nie bacząc na utarte kanony winien czerpać z życia nade wszystko, - piękno i radość.
I rzecz najważniejsza.
Urodzony dżentelmen musi się umieć bawić tym, co robi…
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Nie ukrywam, że ta notka była swoistą prowokacją mającą na celu pokazanie mentalności orędowników partii Jarosława Kaczyńskiego cofniętej do wczesnego zarania jurajskiej epoki dinozaurów.
I już pierwsze komentarze autorstwa pisowskich fundamentalistów dowiodły, że miałem stuprocentową rację.
UWAGA!
Po dodaniu tego postscriptum komentarze pisowskich hunwejbinów urwały się, jak nożem uciął.