samentu samentu
38
BLOG

Słowo na niedziele

samentu samentu Polityka Obserwuj notkę 13

Przez Salon jak i przez Polskę przewala się burza. Burza o Traktat Lizboński. Znowu słyszymy te same patetyczne hasła: zdrada narodowa, rozbiory, srebrniki unijne , Targowica. Dyskusja - jak każda - ma sens gdyż niesie z sobą wiele korzyści. Najbardziej wymierne widać także tutaj w Salonie. Prawny charakter sporu zmusił wielu blogowiczów do zajrzenia do Konstytucji RP (zapewne pierwszy raz w życiu). Już bardzo pobieżna lektura ustawy zasadniczej pozwala średnio rozgarniętemu użytkownikowi sieci zrozumieć, że cała awantura prawna jest tylko i wyłącznie hucpą polityczną. Żadna preambuła w żadnej ustawie czy uchwale nie zwiąże rąk większości parlamentarnej, która każdą ustawę w każdej chwili znowelizować będzie mogła. Nie da sie również wprowadzić poprawek do Konstytucji w formie preambuły d innej ustawy - a do tego sprowadza się propozycja PiSu. O co więc chodzi?

Jeżeli nie wiesz o co chodzi Drogi Czytelniku - to zazwyczaj chodzi o pieniądze, lub o pieniądze i władze będące najsilniejszymi namiętnościami (obok seksu) rządzącymi jednostkami ludzkimi. By wyjaśnić o co chodzi oddam głos panu Prezydentowi RP, który dziś z ambony kościoła w Łysej wystąpił - a jakże inaczej - w charakterze rzecznika swojego brata i partii, której on przewodzi.

Pan Prezydent powiedział, "nie chodzi o kłótnie, lecz o zabezpieczenie pewnych ustaleń", "ustaleń, które będą najlepsze dla Narodu". Co jest najlepsze dla Narodu Pan Prezydent wyjaśnił pokrótce "Postanowienia Traktatu związane z wiarą katolicką muszą zostać tak mocno zabezpieczone jak to tylko w prawie świeckim jest możliwe." "W Polsce tradycja narodowa splata się z katolicką". Co prawda Pan Prezydent przyznał że "Dobrzy Polacy są także wśród przedstawicieli innych wyznań i wśród niewierzących" ale "większość z nas (Dobrych Polaków?) to katolicy". I ich musi być na wierzchu!

W samej rzeczy o to idzie spór. O Imponderabilia. O katolickość Narodu Polskiego z zewsząd podważaną. O próbę uchronienia Świętej Wiary w której jedynie zbawienie przez zakusami wiadomo jakiej Hydry Brukselskiej.

Pomijam juz fakt, że wypowiadając słowa te Pan Prezydent - nomen omen strażnik Konstytucji RP - Konstytucje łamie, gdyż ona gwarantuje świeckość Państwa Polskiego. Pomijam fakt, że ta stricte polityczna mowa odbyła się z ambony kościoła, w którym podobno jedynie słowo Jezusa Chrystusa z Nazaretu może być głoszone. Sprawa ma bowiem charakter znacznie głębszy - rzekłbym społeczny.

Istotą walk o Traktat jest widoczny gołym okiem ciężki kryzys Kościoła w Polsce. Kryzys, którego nie waham sie określić mianem ostrej degrengolady - także degrengolady moralnej. Trzy zjawiska najdobitniej obrazują ciężkość choroby.

1. Sprawa szczecińska. Co jakiś czas w kościele polskim wybucha afera obyczajowa. Prasa - z reguły w przeddzień świąt Wielkiej Nocy publikuje tekst opisujący księży katolickich molestujących i gwałcących. Z reguły - mimo oczywistych dowodów - z strony urzędników Kościelnych zamiast żalu szczerego i chęci naprawy zła do Ludu Bożego płyną kłamstwa i obelgi. Wydawało by sie że po sprawie arcybiskupa Peatza Kościół wyciągnął jakiekolwiek wnioski. Pozew jaki zmuszony jest wytoczyć arcybiskupowi Kamińskiemu ojciec Mogielski pokazuje że tylko wydawało się.

2. Turnee prof. Nowaka po świątyniach polskich z wykładami, czy tez przemówieniami żywcem wziętymi z czasów zamierzchłej a brunatnej przeszłości. I nie nawet o same przemówienia idzie. Nie tylko o obecność purpuratów ochoczo bijących brawo po każdym antysemickim passusie prof. Nowaka. Miarą upadku Kościoła w Polsce są sceny bójek pomiędzy zwolennikami ojca Tadeusza, jakich byliśmy świadkami w świątyniach i przed nimi. Bójek o to kto z wyznawców Jezusa z Nazaretu (Żyda)  bardziej nienawidzi Żydów!

3. Skutki tego wszystkiego są widoczne, choć nie tak nagłośnione przez media jak przypadki powyżej. Skutki zauważają księżą chodzący w dużych miastach po kolędzie. Co roku kolęda trwa coraz krócej, bo choć miasta się nie wyludniają to wiernych ubywa w dramatyczny sposób. Skutki zauważają także naukowcy związania z Kościołem. Badania robione przez kościelny Instytut Socjologii pokazują, że już ponad połowa z wierzących i praktykujących nie uważa hierarchii kościelnej za wzorzec do naśladowania i do słuchania sie w poglądach!

Zwłaszcza to ostatnie jest groźne i nie tylko dla Kościoła jako takiego - ale także i dla partii politycznych tworzących sojusz tronu z ołtarzem. Dotychczas kampanie polskiej prawicy były proste. Wygrywała ta partia która dostała placet purpuratów. Wierni szli w niedziele na msze, a po nich zgodnie z wskazówkami proboszczów głosowali. Politycy mieli zdyscyplinowany i pewny elektorat. Jeżeli jednak teraz - na skutek tych wszystkich zdarzeń elektorat zgorszony zachowaniem kleru nie zagłosuje tak jak kler żąda? Co wtedy stanie się z Prawem i Sprawiedliwością w RP? Scenariusz dla Braci przerażający.

W jaki sposób zaradzić tej degrengoladzie, temu upadkowi moralnemu? Umysł podpowiada wprowadzić reformę w Kościele! Tyko kto miałby w polskim Kościele być tym reformatorem? Jarosław Kaczyński? No właśnie. Nie ma osób, nie ma programu. Co zatem pozostaje? Jedynie oszukiwanie rzeczywistości. Iluzja, iż pewne procesy da się powstrzymać zapisem prawnym. Że zabieg magiczny podziała i zła karta zostanie odwrócona, że elektorat zastraszony raz jeszcze zewrze szyki w obleganej twierdzy. Że uda się odwrócić  nieodwracalne.

 

samentu
O mnie samentu

"Dziś tak łatwo kłamać się nie da, Trzeba szukać innych metod!" premier Jarosław Kaczyński do posłów PiS "Władza jest najważniejsza" Jarosław Kaczyński http://pl.youtube.com/watch?v=F_Oxtn000L8

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka