SANARE. SANARE.
631
BLOG

Credo quia absurdum est

SANARE. SANARE. Rozmaitości Obserwuj notkę 0


Wierzę, bo to jest absurdalne – mówi starochrześcijanska sentencja, ukuta na podstawie rozważań Tertuliana (ok. 160 – 230). Ten pisarz i apologeta nie chciał jednak  powiedzieć, że Boga nie ma, a człowiek wierzący łudzi się i oszukuje. Nie, wręcz przeciwnie. Przez to, że Chrystus stał się człowiekiem, dał nam doskonałe Objawienie o Ojcu. No właśnie… Syn Boży. Przecież to się w głowie nie mieści! Jak Bóg może posłać nam swego Syna, wcielić się i odkupić człowieka?! Tertulian pisze: Syn Boży został ukrzyżowany – to nie jest zawstydzające dlatego, że to wstyd przynosi. Syn Boży umarł – to jest godne wiary właśnie dlatego, że jest niedorzeczne. Pogrzebany zmartwychwstał – to jest pewne, ponieważ jest niemożliwe („O ciele Chrystusa”). Wciąż stoją przed nami te słowa, wzbudzające poruszenie, wywołujące wstrząs i zaskoczenie. Wydaje się, że Tertulian bredzi. A jednak, nie. Pisarz ten nagromadza pozornie sprzeczne ze sobą fakty, tak, fakty, aby ukazać, że Bóg nie mieści się w naszych głowach. Gdyby to wszystko można było ująć w karby racjonalności, jakiegoś wytłumaczenia, uschematyzowania – ta wiara nie wzbudzałaby takiego poruszenia. Ale ten Bóg przyjął ciało!

 

On, istniejąc w postaci Bożej, (…) ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (Flp 2, 6-7). Św. Paweł pisze, że Bóg zrezygnował z nieba, aby wybawić człowieka. Odkupienia rodzaju ludzkiego nie dokonał jakiś zwykły posłaniec, półbóg czy heros, a rzeczywisty Bóg. Ten, który stworzył cały świat, posłał swego Syna, który zniżył się do poziomu wadliwych, ułomnych i kruchych ludzi. Można powiedzieć, że Bóg ponosi konsekwencję swej miłości: gdyby nie stworzył człowieka, nie musiałby dokonywać za niego odkupienia. Ale On tak kocha, że tchnął w nas życie i dał wolną wolę, bo pragnął, abyśmy wybrali Go samodzielnie (zob. Syr 15, 11-15). Nie chciał cyborgów, zaprogramowanych na ślepe oddawanie Bogu czci. Ten Bóg pragnie pojedynczego wyboru każdego człowieka: wyboru, który może Miłość przyjąć, albo odrzucić. Bóg chciał dać człowiekowi wolność i dał ją. Bo co to byłaby za miłość, gdyby człowiek mówił ślepo Stwórcy, że Go kocha, bez rozumu i rzeczywistego wyboru? Bóg pragnie, by Go świadomie szukano – życie jest nieustającym poszukiwaniem Oblicza (Ps 27, 8), a niebo – Jego oglądaniem (zob. Ap 22, 4).

 

Poprzez wcielenie Bóg pragnie, aby człowiek miał możliwość zbawienia. Utracił on łaskę, grzesząc w raju (zob. Rdz 13), w wyniku kuszenia Szatana. Szatan to ten, który jako pierwszy pojął źle wolność i wykorzystał ją przeciw Bogu. Tutaj możemy powiedzieć, że miłość Stwórcy obraca się przeciwko niemu. Ten paradoks już ukazuje nam, jak bardzo jest On wielki. Bóg idzie jednak dalej; nie opuszcza człowieka, tworząc sobie nowe, rozumne stworzenie. Przebywa swą ziemską drogę w pełni, od poczęcia z Ducha Świętego i narodzenia, aby być oczekiwanym Bogiem bliskości. Jezus nie jest Mesjaszem politycznym; jest Mesjaszem, który przynosi Boga wyzwalającego z więzów grzechu. Poprzez Maryję zawiera nowe przymierze z własnym, upadłym tworem, aby zbawić swe dzieci. Leży w prostym żłobie, na sianie, w zimnie. Ponosi „konsekwencje” swojej miłości.

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/images/bn_3.jpg  

 

Na wielu ikonach Chrystus nie leży w żłobie, a w grobie, w sarkofagu, na ciemnym tle symbolizującym śmierć i otchłań; owinięty jest zaś nie pieluszkami, a całunem pogrzebowym. Czasami dodaje się również w tle Golgotę z trzema krzyżami. Boże Narodzenie nie jest bezcelowe, zapowiada bowiem odkupieńczą śmierć…

 

Majestat przyoblókł się w pokorę, moc w słabość, wieczność w nieśmiertelność pisze św. Leon Wielkidla uwolnienia zaś człowieka od ciążącego na nim długu, natura nietykalna złączyła się z naturą podległą cierpieniu. Sposób zbawienia odpowiadał naszemu położeniu: jeden i ten sam Pośrednik między Bogiem i ludźmi; człowiek Jezus Chrystus, mógł umrzeć jako człowiek i nie mógł umrzeć jako Bóg („List 28 do Flawiusza”, 3). Dlaczego to Bóg musi cierpieć, a nie człowiek? Przecież człowiek zgrzeszył… To tajemnica Miłości: tylko Syn Stwórcy może wyzwolić stworzenie. Syn Boży nie chce cierpienia człowieka w sensie wiecznej gehenny, jak i rozpaczliwego przerwania przymierza na ziemi. Bóg widzi cierpienie człowieka i wie, że jedynie On, święty i nieskalany, może podnieść poddanych w dyktat śmierci ludzi. Cierpienie Boga jest wynikiem patrzenia na cierpienia człowieka. Bóg nie może cierpieć, może jednak współcierpieć – pisał św. Bernard z Clairvaux w komentarzu do „Pieśni nad Pieśniami” (Sermo 26, nr 5). Współcierpi z człowiekiem – to współcierpienie nie musiałoby nastąpić, gdyby człowiek nie uległ pierwszej pokusie. Jednak miłość nie ustaje: zraniony ludzką pychą Bóg i zraniony własnym nieposłuszeństwem człowiek, dalej na siebie oddziałują: cierpienie człowieka jest cierpieniem Boga. On nie może na to patrzeć. Właśnie dlatego, że człowiek jest ranny i zbyt obciążony przez grzech, to czysty Syn Boga Ojca musi stać się człowiekiem, aby oczyścić rodzaj ludzki, przywrócić utraconą łaskę i komunię ze Stwórcą. Nic nie jest tak godne Boga, jak zbawienie człowieka – pisze Tertulian (adv. Marc. II 27, 1). Nie chce jednak powiedzieć przez to, że człowiek jest pełen majestatu i w związku z tym, jego odkupienie to zaszczyt. Nie, człowiek jest zbyt marny, aby dokonał tego sam – może to uczynić jedynie potężny Bóg, co tylko pomnaża Jego chwałę i kosmiczną cześć. Jest ona tym większa, bo przez człowieczeństwo Jezus musiał przejść przez ludzkie cierpienie. Bóg, którego my zraniliśmy, aby nas uchronić przed zranieniem wiecznym, sam daje zranić swojego Syna, Chrystusa i to nam, którzy kolejny raz są tymi raniącymi.

 

Właśnie dlatego jest to godne wiary – możemy mówić, naśladując styl Tertuliana – bo ten Bóg się w głowie nie mieści. Wydaje się absurdalny, ale w tej absurdalności okazuje się, że rzeczywiście jest Bogiem, który przekracza rozum, czucie i zmysły. Bóg jest, bo objawił się światu; bo Prawda przyszła do nas, a nie my do niej; bo zwycięża, nie bacząc na krzyki świata. Ta Miłość nas zawstydza i onieśmiela, bo wciąż daje nam wolność wyboru. Dalej możemy odrzucić Boga lub oczyścić się w krwi Baranka; wciąż Chrystus jest godny wiary – bo nie przedstawia się nam jako spowszedniały pewnik, a ktoś, kogo można przyjąć jedynie sercem. Być może dlatego Chrystus przyszedł na świat w narodzie wybranym, który Go odrzucił; w świecie, w którym nie było kamer ani aparatów fotograficznych i w którym, zresztą tak jak dziś, nie brakuje tak zwanych zbawców i wybawicieli.Boga widzi się czystym sercem – które jest czyste, bo zanurzone właśnie w nim samym.

 

Chrystus, jak pisze św. Grzegorz z Nazjanzu – przyjmuje ubóstwo mego ciała, abym dostąpił bogactwa Jego Bóstwa... Staje się odpowiedzią ludzkiego serca, przełamuje dystans między niebem i ziemią, przychodzi do każdego człowieka. Oczekiwany od wieków – przez Żydów, ale i pogan, którzy wytrwale poszukiwali prawdy, która nasyci ich życie sensem. Przedmiot pragnień stał się Osobą.

 

Życzę wszystkim czytelnikom i blogerom Salonu24.pl wiary, nadziei i miłości. Cichej kontemplacji cudu oraz radości przy świątecznym stole. Życzę żebyście – jeśli nie lubicie – jednak polubili trochę swoją rodzinę w tych dniach. Wiem, że wielu z nas nie przepada za udawaniem, że wszyscy się kochamy i lubimy oraz że nie ma między nami konfliktów i sporów. Odstawmy to jednak na boczny tor. Ten dzień może być naszym ostatnim wspólnym dniem, a każdy jest darem, więc doceńmy to. On idzie.

SANARE.
O mnie SANARE.

Interesuję się historią, teologią, literaturą i polityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości