sanovius sanovius
774
BLOG

Wielodzietność nie musi być szalona (polem. z T. Terlikowskim)

sanovius sanovius Polityka Obserwuj notkę 14

 Pan Terlikowski mówi w swoim artykule o tym, ze Bóg nam dosłownie proponuje szaleństwo Bożej płodności, które ma się objawić bardzo wysokimi współczynnikami płodności. Niestety, opróćz wskazywania na wiarę w Boga nie daje ludziom, którzy chcieliby mieć więcej dzieci innych szans poza miłością Boga.

Artykuł jego mozna znaleźc tu.

Pan Terlikowski piszeW świecie, w którym trójka dzieci to już wielodzietność, a dwójka to maksimum możliwości dla większości katolików konieczne jest świadectwo, że Bóg jest Bogiem płodności. I dlatego dobrze, że właśnie rozpoczyna się proces beatyfikacyjny małżeństwa, które miało 21 dzieci (przeżyło trzynaścioro z nich).

Ich przykład jest szczególnie ważny w świecie, w którym wielodzietność (liczona już od trójki w górę) nie jest już dowodem normalności, wiary, ale patologii; w świecie, w którym nawet duchowni (skądinąd bardzo przeze mnie szanowani) oświadczają, że ich celem jest walka ze stereotypem wielodzietnej rodziny katolickiej; w świecie, w której kobieta wychowująca dzieci w domu uznawana jest za niespełnioną, a mężczyzna za niewyżytego. Oni pokazują zaś, że wielodzietność, otwartość na życie jest drogą ku Bogu. Drogą niełatwą, ale pełną Bożego błogosławieństwa.

Mój komentarz: Nie jest tak na całym świecie. Są jeszcze kraje, gdzie zachował się naturalny model płodności niemal w całości społeczeństw, ale, przyznam, jest ich niewiele. To głównie kraje Afryki, zwłaszcza środkowej oraz maksymalnie kilka krajów azjatyckich (na pewno Afganistan). To po pierwsze.

Po drugie, ile musi mówić ksiądz o płodności w trakcie kazania, aby wielodzietność stała się popularna? Ile razy ten temat porusza w ciągu roku? Przypuszczam, ze nie za wiele. Większość księży boi się "narazić" parafianom, którzy moze nie przestaliby chodzić do Kościoła, ale uznaliby księdza za hipokrytę, bo ten na ogół nie ma dzieci, a jak ma, to przeważnie jedno i to ukrywane. Bo dla księdza to wstyd mieć dzieci, bo to nie zgodne z celibatem. Wielu księżom to uwiera. Dlatego należy znieść celibat i pozwolić mieć księżom dzieci, a wtedy niech oni dają przykład i mają wielodzietne rodziny. Na pewno będzie to bardziej skuteczne zachęcanie do wielodzietności (sprawdza się w skrajnie konserwatywnych stanach USA, gdzie pastorzy mają dzieci, a płodność jest tam najwyższa w USA).

Pan Terlikowski piszeTego wzorem są dla mnie przyszli błogosławieni. I jakoś nie wątpię, że taki przykład jest nam niezbędnie na nasze czasy potrzebny. Kiedyś wzorami świętości byli mnisi (teraz też nimi są), a teraz konieczni są małżonkowie, którzy nie ulegają antyżyciowej histerii, którzy nie poddają się mentalności antykoncepcyjnej, i którzy nie zabezpieczają się przed dziećmi. Daj Boże, żeby wzór takich rodzin pociągnął jak najwięcej innych ludzi ku normalności, ku otwarciu na dzieci, ku miłości do każdego życia, a nie strachu przed nim. Byśmy ponownie odkryli błogosławieństwo płodności!

Mój komentarz: Widzimy tu tylko krytykę pewnych postaw i dość ograniczony zestaw wyzwolenia z "mentalności antykoncepcyjnej", sprowadzający się do " wiary w rodzinę i w Boga". Moim zdaniem, to zestaw zbyt ograniczony i w stosunku do większości Polaków, a nawet dość mocnych katolików, nieskuteczny. Po pierwsze dlatego, ze pańska argumentacja trafia do tych,którzy są do takich tez, jak Pan, przekonani. Są to głównie ludzie dość religijni oraz uczestniczący w życiu parafialnym. Jednocześnie większość ludzi, do których głęboko trafia wiara religijna, to ludzie starsi, a znaczna część z nich pozbawiona jest  zdolności płodzenia. Owszem, są też ludzi młodzi działający w stowarzyszeniach przykościelnych i tez oddani ideom "Bożej" płodności, ale jest ich garstka w społeczeństwie. A zeby sukces reprodukcyjny miał miejsce trzeba odwołać się tez do innych warstw ludności,jakoś ich przekonywać. Aby to było skuteczne należy odpowiednie wzorce płodności promować nie na religii, bo młodziez nie słucha tych, którzy zgodnie z prawem kanonicznym, dzieci mieć nie powinni, ale odpowiednie reklamy w telewizji i internecie, które zachęcałyby do wielodzietności (lecz nie mogą one kojarzyć się z religijnością, bo do odpowiedniej dzietności zniechęcą niereligijnych) oraz lekcje tzw. "przystosowania do zycia w rodzinie".

To, są moim zdaniem skuteczne środki mogące prowadzić do reprodukcji rozszerzonej (co najmniej trójka dzieci): odpowiednia propaganda rządowa i pozarządowa zachęcająca do tego, zniesienie celibatu (celibat jest antyrodzinny, jakby nie było), wpajanie odpowiednich zachowań w szkole, bo ona od tego jest.

Pozdrawiam 

sanovius
O mnie sanovius

Miękki liberał w kwestiach społecznych i obyczajowych. Zwolennik budowy państwa funkcjonalnego, kierującego się przede wszystkim potrzebami ludzi i ich rozwojem. Sympatyk liberalizmu społecznego (socjalnego) w połowie drogi między neoliberalizmem a socjalizmem. Zwolennik utylitaryzmu i wielu herezji. W polskich warunkach jestem przeciwnikiem wielu polityków PiS, korwinowców,Gowina itp. W sprawach gospodarczych zwolenniki interwencjonizmu państwowego i państwa opiekuńczego. Zwolennik racjonalnej polityki, której działania są podyktowane analizą rzeczywistości. Niereligijny zwolennik wielodzietności. Przeciwnik skrajnego egoizmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka