seaman seaman
6776
BLOG

Jednolita patentowana głupota rządowa

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 86

Naprawdę sądziłem, że ekipa premiera Donalda Tuska nie jest już w stanie mnie czymkolwiek zaskoczyć i okazuje się, że w tej materii zgrzeszyłem arogancją, a kto wie, czy nie pychą. Robię sobie te gorzkie wyrzuty w kontekście prawa o tzw. jednolitym patencie europejskim, które nasz szczery przywódca onegdaj wypromował jako sukces polskiej prezydencji. Natomiast dzisiaj z podkulonym ogonem i paniką w oczach usiłuje się zeń wycofać.

Ktoś oczywiście może powiedzieć, że to żadna nowina, że to kolejny raz Tusk usiłuje zawetować własny „sukces”, jak to było choćby w przypadku pakietu klimatycznego. Owszem, po pięcioletnich doświadczeniach zdaję sobie sprawę, że państwo Tuska rozwiązuje problemy, które samo wcześniej stworzyło i według tego kryterium także przypomina PRL, który to ustrój tak właśnie zdefiniował nieodżałowany Stefan Kisielewski.

Jednak w kwestii nieszczęsnego patentu olsenowska ekipa PO przekroczyła kolejną granicę śmieszności, zostawiając daleko w tyle nawet klasyków tej miary co Mark Twain lub Sławomir Mrożek. Przede wszystkim jednak przekroczono granicę kosztów, które ponieść może państwo w rezultacie niewytłumaczalnej głupoty rządu. Cały ten jednolity patent proceduje się od dziesięciu lat i w UE za nic nie można było dojść do jakiegoś porozumienia lub kompromisu. I żeby dopełnić unijnej groteski, to właśnie brak możliwości uzyskania kompromisu posłużył kilku bardzo zainteresowanym państwom za argument, żeby...wprowadzić to prawo nie oglądając się na innych.

No i tu promotorom jednolitego patentu jak raz trafiła się niezwyciężona polska prezydencja pod wodzą naszego szczerego przywódcy, który na to, jak na lato. Mało tego, że Donald Tusk szkodliwe dla Polski rozwiązanie podchwycił niczym ślepa kura żwir, to postanowił jeszcze przedstawić jako swój sukces. Polski rząd, za nic mając alarmy, protesty i apele przedsiębiorców i nie tylko – o tym za chwilę poniżej – parł do domniemanego sukcesu jak ruski tank bez biegu wstecznego.

A były liczne ostrzeżenia, które z z bliżej nieznanych powodów rząd Tusk kompletnie zignorował: protestowali i apelowali o nieprzyjmowanie przez jego rząd prawa o „jednolitej ochronie patentowej” – Polska Izba Rzeczników Patentowych, Sejmowa Komisja Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii(marzec 2012), PKPP Lewiatan(grudzień 2010). Także eksperci: prof. Skubisz(luty 2011), prof. Sołtysiński(październik 2011), prof. Nowicka(styczeń 2012).  To tylko kilka protestów znalezionych na poczekaniu w sieci, nie chce mi się szukać więcej -  proszę tylko zwrócić uwagę, że niemal jednomyślnie apelowała do rządu sejmowa komisja w obecności wiceminister gospodarki!

Jest to tym bardziej zdumiewające, że chłopcy olsenowcy premiera Tuska musieli mieć w pamięci świeże jeszcze wspomnienie po zadymie z umową ACTA, która doszczętnie skompromitowała samego premiera i kilku ministrów. Nic to, nic interes polskiej gospodarki, na nic ostrzeżenia ekspertów i posłów. Tusk jak dorożkarska szkapa z klapami na oczach forsował jednolity patent, albo jak to wdzięcznie nazwano -  wzmocnioną współpracę. I właśnie w grudniu tego roku Parlament Europejski uchwalił wdrożenie projektu. I kiedy już przepisy uchwalono, a uradowany Tusk ogłosił sukces i zacierał łapki ze szczęścia, to nastąpiło coś na kształt wybuchu granatu w szambie.

Zamówiona przez Ministerstwo Gospodarki ekspertyza firmy Deloitte wykazała niezbicie, że „jeśli Polska wdrożyłaby ten system, to koszty spraw sądowych, zakupu licencji, sprawdzania tzw. czystości patentowej oraz koszty dostosowawcze byłyby wyższe w okresie 20 lat o 53 mld zł, niż gdyby Polska tego systemu nie przyjęła. Przez kolejną dekadę koszty te wzrosłyby w sumie do 79,4 mld zł”.

Przepiękna katastrofa, do tego stopnia widowiskowa, że nawet Grek Zorba mógłby Tuskowi pozazdrościć. No i teraz chłopcy olsenowcy zabrali się do odkręcania swojej głupoty, a szansa jest w tym, że aby cały ów projekt  zaczął obowiązywać, musi był przegłosowany przez krajowy parlament. I prawdę mówiąc premier powinien teraz ze wszystkich sił przekonywać posłów, żeby odrzucili rozwiązania, które on z radosną dezynwolturą wobec interesu państwa ogłosił jako swój sukces. Naprawdę, mało jest podobnych idiotyzmów w dziejach i choćby dlatego ten wart jest upamiętnienia.

Pod koniec humbugu zwanego polską prezydencją w listopadzie 2011 Donald Tusk wręcz pławił się w atmosferze sukcesu patentowego: „Zakończenie tych negocjacji nie będzie działaniem łatwym, ale w czasie kryzysu potrzebne są odważne i nowatorskie działania. Musimy pokazać naszym obywatelom i przedsiębiorcom, że jesteśmy w stanie uzgodnić korzystne dla nich rozwiązania”. No i pokazał obywatelom taki cyrk, że dzisiaj w panice usiłuje znaleźć sposób na wycofanie się z katastrofy, w którą osobiście Polskę wpakował. Niczym ryba, która trafi w oko sieci, a ponieważ z natury nie potrafi się cofać, zaplątuje się coraz bardziej.

Nie da się ukryć, że sprawa w części przypomina groteskę z umową ACTA, którą przeżywaliśmy na początku roku. Pod koniec roku Tusk robi nam remake, czyli powtórkę z rozrywki. Za kilkadziesiąt miliardów. Ten człowiek nie jest w stanie uczyć się nawet na własnych błędach. Czy on nie mógłby pójść do przemysłu rozrywkowego, tam zrobiłby prawdziwe kokosy i niepotrzebna by mu była żadna posada urzędnicza w Brukseli?

Jednak to nie jest takie proste, że on to robi wyłącznie z powodu swojego rozrywkowego charakteru, lub dla stanowiska w UE, są różne hipotezy. Wyłapałem kilka z nich i poddaję pod głosowanie, proszę w komentarzach podawać numery opcji, jeśli ktoś ma ochotę wziąć udział w sondażu.

Czy katastrofa z jednolitą ochroną patentową została spowodowana:

  1. Jednolitą patentowaną głupotą olsenowskiej ekipy Donalda Tuska.

  2. Faktem, iż gen lizusostwa wobec silniejszych i bogatszych zdominował inne geny w osobowości premiera na skutek doboru naturalnego w rezultacie ciągłego obcowania w UE z możnymi tego świata.

  3. Dlatego, że premier w ten sposób płaci za przyszłą posadę w Unii Europejskiej.

  4. Być może koalicja rządowa (bo przecież nie państwo) ma z tego jakieś namacalne korzyści polityczne lub materialne.

  5. Ponieważ taka jest geopolityczna strategia tego rządu, żeby wszystko robić odwrotnie niż nakazuje zdrowy rozsądek oraz interes państwa.

  6. Z innych przyczyn, o których się nawet filozofom nie śniło?

Osobiście z przyczyn humanitarnych optuję za numerem pierwszym, który jest najłagodniejszy dla rządu Donalda Tuska, gdyż jak się dość powszechnie sądzi, głupota jest także Darem Bożym.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka