seawolf seawolf
1613
BLOG

Znikaj, Straszny Roku!

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 38

No i co tu napisać, wszyscy piszą swoje zestawienia, sondaże pokazujące dokładnie wszystko dokładnie bez jakiegokolwiek sensu i logiki, a już zwłaszcza bez powiązania z sobą nawzajem. Mam się dołączyć? Za chwile mam oficjalna kolacje, potem Crew Party na rufie, specjalna loteria, ty, razem główna wygrana to dwa bilety na lot nad Dubajem, 2 stycznia będziemy w Dubaju, dzisiaj wypłynęliśmy z Bahrajnu, Nowy Rok w morzu. Ładna pogoda, gwiazdy świecą, na pewno party będzie udane, przedłużę pozwolenie do trzeciej, zobaczymy. Ostatnio, w wigilię wszyscy się świetnie bawili bez żadnych incydentów. Hotel Manager prosi, żeby za bardzo nie przedłużać, bo rano cały hotel pracuje na fullpower od rana. No tak, Nowy Rok, uroczyste śniadania, obiady, różne takie aperitify, demonstracje i degustacje. Zobaczę.

Za godzinę mam kolację z 6 pasażerami, średnio trzy razy na cruise mamy oficjalny dinner, musimy zabawiać pasażerów. Są całkiem przyjemni i na poziomie, tyle, ze ponad dwie godziny trzeba wysiedzieć, żeby nie wiem, co, nie da się krócej, te wszystkie rytualne przystawki, kolejne dania, desery, winka… Szkoda czasu, a i nadwagi nie ma jak zrzucić ;-) No, ale taka praca, mogłem trafić gorzej ;-)))))

Potem idę na Party, przeprowadzę loterię. Ostatnia nie udała się , w tym znaczeniu, że nic nie wygrałem ;-) Poza tym udała się nad podziw. CrewWelfare wydało na fanty trzy tysiące, a zarobiło na sprzedanych losach cztery. Zastanawiamy się , jak odliczać, bo każdy z innej strefy czasowej. Najpierw idą Filipiny, Indonezja, potem Indie, Europa, co tu robić, wołac po kolei- hej Germany, 5,4,3,2,1 Yeeeeee!, a teraz Brits, 5,4,3,2,1 Yeeeeee!? Trzeba będzie jechać czasem statkowym, GMT + 3.

„Prince Albert 2” sztormuje gdzieś w cieśninie Drake pod Antarktydą. Biedaki. Na „Silver Wind” ładna pogoda, tylko ci piraci czasem psują humor. Dobrze zrobiłem, ze wybrałem „Silver Winda” na tą zimę. Na Antarktydzie już byłem, zrobiłem tysiąc zdjęć, myślę, ze pingwiny się aż tak bardzo nie zmieniły, ani nie stęskniły. Co prawda, nie piszą emaili, nie dzwonią, ale chyba są OK...

No, dobrze, ale, o czym by tu, ostatni raz w tym roku napisać. W sumie, co to za okazja, Nowy Rok, po prostu kiedyś w Rzymie w tym dniu zmieniali się konsulowie i tak się przyjęło, że niby się nowy rok zaczyna. Rzymu już nie ma, a Nowy Rok jest. Niech będzie.

Dla mnie to był straszny rok, czegoś tak strasznego nie przeżyłem ani ja, ani moje dzieci, oby już nigdy się tak traumatyczne wydarzenie, czy splot wydarzeń nam nie przydarzył…

Pamiętam, obudziłem się, jak zawsze z rana odpalam kompa, to znaczy monitor, bo wyłączam przed snem, żeby mi nie świecił, komputer sobie „chodzi” , widzę wiadomość w dzienniku, że samolot ma jakieś problemy przy lądowaniu, no,dobrze, co tam jeszcze z rana ciekawego, wracam na główną stronę, odświeżając ekran, nowa wiadomość, samolot prezydenckimiał problemy przy lądowaniu, hmm, ciekawe…. Ofiary śmiertelne??? Kilkadziesiąt ofiar??????? I tu doświadczam klasycznego zjawiska, opisywanego przez wszystkie podręczniki Crowd Control, otępienie, poczucie, że to się wszystko nie dzieje naprawdę, nie dotyczy ani mnie, ani nikogo, kogo znam, mózg wyłącza, zapewne jak bezpiecznik, jakiś obszar, obwód, sprawia, nie wpadamy w obłęd od tego, co nam się przesuwa przed oczami… Po kolei dowiaduję się kolejnych szczegółów, dzwoni teść, przybiega córka w szlafroczku, przerażona, ze łzami w oczach, ale to przecież wszystko nieprawda, to się nie dzieje…. Ofiary, ale przecież prezydent, delegacja żyją, bo jakże inaczej, jakiś samolot się rozbił, ale przecież nie ten, nawet, jak dociera do mnie, że to prawda, do końca jestem przekonany, że za chwile ogłoszą, że prezydent żyje, że to była pomyłka, że były jakieś plotki, ale wszystko już jest w porządku. Nie wierzę w to, ja to WIEM. Nawet, jak tulę w ramionach płaczącą córkę, płaczę razem z nią, to wciąż jestem jakoś obok, jak ogłuszony….

Myślałem o tym potem, nigdy mi się to nie zdarzyło, w sytuacjach stresowych zawsze do tej pory reagowałem maksymalna koncentracją, spokojem, zawężało mi się pole widzenie i widziałem z niezwykła jasnością tylko to, co było potrzebne. Zdarzył mi się pożar na statku, byłem skoncentrowany na planie statku, który mi się rozwinął w myślach, wiedziałem, krok po kroku, co trzeba zrobić, sygnał, ogłoszenie alarmu, Deck Fire Party na pokład 7 , przy wejściu do teatru, Engine Fire Party pokład 6 pod teatrem, Boundary Cooling Party ( nawet nie wiem, jak to będzie po polsku, taki zapasowy zespół strażaków, chłodzą pokład i ściany, nie wchodzą w ogień) pokład 7 od tyłu, Safety Oficer, potwierdzić ewakuację ludzi z teatru, odciąć prąd i wentylację, zamknąć lokalnie drzwi pożarowe, rozłożyć plan obrony na mostku, pisaki, szmatkę do wycierania, i tak dalej. Na zimno… jak mi statek dryfował z kotwicowiska pod Singapurem przy nagłym szkwale na inny zakotwiczony statek, wiedziałem, jak Arnold Schwarzenegger/terminator na swoim wewnętrznym wyświetlaczu, lewy silnik do przodu, prawy do tyłu, ster strumieniowy full w lewo, ster prawo na burtę, bzzzz, bzzzz, jakby mi się drukowała instrukcja linia po linii.

A tu taki totalny szok. To musiała być samoobrona mózgu przeciążonego czymś kompletnie przekraczającym wszystko, co widział. Za każdym razem, gdy na pasku widziałem „Lech Kaczyński nie żyje” przeżywałem ten straszny ból znowu i znowu i znowu…… I ta lista ofiar, Jezu, o Boże, i on, i ona, i Pani Ania tam była, k…. …. Ile łez można wypłakać? Jak to się dzieje, ze ich nie braknie?

Patrzyłem na ta listę, na tą nie kończącą się listę i zrozumiałem, wiedziałem, że taka okazja, by zabić, usunąć ich wszystkich w jednej sekundzie, by mieć kraj na widelcu w tak łatwy sposób, nigdy przedtem się IM nie trafiła i pewnie nigdy potem tez się nie przytrafi. Powiedziałem, pamiętam, ze nigdy się nie dowiemy, nie znajdziemy dowodów, przez 50, 100 lat. Myliłem się, wszystko zaczyna wychodzić dużo szybciej, narobili tyle śladów, niedoróbek, że aż dziwne….

Ulga, że Jarosław nie wsiadł do tego przeklętego samolotu. Pierwotnie Prezydent i Małżonka mieli jechać z rodzinami katyńskimi pociągiem. Taki był plan, ktoś to zmienił, ktoś przekonał, że lepiej lecieć. Zapewne ktoś bliski, pewnie przyjaciel….Kim był ten człowiek, czy nadal jest w otoczeniu Jarosława?

Pojechaliśmy do Sopotu zapalić świeczkę przed ICH domem, ustawiam w GPS adres, nie znam tego miejsca, nie ma jak zaparkować, mnóstwo samochodów, łatwo trafić, wszyscy idą w jedna stronę, tyle ludzi… Zaczynamy czuć tą wspaniała wspólnotę, nie jesteśmy sami. Przyjeżdża z hałasem klub harlejowców, parkują niepodal…. 

Nie wiedziałem wtedy, że w czasie, gdy my płakaliśmy, ONI wkraczali do gabinetów, przejmowali wszystko, co się dało, na zimno…. W mediach zaczęli lansować w sposób przemyślany i skoordynowany kolejne wrzutki, kolejne wersje, by po ICH zabiciu zabić też ich rodzącą się legendę, by, broń Boże na tej śmierci w żaden sposób nie skorzystał Jarosław, by, skoro już trzeba ciepło pokazać Lecha, to chociaż przy tym zaznaczyć, że Lech, to może był i dobry, ale dawał się sprowadzać na złą drogę przez brata.

Po trzech dniach Andrzej Wajda i „skrzyknięta spontanicznie fejsbukiem młodzież” zaczęła atak…. Szczury po chwilowym szoku podniosły głowy. Potem już poszło, spuszczono ze smyczy ukrytego chwilowo, taktycznie, bądź, z autentycznego wstydu,Palikota…. Otrzasneli sie....

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka