Stało się. Rząd znalazł wytłumaczenie dla nagrań. To atak służb rosyjskich wymierzony w Tuska. Atak służb z tej samej Rosji, którą Sikorski jeszcze jakiś czas temu nazywał znakomitym współpracownikiem. Zmieniają się poglądy naszych elit, oj zmieniają. Bo przecież, gdy nagrana została Renata Beger i propozycje PiSowskich działaczy, to Tusk skupiał się na treści nagrań. Teraz treść jest nieważna. Najgorszy jest ten, który nagrał. A do tego nagrania kupił ktoś komu się państwo nie podoba i przeszkadza w interesach! Patrząc na możliwości prowadzenia działalności gospodarczej mogli to zrobić wszyscy właściciele małych firm, których zżerają wysokie podatki zabia rozrastająca się platformerska biurokracja. Im też państwo przeszkadza. No, ale Tusk myśli, że opinia publiczna (szeroko pojęta) połknie haczyk i teraz będziemy żyli strasznymi nagrywającymi i tymi którzy to udostępniali. A korupcja polityczna Belki? A wspomnienia Nowaka o spłaceniu długów Religi i prośba o ukręcenie kontroli jego żony? Albo Sikorski przyznający się do tego, że nasz sojusz z USA jest gówno warty? To nic takiego! Dziś Agata Nowakowska z Gazety Wyborczej powiedziała w jednym z programów Polskiego Radia, że "chcemy odwoływać ministrów za to, że przeklinali w nielegalnie nagranych rozmowach". Zupełnie tak jakby nie słyszała ich treści! Na szczęście w studio był też Rafał Ziemkiewicz, który wyjaśnił nam mechanizm działań Tuska. "Donald Tusk zachowuje się jak mężczyzna, który zdradził żonę i mówi jej, że ktoś chce zniszczyć ich związek, bo jej o tym doniósł, a ona nie może na to pozwolić. Która kobieta łyknęłaby taki bajer?". No właśnie, ilu ludzi da się nabrać?
