Sed3ak Sed3ak
2327
BLOG

Czy sprzeciw dla rejestracji konkubinatów jest zacofaniem?

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 60

Po spektakularnej porażce lewicy w Sejmie, gdzie większość parlamentarna w miniony piątek odrzuciła już w pierwszym czytaniu wszystkie trzy projekty wprowadzające do polskiego systemu prawnego instytucję tzw. związków partnerskich, TVN24 publikuje dzisiaj opinię prawną sędziów Sądu Najwyższego nt. projektów ustaw w tej materii; są one jednoznacznie negatywne i w ostrych prawniczych zwrotach perorują zapędy lewicowych posłów. 

Słuchając argumentów zwolenników tzw. legalizacji konkubinatów, można usłyszeć z ust przedstawicieli tego środowiska głębokie niezrozumienie tematu, do którego przyszło im aspirować w komentarzach. Brak zgody na związki partnerskie nie wynika (w każdym bądź razie nie na takich argumentach jedynie się opiera) z pobudek religijnych, konserwatywnych, czy też moralnych. Szczególną rolę małżeństwa w strukturze społecznej politycy i mężowie stanu dostrzegali już przed wiekami. Prawo rzymskie, czyli fundament z którego wprost przeniesiono wiele instytucji polskiego prawa cywilnego i rodzinnego, u swojego zarania wprowadzało przepisy wprowadzające uprzywilejowaną pozycję małżonków. A przypomnijmy, że Rzymianie jeśli już dali zamykać się w sferze obyczajowej w jakieś ramy, to raczej cechowała ich rozwiązłość, niż pobożność (można powiedzieć, że w życiu codziennym autorytetem dla nich był jakiś Joannus Pali Cottus, aniżeli Christa Pavlatius). 

Cesarz Oktawian August, czyli człowiek którego trudno doprawdy uznać za sympatyzującego z PiS-em i prof. Krystyną Pawłowicz, w czasie swojego jedynowładztwa wprowadził szereg ustaw okalających węzłem ochronnym prawną instytucję małżeństwa. I tak, ustawa Lex Iulia de maritandis ordinibus z 18r. p.n.e. oraz jej następczyni – Lex Iuilia de Papia Poppea z 9r. n.e., były prawami zwalczającymi bezżeństwo oraz bezdzietność obywateli rzymskich; Lex Iulia de adulteriis (mniej więcej z tego samego okresu) wprowadzała penalizację cudzołóstwa i związków pozamałżeńskich. Jak widać, ustawy te ogłoszono zanim jeszcze powstało chrześcijaństwo i katolicyzm, a nawet więcej – pojawiły się one na krótko przed urodzeniem się samego Jezusa Chrystusa.
 
Szczególna piecza państwa nad małżeństwem wynika bowiem w pierwszej kolejności z przesłanek logicznych; wsparcie dla podstawowej komórki społecznej, dającej państwu obywateli, świadczących w dłuższej perspektywie o jego sile i dobrobycie to działanie praktyczne, a nie ideologiczne. Państwo w sferze zewnętrznej ma tworzyć wszelkie możliwe warunki do jak największego scalania małżonków i rodziny; to, co będzie się działo wewnątrz małżeństwa, owa więź emocjonalna, duchowa i ekonomiczna, zależy już tylko od nich samych. Tym samym, tworzenie jakichś alternatywnych form współżycia i nadawanie im przywilejów zarezerwowanych samą aż konstytucją tylko małżeństwu, jest oznaką właśnie braku rozsądku i pewnego pomylenia pojęć; w pierwszej kolejności zaś – wyrazem zideologizowania.
 
Powoływany przez prawicę art. 18 konstytucji jest dobrym odniesieniem i gasi w zalążku wszelkie argumenty zwolenników związków partnerskich. Opublikowane przez TVN fragmenty opinii prawnej sędziów Sądu Najwyższego nie pozostawiają złudzeń, że rozregulowanie definicji małżeństwa w systemie prawa jest niedopuszczalne, a zabieg taki możliwy jest jedynie przez uprzednie zmienienie przepisów ustawy zasadniczej. Sędziowie stwierdzili m.in., że „treść art. 18 konstytucji jest wyrazem wyboru aksjologicznego, dokonanego świadomie w celu zagwarantowania normatywnego modelu małżeństwa i rodziny, który można w uproszczeniu nazwać »tradycyjnym«” oraz dalej, że „w związku z brzmieniem art. 18 konstytucji - instytucjonalizacja heteroseksualnego konkubinatu jest »niedopuszczalna«, a poszerzanie regulacji prawnej dotyczącej pozostających we wspólnym pożyciu osób, które mogą zawrzeć związek małżeński, »nie wydaje się potrzebne«” (…) "W polskim modelu konstytucyjnym nie ma miejsca dla instytucji o skutkach podobnych bądź identycznych do małżeństwa, przewidującej inne, liberalniejsze zasady zawarcia i rozwiązania związku, ani instytucji „równoległej” do małżeństwa dla osób tej samej płci. Małżeństwo, w sytuacjach typowych, oczekiwanych przez ustawodawcę, ma realizować funkcję prokreacyjną i opiekuńczo-socjalizacyjną".
 
Cytować można by garściami. Podobnie inne orzeczenia i uchwały Sądu Najwyższego bardzo ostrożnie odnoszą się do wyłupywania z małżeńskiej prawnej skorupy ochronnej wyjątków, dopuszczających do podobnych praw inne rodzaje związków międzyludzkich. Jedyną drogą do wprowadzenia związków partnerskich do powszechnie obowiązującego systemu prawa jest konieczność przeprowadzenia referendum wśród Polaków. A tego posłowie RP, SLD i 2/3 PO nie chcą zrobić, gdyż wiedzą, że znaczna część z nas sprzeciwia się instytucjonalizacji tego typu związków. Pozostaje więc podążanie okrężną drogą. Ze skutkiem takim, jak ten, który mogliśmy podziwiać w piątek.
Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka