W piątek, 24 maja 2013r., w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu odbyła się uroczystość wręczenia najwyższych odznaczeń państwowych, przyznanych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jedną z uhonorowanych postaci był Wiesław Rachwał, o którym Encyklopedia Solidarności pisze: „W VIII 1980 uczestnik strajku w Pafawagu, następnie członek Komisji Wydziałowej. 14-15 XII 1981 uczestnik strajku w zakładzie. 17 IV 1982 internowany w Ośr. Odosobnienia w Nysie, zwolniony w VII 1982; 7 X 1982 ponownie internowany w Nysie, zwolniony 3 XI 1982; następnie powołany na 3 mies. do służby w Wojskowym Obozie Specjalnym w Gorzowie Wielkopolskim. Po powrocie do pracy przewodniczący samorządu pracowniczego w Pafawagu. 1982-1989 współzałożyciel i organizator wydawania podziemnego pisma Pafawagu „Jutrzenka”, a także „Robotnika Wrocławskiego” i „Orła Białego”, kolporter. 1986-1987 uczestnik Ruchu Wolnych Demokratów. Po 1989 członek Solidarności ’80. Od połowy l. 90. zatrudniony w zawodzie w różnych przedsiębiorstwach. Organizator akcji charytatywnych na rzecz chorych dzieci. Uhonorowany złotą odznaką za działalność na rzecz niepodległości (2007)”.
Wiesław Rachwał odmówił przyjęcia odznaczenia od prezydenta; swoją postawę motywował nie animozjami osobistymi, czy też wewnętrznym sprzeciwem wobec aktualnej osoby głowy państwa. Były opozycjonista zachował się tak ze względów – jak sam przyznał – moralnych. W swoim oświadczeniu do wojewody dolnośląskiego pisze on, że – podaję za portalem niezalezna.pl – „To jest moralny sprzeciw. To nie jest sprzeciw przeciwko komukolwiek lub opowiedzenie się za kimkolwiek. Wynika to z mojego nakazu sumienia. Rzeczywistość, która funkcjonuje, odbiega od tego w jakim celu ten order miał być przeznaczony. Jeżeli w samej nazwie jest Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski, podkreślam nazwę »Odrodzenia Polski«, to gdzież to odrodzenie Polski zrealizowane zostało w ostatnich ponad 20 latach(…)Wierny tym wartościom, widząc dziejące się w mojej Ojczyźnie zło; trwanie w wielu segmentach naszego życia zbiorowego przejawów przeczących standardom demokracji, poszanowania praw człowieka i obywatela, a także utratę suwerenności przyczyniającej się do obniżania rangi państwa polskiego powodującej zrywanie więzi z krajem urodzenia, utratę poczucia dumy szerokich rzesz młodego pokolenia z przynależności do polskiej wspólnoty narodowej i państwowej, chcąc być w zgodzie z własnym sumieniem o d m a w i a m przyjęcia tak wymownego w swej nazwie Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.”.
Nie pierwszy to przypadek za tej, ujmijmy to delikatnie, specyficznej prezydentury. W marcu 2011r. grupa byłych opozycjonistów odmówiła przyjęcia z rąk Bronisława Komorowskiego tego samego rodzaju odznaczeń. Argumentowali oni swoją decyzję faktem, że w „Nie honor nam przyjąć Krzyża Kawalerskiego od tego, który nie znalazł miejsca na Krzyż przed pałacem prezydenckim”.
Niewielu doprawdy jest jeszcze dzisiaj ludzi, potrafiących – po poświęceniu najlepszych lat swojego życia dla sprawy, której dzisiejsze młode pokolenie Polaków nie jest w stanie nie tylko pojąć, ale i uszanować – odmówić przyjęcie należnego im, wysokiego odznaczenia państwowego. Takie postawy, odwołujące się do imperatywu moralnego, powinności sumienia, troski o wartości w imię których narażało się swoje życie, to dzisiaj nawet nie rzadkość, to już raczej rezerwat. Gesty tego typu należy docenić, wywyższyć, podnieść do rangi wydarzenia, należnie zaszeregować.
Ale również i ustawić w kontekście.
Pamiętamy chyba wszyscy, jak dzisiejszy zajadły krytykant Jarosława Kaczyńskiego, a z tej okazji również pieszczoch mediów – Piotr Piętak, zrobił był w swoim czasie kabaret ze swoją odmową przyjęcia orderu od Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ten zasłużony dla „Solidarności” działacz postanowieniem prezydenta RP z dn. 8 sierpnia 2008r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Uroczystość wręczenia tej wysokiej nagrody państwowej przypadał akurat na trzy dni przed katastrofą smoleńską, 7 kwietnia 2010r. Piętak wówczas odznaczenia nie przyjął; swoją decyzję tłumaczył kuriozalnie, małostkowo. Jak pisał w specjalnym oświadczeniu „Tym powodem [nie przyjęcia orderu – przyp. s3k] jest osoba prezydenta Rzeczpospolitej Polski Lecha Kaczyńskiego. Po zwycięskich wyborach na jesieni 2005 r. na wiecu prezydent-elekt wypowiedział następujące słowa pod adresem swego brata bliźniaka Jarosława Kaczyńskiego: »melduję panie prezesie, zadanie zostało wykonane«. To były - dla wielu ludzi - słowa wstrząsające, bo kim tak naprawdę jest prezydent L. Kaczyński? Podwładnym swego brata bliźniaka?".
Eh, jakże modne i „heroiczne” było wówczas darcie łacha z Kaczyńskiego, wrzucanie mu – nawet na kilka dni przed śmiercią – jakichś pożałowania godnych podśmiechujek, szybko podchwytywanych przez rozhasane media – jako wyrazu wdzięczności za przyznanie Krzyżu Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski (czyli, trzeciego w kolejności najwyższego odznaczenia państwowego). Piętak odmówił przyjęcia odznaczenia od Prezydenta nie dlatego, że ten zachował się niegodnie, tylko dlatego, że – w jego przekonaniu – powiedział coś niewłaściwego. Przypuszczam, że w tej sytuacji lump spod monopolowego zachowałby się taktowniej.
Postawa Wiesława Rachwała, Joanny Łukasiewicz – Wyrwich i Mirosława Wyrwicha wywodzona była z autentycznej troski o stan państwa, posiadała legitymację życiorysu, wynikła z powódek najwyższych. Gest Piętaka był miałki, nacechowany złośliwością oraz chęcią personalnego poniżenia głowy państwa. O jego zachowaniu rozpisywały się media, gazety i męty, chociaż nie był one tego wart. Manifestację Rachwała i małżeństwa Wyrwichów z miejsca okryto zasłoną milczenia.