Zadziwiająca wiadomość zelektryzowała dzisiaj wiele osób. Chyba nikt nie jest w stanie uwierzyć, że gen. Sławomir Petylicki popełnił samobójstwo.
Nie będę tu przytaczać jego życiorysu. Podam tylko fakty, które powodują, że i mnie trudno jest uwierzyć w samobójczą śmierć tego „twardziela”.
- był twórcą GROMU i nadal współpracował z byłymi żołnierzami tego ugrupowania. Był współwłaścicielem firmy Grupa GROM zatrudniającej ich.
- napisał artykuł „Gra o najwyższą stawkę. Czego liderzy biznesu mogą nauczyć się od komandosów GROM-u”, w którym obszernie wyłuszczał, jakie umiejętności komandosa można wykorzystywać w życiu codziennym. I co zapomniał o tym?
- W lutym tego roku brał udział w „SEMINARIUM DREWNIAK”, które od 5 lat odbywa się w Warszawie na Cześć ppłk. Leszka Drewniaka, twórcy systemu bojowej walki GROM COMBAT. Otrzymał tam specjalne podziękowania i honorowy 5 stopień DAN w Karate Shotokan NSKF.
- Jego znajomi i przyjaciele określają go jako człowieka niezłomnego i wzór dowódcy. Chwalą też jego zdolności menadżerskie.
- Prędzej uwierzyła bym w jego samobójstwo w 1999, gdy za sprawą koordynata ds. służb specjalnych Janusza Pałubickiego został odwołany z dowództwa GROMU i „obrzucony błotem”.
- Miał podobno kłopoty prywatne, ale mówił , że jego dziadek zawsze mu powtarzał, że Pan Bóg nie lubi tchórzy, więc czy rzeczywiście mógłby się złamać?
- Był zaangażowany w wiele działań, m.in. w sprawie katastrofy smoleńskiej. Znane też jest jego krytyczne nastawienie do obecnych władz, czy ktoś taki dobrowolnie rezygnuje z życia?
Dodam jeszcze, że ostatnie nasilenie się wypadków niewytłumaczalnych „samobójstw” jest co najmniej niepokojące. Mnie jeszcze zastanawia pora tego wydarzenia - na parę godzin przed meczem Polski z Czechami, który miał być z założenia zwycięski i łatwo przykryłby to "samobójstwo" odsuwając je na plan dalszy.