Sierkovitz Sierkovitz
759
BLOG

Kolejny sukces Medycyny alternatywnej!

Sierkovitz Sierkovitz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Medycyna naturalna od lat świeci triumfy w walce z przeludnieniem na naszej planecie. Szacuje się, że 400 000 osób w samym USA odmówiło albo opóźniło konwencjonalną i skuteczną terapię na rzecz homeopatii, masaży czy lewatyw z kawy. Na tyle skutecznie, że na naprawę skutków tej decyzji było za późno. Przynajmniej część tych osób żyłaby do dziś, gdyby postąpiły racjonalnie.

Do tej pory najsłynniejszymi klientami alternatywnych terapii byli Steve McQueen i Bob Marley. Ten pierwszy porzucił terapię raka na rzecz pestek moreli i dlatego nie odcisnął swojego piętna na kinematografii lat 80 tych.  Drugi ze względów religijnych odmówił amputacji palca u stopy. Dzięki tej decyzji rak miał czas przerzucić się do innych organów. Ale, przynajmniej wg niektórych, być może mamy ofiarę alternatywnych terapii o większym profilu.

Steve Jobs, niedawno zmarły założyciel Apple, korzystał z alternytywnych specyfików, włączając w to dietę, przez co najmniej 9 miesięcy po wstępnej diagnozie nowotworu. Dopiero po 9 miesiącach zdecydował się na operację, ale wtedy wystąpiły już przerzuty do wątroby i konieczna była transplantacja. Wg specjalisty od nowotworu, z którym zmagał się Jobs, przy wczesnym wykryciu i natychmiastowej operacji przeżywalność 10 lat sięga ponad 90%. O ile to pierwsze w wypadku Jobsa zostało spełnione, drugi konieczny element został opóźniony, jak się okazało, niestety w wystarczającym stopniu. 

Jestem daleki od ostracyzmu wobec osób decydujących się na alternatywne terapie. Bo rozumiem, jak wielkim szokiem jest nowotwór i rozumiem obawy przed chemio radioterapią czy operacją. Niestety niedoinformowanie, a także życzeniowe myślenie w pewnych stadiach akceptacji choroby prowadzą do tragedii. O ile chorzy są usprawiedliwieni (co nie zmienia faktu, że postępują głupio), o tyle dla oferujących magiczne terapie mam tylko pogardę. Ci ludzie bazując na nikłych albo żadnych przesłankach namawiają chorych ludzi do rezygnacji z najlepszej szansy jaką mają na przeżycie. Po to, żeby napełnić własne kieszenie. To gorsze od szmalcowników i hien cmentarnych. 

Gwarancją ich sukcesu jest to, że mają tylko zadowolonych klientów. Osoby, które w czasie odbierania terapii alternatywnej wyzdrowieją (bo czasami to się zdarza, albo czasami cudowne wyleczenia to tylko i wyłącznie złe diagnozy) będą po kres swojego życia ambasadorami szarlatana. Klienci, którym terapia się nie powiedzie, raczej siedzą cicho w grobie. A rodziny, które ewentualnie mogłyby szerzyć prawdziwe metody działania wciskaczy kitu, często nie robią tego, żeby nie pokazywać zmarłego jako frajera. Strategia może i skuteczna ale moralnie jest dnem. Pozostaje mieć nadzieję, że konwencjonalne terapie osiągną wystarczający poziom, żeby alternatywni medycy zajęli się tym czym powinni: wyciąganiem kasy od bogaczy bez schorzeń oprócz chronicznego nadmiaru gotówki. I kierowaniem ich do prawdziwego lekarza w razie problemów.

Sierkovitz
O mnie Sierkovitz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie