Sierkovitz Sierkovitz
431
BLOG

Miliony dziennie giną w rozwiniętych krajach*

Sierkovitz Sierkovitz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Życie w świecie makro jest bardzo wygodne. Możemy bez problemu zignorować istnienie świata mikro, coś co udawało się nam w zasadzie do pojawienia się Pasteura czy Kocha w połowie XIX w. Można oczywiście wspomnieć Leeuwenhoeka i jego mikroskopy, ale to było raczej raczkowanie niż poważna nauka. Tymczasem bogactwo mikroskopijnego życia jest ogromne. Pod każdym względem. Zgodnie z dzisiejszym podziałem organizmów żywych, dwie jednokomórkowe gałęzie, bakterie i archaea, to ponad 50% biomasy na naszej planecie. Ponad 90% gatunków. I ponad 99% znanego nam bogactwa genetycznego. 

Złe bakterie

Bakterie mają niezbyt dobrą reputację wśród ludzi. Mimo tego, że 95% z nich jest dla nas raczej obojętno-korzystne, reszta zdecydowanie korzystna i zaledwie ułamek ułamka szkodliwy, z czego i tak większość tylko wtedy kiedy już na wstępie jest z nami coś nie tak. Ten ułamek ułamka to drobnoustroje chorobotwórcze. W krajach rozwiniętych, raczej niedogodność, w krajach rozwijających się, prawdziwa zmora. O ile u nas choroby bakteryjne są czasami ciężkie, bardzo rzadko powodują śmierć pacjenta. Głównie u osób, które mają z różnych powodów osłabiony układ odpornościowy albo zaniedbały wizytę lekarską. Ale ta sytuacja to zaledwie ostatnie 50 lat z hakiem. Bo to wtedy na rynek i na masową skalę weszły antybiotyki.

WMD w medycynie

Antybiotyki to bakteriologiczny odpowiednik bomb atomowych. Wprowadzone do organizmu, masakrują wszystko jak leci. Nie patrzą na funkcjonalność czy przydatność danej bakterii dla naszego organizmu, po prostu zabijają. Przez pierwsze lata wydawało się, że antybiotyki to cud nauki, który raz i na zawsze wyeliminuje choroby. Niestety rzeczywistość okazała się mniej różowa. Bakterie w przeciągu kilku pokoleń są w stanie wytworzyć odporność na antybiotyk, a nawet jeśli nie, są w stanie wykorzystać odporność, która już istnieje w środowisku. Antybiotyki to przecież naturalne substancje, które istniały w przyrodzie od milionów lat, nie dziwne, że istnieje naturalna odporność. 

Ludziom udało się zbudować specjalne sanktuaria dla takich odpornych bakterii. Nazwaliśmy je szpitalami. Powszechne stosowanie szerokiej gamy antybiotyków daje bardzo silny bodziec selekcyjny dla odpornych szczepów. Obecność dziesiątek chorych i osłabionych ludzi to raj dla bakterii chorobotwórczych. Odleżyny, kroplówki, osoby po przeszczepach z osłabianym sztucznie układem odpornościowym. Takie warunki nawet z zachowującej się na co dzień poprawnie bakterii mogą zrobić zakapiora. Okazja czyni w tym wypadku pasożyta z mikroorganizmów, które normalnie żyją z nami w spokoju, niejednokrotnie nawet wspomagając nasze trawienie czy chroniąc skórę przed wysuszeniem.

La resistance

Odporność bakterii na antybiotyki to coraz poważniejszy problem. Nie tylko z oczywistych powodów. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że natura to praktycznie niewyczerpana spiżarnia nowych antybiotyków. Z jednej łopacie z ogródka można znaleźć dziesiątki nowych i skutecznych antybiotyków. Bardziej egzotycznie, gąbki morskie to skarbnica antybiotyków o zupełnie nowych mechanizmach działania. Prowadzimy badania na ten temat ale tylko w celu zabezpieczenia ostatnich linii obrony przeciwbakteryjnej, nie w celu codziennej profilaktyki. Firmom farmaceutycznym nie opłaca się wydawanie setek milionów dolarów na opracowanie antybiotyku, który po kilku latach jest bezużyteczny. Koszty związane z rejestracją leku chronią konsumentów ale często uniemożliwiają wprowadzanie pewnych rozwiązań ze względu na brak potencjalnych zysków.  Dzisiaj doprowadziliśmy do dosyć poważnej sytuacji. W warunkach naturalnych, odporność na antybiotyki pojawia się i znika w zależności od obecności antybiotyku. Bo odporność kosztuje i kiedy nie jest potrzebna, osobniki bez odporności zyskują energię, co pozwala im się szybciej mnożyć. Jednak silna i długotrwała selekcja w szpitalach doprowadziła do powstania linii odpornych, które są lepiej przystosowane niż wrażliwe szczepy. To prowadzi do tego, że nawet rezygnacja z antybiotyku nie powoduje zaniku odporności, bo posiadanie jej daje przewagę w dowolnych warunkach. Ponieważ antybiotyki są często podobne do siebie, posiadanie permanentnie jednego genu odporności zwiększa prawdopodobieństwo wytworzenia odporności na inne rodzaje. 

Zakończę optymistycznawo. Mimo wymienionych problemów, chorujemy mniej na choroby bakteryjne. Bo jesteśmy bogaci i w miarę czyści. Bo wiemy jak się zachowywać w celu uniknięcia choroby. Biedne kraje, które nie stosują antybiotyków na taką skalę mają mniej odpornych szczepów ale tysiące ludzi umiera tam co roku na choroby, które my zbywamy lekkim wzruszeniem ramion. To nie oznacza jednak, że powinniśmy wpaść w błogie samozadowolenie i zignorować problem odporności bakterii na leki. W najbliższych tygodniach spróbuję przedstawić kilka eksperymentalnych metod walki z bakteriami. Eksperymentalnych ale udokumentowanych naukowo, dodam. Alternatywy antybiotyków jak najbardziej istnieją, ale istnieje szereg przeszkód dla ich wprowadzenia, część z nich naprawdę rozsądna. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji co pozwoli mi ew. ocenić zainteresowanie tematem w skali od 1 do 10 osób;).

 

 

* bakterii

Sierkovitz
O mnie Sierkovitz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie