Sir Winston Sir Winston
181
BLOG

Sądowa kontrola wyborów

Sir Winston Sir Winston Polityka Obserwuj notkę 0

GDYBY WINDA MIAŁA SZNUREK, TO BY BYŁA WINDĄ

Gdyby wymiar szyderczo zwany „sprawiedliwości” orzekał w I PRL, opierając się na prawdzie materialnej i (choćby tylko ówczesnym) prawie, komuna długo by nie potrwała. Gdyby w II PRL prawdą materialną i prawem kierował się wymiar wciąż zwany szyderczo „sprawiedliwości”, nie chowano by ober-kapo Jaruzelskiego z państwowymi honorami i nie skreślono by w biały dzień (w jednym tylko przypadku!) 130.000 głosów, nie zaprzątając sobie głowy jakimikolwiek pretekstami.

Sądowa kontrola wyborów to próżne nadzieje i nic, jak tylko złudzenia. Wymiar ów nie ma bowiem nic wspólnego ze sprawiedliwością w leksykalnym słowa znaczeniu; w obu stadiach PRL’u stanowi(ł) część władzy wykonawczej i żadna sprawiedliwość naprawdę nikomu tam nigdy nie spędzała snu z powiek. A rzecz nie jest błahostką, bo dotyczy nie tylko ludzi spierających się z sąsiadem o naprawę płotu, lecz stanowi o fundamentalnej dysfunkcji systemu państwowego; na tyle fundamentalnej, że jego degrengolada całą tę udawaną „państwowość” sprowadza do poziomu śmieszności, a przy okazji daje pewien wgląd w istotę i misję rzeczywistego systemu.

Systemowo układ prawo-orzecznictwo-kadry prawnicze służy władzy wykonawczej i żadne prawo go przed tym nie powstrzyma. O trójpodziale władzy nie może być mowy, tym bardziej, że i władza ustawodawcza– co łatwo wykazać na podstawie jej decyzji, a jak pamiętamy, Sejm z aktualną większością PO-PSL, wielokrotnie określano mianem ‘maszynki do głosowania’ – jest tożsama z wykonawczą, choć raczej słuszniej byłoby mówić o ich podległości (!) tej samej władzy zwierzchniej, którą tymczasem zostawimy na uboczu, prawie dokładnie tak, jak życzyłaby sobie cała II PRL. I dodajmy, że tej samej nadrzędnej władzy służą wszelkie kondominialne służby tajne, jawne i dwupłciowe. I gdyby nie jeden szczegół, wszystko to mogłoby się układać w postaćpaństwa, którym omawiany konstrukt nie jest, a owym szczegółem jest bijąca w oczy sprzeczność między tym, co w kondominium deklarowane, jawne i pozorne a tym, co w nim przemilczane, tajne i rzeczywiste.

Ponieważ sprzeczność tę omawiałem już niejednokrotnie, m.in. w kontekście zakazu otwierania trumien delegacji do Katynia na gruncie rosyjskiego(!!) prawa oraz w kontekście dziwacznych relacji i kuriozalnego konfliktu prokuratorów Seremeta i Parulskiego, nie będę się w tę analizę ponownie zagłębiał. Powtórzę jedynie wniosek: prawo i system władzy w III RP/ II PRL są różne w sferach deklarowanej i praktykowanej.
O ile niełatwo będzie dowodnie wykazać rzeczywiste podstawy funkcjonowania III RP, o tyle bez większego trudu da się zaobserwować pewne tego funkcjonowania prawidłowości, pośród których zauważymy ewidentny brak opcji przekazania władzy (na podstawie decyzji wyborczej narodu) w ręce podmiotu nienależącego do układu wskazanego w poprzednim akapicie. Co więcej, układ jest wyposażony w zabezpieczenia przed takim błędem w sterowaniu.

W wyborach samorządowych 2014, przypieczętowujących swoistymi fajerwerkami degrengoladę parapaństwa nadwiślańskiego, przetestowane zostały granice elastyczności tych zabezpieczeń. I okazało się, że potrzebna do zwycięstwa reżymu głęboka korekta rzeczywistych wyników nie jest możliwa z zachowaniem zwykłej dyskrecji. To nie było otwarcie sejfu bez pozostawiania śladów przez kasiarza-złotą rączkę, lecz prymitywne i nie do ukrycia posłużenie się tępą siłą.

Przed nami kolejne wybory i jak w każdej grze wzajemnej, na kolejnym etapie uwzględnione zostaną wnioski ze wszystkich poprzednich. Ogry przygotują się lepiej. Możemy być także pewni ich determinacji; ICH nie powstrzyma nagły przypływ skrupułów.
Na pewno spróbują wziąć większy młotek.
Ale nie wolno im pozwolić na użycie go relatywnie dyskretnie lub w sposób, który umożliwiłby kolejny numer typu „nie moja ręka”. Ruch Kontroli Wyborów, zyskawszy odpowiednią skalę, jest w stanie przyhamować ich nie tylko w użyciu wyrafinowanych metod, ale ostatecznie – także tych prymitywnie siłowych.
(Osobiście marzyłoby mi się jeszcze monitorowanie ruchu na serwerach PKW (KBW), DNS itd., co jednak wymaga już profesjonalistów, a co jest w stanie przeprowadzić tylko partia Prawo i Sprawiedliwość, i to w jakimś obiecującym składzie, np. pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego. Ale – powiem za subiektem Rzeckim – gdzież tam marzyć o tem...!)

Im bardziej RKW będzie masowy i oparty na przygotowanych do działania, przeszkolonych ludziach, tym trudniej IM będzie użyć sprawdzone metody i całość nowych instrumentów z szafki z narzędziami Cziurina.

Subwersyjna akcja uczciwe-wybory.pl, poprzedniczka RKW, albo od początku była tylko podłożoną miną, albo nie dorosła do ogłoszonych zamiarów, albo też w jakiś sposób rozłożono ją od środka. W każdym razie z polskiego punktu widzenia nie sposób jej ocenić inaczej niż jako spłzłej na panewce.

 

Przedsięwzięcie ma charakter pionierski, nie możemy więc – w mojej ocenie - mówić o pewności, ale – jeśli przyjaciel Jaruzelskiego nie nie wprowadzi stanu wojennego - oceniałbym RKW jako przynajmniej uzasadnione oczekiwanie sukcesu, istotne szczególnie dlatego, że bój to jest nasz ostatni. I tylko jedno dane nam będzie do niego podejście: jeżeli byśmy popadli w sytuację podobną do samorządowej i nie znali wyników w ciągu 24 godzin od zamknięcia lokali, towarzysze od bezpieczeństwa wyciągną z kapelusza sto tysięcy procent a rozgrzani Majewscy i Suchowskie we własnej sprawie osądzą, że to bardzo słuszna linia.

A wtedy to nawet syberyjska zupka na korze nam nie zostanie, bo i lasy pójdą... się kochać.

Sir Winston
O mnie Sir Winston

Large Visitor Map Wszystkie wypowiedzi w tym blogu stanowią osobistą i subiektywną opinię autora, który nawet sam uznaje się w POlskiej rzeczywistości za osobę spoza kręgu rozumnych. Młodym, wykształconym, z wielkich miast zaleca się niezwłoczne przełączenie na onet lub serwis informacyjny rządu - przynajmniej będzie się można poczuć jak jedna wielka rodzina. "Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem masą"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka