Że my ciemnota to każden jeden w Europie wie.
Gdyż jesteśmy nacją znacjonalizowaną jednorodnie. Zasadniczo - poza wyjątkami typu Thun et Lewandowski ksywa " na szczęście ludzie giną daleko od nas" - swój interes narodowy pojmujemy racjonalnie. Nie chcemy, by nasze dzieci, córki i synowie były narażone teraz i w przyszłości na gwałty zum bei spielen Koeln und na zabójstwa Strasbourg a la mode. Nawet jeśli rzeczy działyby się daleko od nas.
Dystans dzielący komisarza Lewandowskiego od " na szczęście ludzie giną daleko od nas" był nie większy jak pół wiorsty. Licząc według komisarskiego systemu metrycznego. Nie chcemy tego, bez wyjątku.
Coś jednak zmienia się w tej materii skoro naród belgijski, który de facto narodem nie jest i poza jednoczącym przykładem rzezi w Kongo nie ma wspólnej przeszłości, gdyż dzieli się na " flamaków " i walońskich " żabojadów" otóż i on, ów naród zaczyna zachowywać się nacjonalistycznie, ksenofobicznie i rasistowsko, czego dowodem są uliczne zadymy na Placu Schumanna i słowa ichniego premiera " I am taking the decision to offer my resignation. I am now going to see the king " Skarżypyta, ze wszystkim do króla latać.
To już nie można stwierdzić, że faszyści wylegli na ulice Brukseli ? Nie można zwrócić się do europejskich komisarzy, by wszczęli procedury ?
Quo vadis Brukselo ?
Podłamany jestem tą sytuacją w Brukseli. Demonstracje przeciw przyjmowaniu Kazachów, Azerów, Ormian, Gruzinów i Czeczenów byłyby w Moskwie niemożliwe.
... ale żeby tak petardamy rzucać w milicję ?